[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedziane wszystko. Cała mesjańska obietnica zbawienia tu się zawiera i można już dostrzec całe
dzieje ludzkości, aż do Apokalipsy: niewiasta zapowiedziana w Protoewangelii pojawia się na stronach
Apokalipsy obleczona w słońce, a na jej głowie wieniec z dwunastu gwiazd, a równocześnie występuje
przeciw niej starodawny smok, który chce pożreć jej potomstwo (por. Ap 12).
Do końca czasów będzie trwała walka pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy grzechem, który ludz-
kość odziedziczyła po pierwszych rodzicach, a zbawczą łaską, którą przynosi Chrystus, Syn Maryi. On
jest wypełnieniem obietnicy danej Abrahamowi i odziedziczonej przez Izraela. Z Jego przyjściem rozpo-
czynają się czasy ostateczne, czasy eschatologicznego wypełnienia. Bóg, który dotrzymał obietnicy zło-
żonej Abrahamowi, zawierając Przymierze z Izraelem przez Mojżesza, w Chrystusie, swoim Synu, otwarł
przed całą ludzkością perspektywę życia wiecznego poza kresem jej ziemskiej historii. Jest to niesłychane
przeznaczenie człowieka: wezwany do godności przybranego syna Bożego, podejmuje to powołanie w
wierze i włącza się w budowanie Królestwa, w którym historia rodzaju ludzkiego na ziemi znajdzie osta-
teczny kres.
Wydawnictwo ZNAK  Kraków 2005 63
Jan Paweł II Pamięć i tożsamość
W związku z tym, co zostało powiedziane, przychodzą mi na myśl wersety, które napisałem lata
temu, rozmawiając o człowieku z Człowiekiem, Bożym Słowem wcielonym, w którym jako jedynym
historia nabiera pełnego sensu. Mówiłem:
Do Ciebie wołam. Człowieku, Ciebie szukam - w którym
historia ludzi może znalezć swe Ciało.
Ku Tobie idÄ™, i nie mowie  przybÄ…dz ,
ale po prostu  bÄ…dz ,
bądz tam, gdzie w rzeczach żaden nie widnieje zapis, a człowiek,
był, był duszą, sercem, pragnieniem, cierpieniem i wolą,
gdzie go trawiły uczucia i palił najświętszy wstyd 
bÄ…dz jak wieczysty Sejsmograf tego, co niewidzialne
a Rzeczywiste.
(...)
Człowieku, w którym każdy człowieka odnalezć może zamysł najgłębszy
i korzeń własnych uczynków: zwierciadło życia i śmierci wpatrzone w ludzki nurt,
do Ciebie - Człowieku - stale docieram przez płytką rzekę historii,
idąc w stronę serca każdego, idąc w stronę każdej myśli
(historia - myśli stłoczeniem i śmiercią serc).
Szukam dla całej historii Twojego Ciała,
szukam Twej głębi.
(Wigilia wielkanocna 1966)
Oto więc odpowiedz na zasadnicze pytanie: najgłębszy sens historii wykracza poza historię i znaj-
duje pełne wyjaśnienie w Chrystusie, Bogu-Człowieku. Chrześcijańska nadzieja sięga poza granicę czasu.
Królestwo Boże zaszczepia się i rozwija w dziejach ludzkich, ale jego celem jest życie przyszłe. Ludz-
kość jest powołana do wychodzenia poza granicę śmierci i poza granicę przemijających wieków, ku
ostatecznej przystani w wieczności, przy chwalebnym Chrystusie w trynitarnej komunii.  Nadzieja ich
pełna jest nieśmiertelności (Mdr 3, 4).
Wydawnictwo ZNAK  Kraków 2005 64
Jan Paweł II Pamięć i tożsamość
ZAKOCCZENIE
Ostatnia rozmowa odbyła się przy obiedzie
w małej jadalni pałacu papieskiego w Castel Gandolfo.
Uczestniczył w niej także sekretarz Ojca Zwiętego
ksiądz prałat Stanisław Dziwisz.
26.
 Ktoś prowadził tę kulę...
Jaki był naprawdę przebieg zdarzeń 13 maja 1981 roku? Czy zamach i wydarzenia mu to-
warzyszące nie odsłoniły jakiejś, być może zapomnianej, prawdy o papiestwie? Czy nie można od-
czytać w nich jakiegoś szczególnego przesłania o osobistym posłannictwie Waszej Zwiątobliwo-
ści? Ojciec Zwięty odwiedził zamachowca w wiezieniu i spotkał się z nim twarzą w twarz. Jak Wa-
sza Zwiątobliwość patrzy na tamte wydarzenia dziś, po tylu latach? Jakiego znaczenia nabrał za-
mach i wydarzenia z nim związane w życiu Ojca Zwiętego?
Jan Paweł II: Wszystko to było świadectwem Bożej łaski. Widzę tu pewną analogię do próby, ja-
kiej został poddany kardynał Wyszyński podczas Jego uwięzienia. Tyle że doświadczenie Prymasa Polski
trwało przeszło trzy lata, a to moje dość krótko, tylko parę miesięcy. Agca wiedział, jak strzelać, i strzelał
z pewnością bezbłędnie. Tylko że jak gdyby  ktoś tę kulę prowadził...
Stanisław Dziwisz: Agca strzelał, by zabić. Ten strzał powinien był być śmiertelny. Kula prze-
szyła ciało Ojca Zwiętego, raniąc go w brzuch, prawy łokieć i palec wskazujący lewej ręki. Upadła mię-
dzy Papieżem a mną. Usłyszałem jeszcze dwa strzały, dwie stojące w pobliżu osoby zostały zranione.
Zapytałem Ojca Zwiętego:  Gdzie? . Odpowiedział:  W brzuch .  Boli? -  Boli .
W pobliżu nie było żadnego lekarza. Nie mieliśmy czasu na zastanawianie się. Przenieśliśmy Ojca Zwię-
tego jak najszybciej do karetki i w ogromnym tempie pojechaliśmy do kliniki Gemelli. Ojciec Zwięty
modlił się półgłosem. Potem, jeszcze w drodze, stracił przytomność.
O życiu bądz śmierci decydowały różne czynniki. Choćby kwestia czasu, czasu dojazdu do kliniki; parę
minut dłużej, jakaś mała przeszkoda na drodze - i byłoby już za pózno. W całej tej sprawie widać Bożą
rękę. Wszystko na to wskazuje.
Jan Paweł II: Tak, pamiętam tę drogę do szpitala. Zachowałem jeszcze przez pewien czas świa-
domość. Miałem poczucie, że przeżyję. Cierpiałem, był powód do strachu - ale miałem taką dziwną uf-
ność.
Mówiłem do księdza Stanisława, że wybaczam zamachowcowi., Co działo się w szpitalu, już nie pamię-
tam.
Stanisław Dziwisz: Prawie natychmiast po przyjezdzie do kliniki przewieziono Ojca Zwiętego na
salę operacyjną. Sytuacja była bardzo poważna. Organizm Ojca Zwiętego był bardzo wykrwawiony. Ci-
śnienie krwi dramatycznie spadło, bicie serca było ledwo wyczuwalne. Lekarze poprosili mnie, żebym
udzielił Ojcu Zwiętemu Namaszczenia Chorych. Zaraz to zrobiłem.
Jan Paweł II: Byłem już właściwie po tamtej stronie.
Stanisław Dziwisz: Potem zrobiono Ojcu Zwiętemu transfuzję krwi.
Jan Paweł II: Pózniejsze komplikacje i w związku z nimi przedłużenie całego procesu leczenia
były zresztą konsekwencją tej transfuzji.
Stanisław Dziwisz: Pierwszą krew organizm odrzucił. Znalezli się jednak pracujący w tym szpi-
talu lekarze, którzy dali Ojcu Zwiętemu własną krew. Ta druga transfuzja przyjęła się. Operację lekarze
przeprowadzali, nie wierząc w przeżycie pacjenta. Przestrzelonym palcem nie zajmowali się w ogóle - co
było zrozumiałe.  Jak przeżyje, to coś się z tym potem zrobi - powiedzieli mi. Palec zresztą zrósł się
potem sam, bez żadnej specjalnej interwencji.
Wydawnictwo ZNAK  Kraków 2005 65
Jan Paweł II Pamięć i tożsamość
Po operacji przewieziono Ojca Zwiętego na salę reanimacyjną. Lekarze bali się infekcji, która w
tej sytuacji mogła mieć śmiertelne skutki. Część organów wewnętrznych organizmu Ojca Zwiętego była
zrujnowana. Operacja była bardzo złożona i trudna. Ostatecznie wszystko zablizniło się w sposób dosko-
nały, bez żadnych komplikacji, choć po tak ciężkiej operacji często występują komplikacje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl