[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie na darmo pochylałeś się w stronę ekranu, biorąc go za okno, pewnie wyżyłbyś tutaj, ale
dokładny automat sterylizatora nie wypuściłby nas ze statku, bo przecież jego mechaniczna
pamięć dokładnie przestrzega sto drugiego punktu regulaminu&
Na tablicy rozdzielczej ze wszystkich sił migały już liliowe światła lądowania.
Andriej gwałtownie przesunął drążek w lewo i w przód do oporu. Dyskoplan stanął prawie
pionowo i ciasną spiralą popędził w dół.
  Alfa , tu  Prima , kwadrat 288 B, podchodzÄ™ do lÄ…dowania, aparatura  wzorowo,
warunki bez zmian, wszystko w porzÄ…dku.  Alfa , tu  Prima , podchodzÄ™ do lÄ…dowania&
  Prima , tu  Alfa , zrozumiałem, działajcie szybko, proszę wziąć pod uwagę
zwiększenie grawitacji za dwadzieścia pięć minut&
  Alfa , zrozumiałem&
Zielonkawobiały owal jeziora przybliżał się szybko i Andriej znowu odnotował tak bardzo
szokującą go od pierwszego razu regularność jego kształtu. Wokół jeziora były szerokie tarasy
trzema schodkami podchodzące ku samej wodzie. Na najniższym stopniu kołysała się
trójkolorowa kula  znak rozpoznawczy witaskopu. Dyskoplan miękko sprężynując wylądował
obok.
Niebo różowiało widmowo i kosmate zielone słońce płonęło już całą mocą unosząc się
coraz wyżej. Błękit morza odbijał się w gładkich błyszczących tarasach, nawisy okolicznych skał
świeciły fioletem, błękitem, granatem. I tylko najbliższy fragment jeziora miał czysty
matowomleczny odcień, jak ekran wyłączonego wideofonu.
Andriej nie spieszył się do witaskopu. Specjalnie odwlekał ten moment  ostatnią minutę
nadziei, ponieważ czuł, że strzałka tutaj też stoi na zerze. Tylko cud, nadnaturalny cud, którego
tak oczekuje się w dzieciństwie, mógł poruszyć przeklętą strzałkę choćby o jednostkę skali. Nie
miał ochoty przekonać się jeszcze raz, że cuda się nie zdarzają.
Zaczerpnął manipulatorem trochę lepkiej, białej cieczy. Oderwała się od pozostałej masy
jak duży kęs wazeliny. A mimo wszystko była to woda. Chemicznie czysta woda.
Właściwie ta niezwykła ciecz nie była żadnym odkryciem. Otrzymano ją na Ziemi w
jednym z laboratoriów skraplając parę zwykłej wody w kwarcowych rurkach włosowatych. Było
to jeszcze w końcu sześćdziesiątych lat dwudziestego wieku. Zastosowania praktycznego ta nowa
substancja nie znalazła i dopiero niedawno  gęstą wodę udało się wydzielić z żywej komórki.
Właśnie z żywej  w umarłej tkance ,,woda G natychmiast przekształcała się w zwyczajną. Do
dziś dnia trwa spór: dlaczego?
Ale jak i dlaczego  gęsta woda pojawiła się tutaj? Labirowa wanna  kilometr długości,
pół kilometra szerokości, ćwierć kilometra głębokości  i dokładnie takie same jeziora wanny
na wszystkich pozostałych dwunastu planetach&
Bariera& Czy myśl ludzka może zatrzymać się przed barierą  przed jakąkolwiek barierą
Zatrzymać się i zawrócić? To jest sprzeczne z istotą człowieka, z sensem życia w końcu. I nie ma
co dłużej odwlekać.
Andriej rzucił rozpadający się placek wody do jeziora i szybko skierował się do witaskopu.
Spod karbowanych stalowych podeszew sypały się białe iskry.
Witaskop pracował z lekkim świstem wdychając i wydychając powietrze. Ruchliwe
czujniki glebowe jak jeże kręciły się wokół od czasu do czasu chowając się w białym ciele
cylindra i po chwili znów wyskakując. Ledwo dostrzegalnie drżały cienkie powłoki sznurów
głębinowych. Płatki odbiorników energii obracały się za zielonym słońcem.
Andriej zatrzymał się na chwilę, zanim otworzył drzwiczki szafki z przyrządami.
Przez sekundę wydawało mu się&
Nie.
Strzałka indykatora stała na zerze.
Choć to trochę dziwne, odczuł ulgę. Zaczął nawet pogwizdywać, wyłączając po kolei
systemy biowyławiaczy.
