[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Każde jej słowo raniło go jak nóż. Lecz gdy minęło oszołomienie, zawładnęła nim
złość. Chwycił ją mocno za rękę.
- Nie ma mowy, Ellie! Nie pozwolę ci odejść!
- To boli!
- Timothy Wright nigdy nie zbliży się do moich dzieci - warknął.
- Ochronię je przed...
- Ty? Ty nie potrafisz zadbać o niczyje bezpieczeństwo. Jesteś taka słaba, jak po-
czątkowo sądziłem. Nie liczą się dla ciebie dzieci ani... - Zawahał się. Ból odbierał mu
głos. - Co mam powiedzieć Catii?
- Powiedz jej... - Ellie zamknęła oczy. - Powiedz, że ją kocham i że chcę dla niej
jak najlepiej.
- Nie. - Nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. - Jesteś moją żoną, Ellie.
Potrzebujemy cię. - Zrobił wdech. - Ja cię potrzebuję.
- Diego...
Zamknął jej usta pocałunkiem, który wyrażał wszystko to, czego nie potrafił opisać
słowami.
- A co ze mną? - wyszeptał. - Co masz mi do powiedzenia?
- %7łegnaj.
Diego jęknął, gdy zrozumiał, że to naprawdę koniec. Nie mógł zmusić jej, by z nim
została. Kochał ją, dlatego musiał uszanować jej decyzję i pozwolić jej odejść.
- Do narodzin dzieci Pedro nie odstąpi cię na krok - powiedział lodowatym głosem.
- Potem będziesz mogła robić, co ci się żywnie podoba. Dam ci rozwód.
Potrząsnęła głową.
- Pedro już na mnie czeka.
R
L
T
- Doskonale - wydusił. Odwrócił się do niej plecami, gdy zapiekły go oczy. - Sai
fora, Ellie. Mdli mnie na twój widok. Nie wyjeżdżaj z Rio. Mój prawnik skontaktuje się
z tobą.
Wzdrygnęła się na dzwięk słowa prawnik". Szybko jednak odzyskała rezon i ru-
szyła do drzwi. Przed wyjściem przystanęła jednak i powiedziała cicho:
- Nigdy nie przestanę cię kochać.
Diego opadł ciężko na blat biurka, po czym ukrył twarz w dłoniach. Jak mógł za-
chować się tak nierozsądnie i oddać serce tej małostkowej kobiecie? Przecież ona przez
cały czas udawała, by go osłabić. Chciała, by uwierzył, że go kocha. Pamiętał, jak błysz-
czały jej oczy, gdy wyznała, co do niego czuje.
Przycisnął pięści do skroni. Dał się zwieść. Ta kobieta nigdy go nie kochała. Zale-
żało jej tylko... Na czym? Przecież to nie miało sensu. I wtedy przypomniał sobie jej
słowa: Powiedz Catii, że chcę dla niej jak najlepiej".
Chwycił telefon z biurka. Krążąc po gabinecie, wybierał na przemian numery Ellie
i Pedro. %7ładne z nich nie odebrało. Skontaktował się więc z ochroniarzami z dołu i został
poinformowany, że pani Serrador odjechała jakiś czas temu.
Zrozpaczony połączył się z szefem ochrony.
- Właśnie dotarłem do Carlton Palace, panie Serrador - poinformował Australijczyk
ponurym głosem. - Ktoś unieszkodliwił strażników. %7łyją, ale ktoś chyba dodał im do
kawy środek odurzający. Znalazłem Guilherme w schowku, ledwie oddycha. Wezwałem
karetkę.
- A Catia? - zapytał Diego z naciskiem.
- Nie widziałem jej, panie Serrador - odparł Andrew MacCandless. - Przeszukuje-
my budynek. Wiem tylko tyle, że był z nią Pedro Carneiro, gdy opuszczała posiadłość
generała dziś rano.
Diego zaklął.
Pedro".
Człowiek, któremu ufał bezgranicznie - któremu powierzył swoją żonę i córkę -
nigdy nie wybaczył mu sukcesu. Nagle Diego zrozumiał, w jaki sposób anonimowe
R
L
T
wiadomości znalazły się w jego domu, biurze i samochodzie. Wszystkie kawałki
danki zaczęły do siebie pasować.
- Pedro Carneiro nas zdradził - warknął do słuchawki. - Pracuje dla Wrighta.
Znajdzcie go, a znajdziemy Catię i... Ellie.
ROZDZIAA PITNASTY
- Zrobiłam, co kazałeś - oświadczyła Ellie cicho, gdy weszła do ciemnego po-
mieszczenia. - Zażądałam rozwodu i powiedziałam, że kocham ciebie. Teraz twoja kolej.
Wypuść ją.
Timothy uśmiechnął się do niej tak samo, jak czynił to przez lata. Ale wszystko
poza tym uśmiechem uległo zmianie. Dawniej schludny mężczyzna w okularach w dru-
cianej oprawie był teraz zarośnięty i brudny.
Ellie nie poznałaby go, gdyby mijali się na ulicy. Co więcej nie mieściło jej się w
głowie, że mógł porwać sześciolatkę i grozić jej z chęci zemsty. Gdy spoglądała na za-
płakaną Catię, która kurczowo ściskała swojego misia, Ellie nie mogła uwierzyć, że kie-
dykolwiek litowała się nad Timothym i miała wyrzuty sumienia z powodu tego, jak go
potraktowała.
- Dobra robota - odparł z satysfakcją. - Wiedziałem, że potrzebujesz odpowiedniej
motywacji, by się go pozbyć.
Ellie zmrużyła oczy.
- Uwolnij dziewczynkę.
- Dobrze. I tak nigdy nie lubiłem dzieci. - Popchnął Catię w kierunku Pedra, który
czekał przy drzwiach. - Zawiez ją do domu i nie daj się złapać. - Timothy spojrzał na El-
lie z promiennym uśmiechem. - Widzisz? Nie jestem złym człowiekiem, Ellie. Po prostu
zmusiłaś mnie do złych rzeczy.
Catia załkała, więc Ellie uklękła przed nią i przytuliła ją mocno.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptała. - Nic ci się nie stanie. On zabierze cię do
domu. - Wbiła wzrok w Pedra. - Jeśli ją skrzywdzisz...
R
L
T
- Nic jej nie zrobię. Zależy mi wyłącznie na pieniądzach. - Zerknął na Timothy'ego.
- Poza tym to nie mnie powinna się pani obawiać. Tchau.
Po ich wyjściu Ellie zamknęła oczy i pomodliła się o bezpieczeństwo dziecka.
Diego ją znajdzie. Na pewno zrozumiał, że Ellie nigdy nie zażądałaby rozwodu, skoro
dopiero co wyznała mu miłość.
- Wreszcie sami - syknął Timothy.
Gdy rozglądała się po starym, betonowym domu z poszarpanymi zasłonami w
oknach, Ellie złapała się za brzuch. Od rana miała skurcze. Pierwszy pojawił się, gdy
Diego powiedział, że jej nie kocha, a kolejne dały o sobie znać po tym, jak Pedro wręczył
jej wiadomość od Timothy'ego.
Spojrzała na mężczyznę, który omal nie został jej mężem.
- Czemu to robisz? - zapytała. - Dlaczego kazałeś mi powiedzieć Diegowi te
wszystkie straszne rzeczy?
- Chciałem, żeby cierpiał - wyjaśnił Timothy. - Utrata ukochanej na pewno złamała
mu serce.
- Chyba żartujesz! Przecież on mnie nie kocha!
- Obserwowałem was całymi miesiącami. Z żadną kobietą nie był tak długo. Teraz
nawet nie ogląda się za innymi. Codziennie wraca do domu o piątej. Chcesz mi wmówić,
że cię nie kocha? Daruj sobie.
Ellie spojrzała na niego wstrząśnięta. Czy to możliwe, że Diego naprawdę mnie
kocha?". Jeśli tak, musiał ją odnalezć. Uratuj mnie".
Timothy zachichotał.
- Diego Serrador sądzi, że jest taki potężny. Jest przystojny, uroczy i obrzydliwie
bogaty. Ale go pokonałem. Mam ciebie!
Poczuła kolejny skurcz, inny od wszystkich: długi i znacznie silniejszy. W jednej
chwili zaczęła się pocić. Nie", pomyślała zrozpaczona. Jeszcze nie teraz". Nie mogła
tutaj urodzić. Musiała dać czas Diegowi.
- Och, Ellie. - Timothy leżał na łóżku przykrytym zniszczonym kocem. - Nie
rozumiesz, jak bardzo cię kocham? Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Od tamtego dnia, gdy
ujrzałem cię w Dairy Burger, wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Przypominałaś
R
L
T
jaśniejącego anioła. Nigdy się ze mnie nie śmiałaś. Szanowałaś mnie i podziwiałaś.
Wiedziałem, że będziesz moja. Ale zawsze martwiłaś się o pieniądze, więc postanowiłem
je dla ciebie zdobyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]