Nie było na co czekać. Nie ma na co liczyć.
Ostatni czujnik powiedział ludzkości swoje ważkie  nie .
Tak więc  teoria bariery życiowej została potwierdzona.
Słońce stało już w zenicie, wszystko wokół błyszczało nie do wytrzymania i oczy
odpoczywały na matowej powierzchni jeziora, które wydawało się teraz szare. Zdemontowany
witaskop zmienił się w dwutonowy kloc i Andriejowi było trochę nieswojo, gdy prowadził go do
dyskoplanu prawie nie czując ciężaru.
PrzyrzÄ…dy, przyrzÄ…dy, przyrzÄ…dy. PrzyrzÄ…dy i mechanizmy. To one mierzÄ…, one broniÄ…,
radżą, one są oczami i uszami, rękami i nogami  wszystkowidzące, wszystko słyszące,
wszechmocne i niewyczerpane, mądre i bez wad. Jeżeli one mówią  nie , to milknie wola i
rozum i człowiek pokornie wlecze się z powrotem&
Co za bzdury, przerwał sam sobie Andriej wpychając witaskop do ładowni. Nie ma co
zwalać na przyrządy.
Człowiek wlecze się z powrotem, kiedy nie starcza mu ani woli, ani rozumu, żeby
przezwyciężyć to nieszczęsne  nie i iść do przodu. Sam pan jest winien, szanowny towarzyszu
biologu&
  Alfa , tu  Prima , kwadrat 288 B, witaskop zdemontowałem, ładowanie zakończone,
sytuacja bez zmian, wylatujÄ™ do bazy&
  Prima , tu  Alfa , zrozumiałem&
I po chwili jakimś nazbyt chyba obojętnym tonem:
 Wyniki, oczywiście, jak przedtem?
Czyżby Miedwiediew też oczekiwał czegoś innego? Czyżby jemu  beznamiętnemu
olimpijczykowi było nie wszystko jedno czy będzie  tak , czy  nie ? Nawiasem mówiąc,
oczywiście, nie wszystko jedno   tak wywołałoby skandal i burzę, a Miedwiediew lubi
jasność i porządek. Dlatego Andriej odpowiedział stosunkowo ostro:
 Rozumie się. Strzałka na zerze.
 Zrozumiałem. Wylatujcie.
Już chciał dotknąć startera,  kiedy nieoczekiwany pomysł rozciągnął mu twarz w szerokim
uśmiechu. Wyciągnął spod siedzenia laserową piłę, otworzył luk i znowu wyszedł na zewnątrz.
Nie musiał długo szukać. Nad samą wodą leżała płyta o dziwnym odcieniu ametystu,
przezroczyście przydymiona, z połyskującymi wewnątrz czerwonawymi iskierkami. Nie
przestając się uśmiechać, Andriej zaczął wycinać z niej sześciany. Mimo starań, klocki
wychodziły nierówne  jedne większe, inne mniejsze.
Ciekawe, ile klocków powinno być w dziecięcym komplecie do budowania? Pewnie im
więcej, tym lepiej&
Andriej aż się spocił pod wpływem nietypowego wysiłku. Dokładnie reagując na
przyspieszony oddech, koło policzków wykwitły zielonkawe kłaczki chlorelli.
No, z pół setki, chyba starczy&
 Baw się synku! Kiedy podrośniesz, opowiem ci o krystalicznych planetach. Do tego czasu
wszyscy już o nich zapomną, jak o czymś niepotrzebnym i zakazanym. Dla ciebie będzie to
niezwykła bajka. A jeśli bajka ci się spodoba, to zrobisz sobie z klocków taką planetę. Na twojej
planecie będzie życie, dlatego że ty sam& 
Klapnęła zastawka kieszeni próżniowej łykając kamyki.
Andriej odłożył piłę i patrzył na jamkę wyciętą w płycie.
Słodki, straszny, jeszcze nie sformułowany w słowach, ale już przyzywający,
oszałamiający zamysł opanował go całego.
Tak, bariera&
Kłaczki chlorelli łaskotały chłodem policzki.
Potrójny zapas. Jeden działający, dwa awaryjne. Zapas awaryjny. Ale przecież po to&
W uszach cicho, ale natarczywie stukał metronom: tik tak.
Andriej podniósł spojrzenie przysłuchując się.
Nie, to bije serce: tik tak.
Rozdwojona skała zwisała nad jeziorem jak dwa proste skrzydła, które zastygły w
oczekiwaniu na wzlot.
Andriej wyjął prawą rękę z rękawiczki biosterowania. Cztery manipulatory opadły bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl