[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Batgirl wygląda bez kostiumu. Z wie\y sączyła się piosenka Beastie Boys i wszyscy
wydawali się całkowicie pochłonięci swoimi zajęciami. Pogodny, domowy nastrój tej sceny
sprawiał, \e Brett nie byłaby zdziwiona, gdyby za chwilę usłyszała dzwięki muzyki
klasycznej.
- Kolejna modlitwa wysłuchana. - Oczy Heatha rozbłysły. Szybko usiadł i odskoczył
od Kary, robiąc miejsce na narzucie z Batgirl między sobą a Karą, Zaplecione do połowy
warkoczyki sterczały na wszystkie strony.
Brett usiadła ostro\nie na łó\ku.
- I jak? - Spojrzała najpierw na Karę, a potem na Heatha.
- Co robicie?
Od kiedy to Kara i Heath urzÄ…dzajÄ… sobie sesje warkoczykowe?
- Pełnię rolę konsultanta w sprawie dzisiejszej imprezy.
- Kara uśmiechnęła się, siadając na podkurczonych nogach. Miała na sobie spódnicę w
groszki z falbankami, która rozpościerała się na narzucie jak strój baletnicy. - Heath miał
bardzo wa\ne pytanie, na które musiałam odpowiedzieć - dodała, odwracając się do Heatha,
który do niej mrugnął. W koszulce Waverly, którą nosił, odkąd Marymount wysłał listę
podejrzanych (\artobliwy sposób Heatha na pokazanie, jaki ma hart ducha) i w wytartych
d\insach Citizens of Humanity wyglądał jak uosobienie zadowolonego z siebie chłopaka z
prywatnego liceum.
- Nie wydaje się wam, \e powinniśmy uzgadniać nasze alibi zamiast planować
imprezkę? - Brett się podniosła. Wygładziła białą koszulę Renesa i odwróciła się przodem do
Kary i Heatha siedzących na łó\ku.
- Ja wolę myśleć o imprezie ni\ o procesie. - Heath leniwie wyszczerzył zęby i
podrapał się po brzuchu. - Daj spokój, ta cała lista" Marymounta to zwykłe nudziarstwo. -
Mówiąc lista" zrobił w powietrzu cudzysłów. - Traktuję ją tak, jak na to zasługuje, jako
pretekst do wypicia i urwania się z lekcji. - Wyciągnął rękę w stronę Sama, \eby przybić
piÄ…tkÄ™. - No dalej, synu!
Brett wpatrywała się w niego bez słowa. Heath i to jego luzackie podejście. Nie zdaje
sobie sprawy, jaka to powa\na sprawa? Być mo\e jedno z nich będzie musiało jutro odejść.
- Więc nie chcesz nawet porozmawiać o tym, co robiłyśmy na imprezie? - zapytała
prowokacyjnie Brett. Oparła ręce na biodrach i skrzy\owała spojrzenia z Heathem, bojąc się
zerknąć na Karę.
- Sam, chłopie. - Heath odwrócił głowę do swojego sobowtóra. - Poczekaj na
korytarzu, dobra? Muszę zostać sam z moimi dziewczynami.
Sam zerwał się z fotela i wyglądał tak, jakby chciał zasalutować przed Heathem.
- Wóz pocztowy rusza w drogę! - zawołał zaskakująco niskim głosem.
Podniósł dłoń, \eby przybić piątkę z Heathem, ale ten wyciągnął tylko nogę,
wskazujÄ…c Samowi drzwi.
- A co niby masz zamiar tu wyrabiać? - Brett zablokowała Samowi drogę, nie
spuszczając oka z Heatha. - Urządzić jakąś orgietkę? - Chciała być dowcipna, ale powiedziała
to ostrym tonem. Nie panowała nad tym.
- Spokojnie, mała - powiedział Heath z niezmiennym uśmiechem, a jego zielone oczy
błyszczały. - Musisz wyluzować.
Kara zachichotała nerwowo, jakby nie wiedziała, co robić. Zdjęła okulary i spojrzała
na Brett, kręcąc delikatnie głową, jak gdyby próbowała zgadnąć, o co właściwie chodzi.
- Wyluzowałam. - Brett nie umiała się ju\ pohamować. - I widzisz, co się dzieje.
Miała na myśli Heatha, ale Kara wzięła tę uwagę do siebie. Zamrugała kilka razy
oczami i wyglądała tak, jakby ktoś wymierzył jej policzek. Brett chciała przeprosić. Ale w
sytuacji, kiedy Heath i jego miniaturowy sobowtór czyhali na ka\de jej słowo, mogła tylko
wycofać się z pokoju. Nie zadała sobie nawet trudu, aby zamknąć drzwi.
Kara wyszła za nią na korytarz i delikatnie zamknęła za sobą drzwi pokoju.
- O co chodzi? - W jej orzechowych oczach odmalowała się troska. Poniewa\ nie
miała okularów, Brett zauwa\yła jej delikatne ciemne rzęsy, długie i zakręcone, chocia\ nie
pociągnięte tuszem.
Brett wzruszyła ramionami i bawiła się perłowymi guzikami koszuli. Chciała
opowiedzieć Karze, co się zdarzyło wczoraj w biurze dziekana Marymounta. I o tym, jak
bardzo się martwi. Wiedziała, \e nie zrobiły nic złego - nie miały nic wspólnego z po\arem, a
całowanie innej dziewczyny nie jest przecie\ sprzeczne z zasadami - ale wiedziała tak\e, \e
kiedy wejdzie do gabinetu przesłuchań, wszystko mo\e się zdarzyć. Mogą zostać wyrzucone
z Waverly, jeśli komuś się tak spodoba. Ale nie panowała nad sobą na tyle, \eby spokojnie o
tym pogadać.
- Idę się zdrzemnąć. Do zobaczenia na imprezie.
- Jesteś pewna, \e nie chcesz zostać z nami? - Kara wskazała ruchem głowy na drzwi.
Z pokoju sączyła się piosenka Amy Winehouse, którą Brett lubiła. - Przemyciłam dla ciebie
ze stołówki parę ciasteczek z masłem orzechowym. - Uśmiechnęła się zapraszająco.
Brett pokręciła głową.
- Nie, zdaje się, \e du\o lepiej bawiliście się beze mnie.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła ciemnym korytarzem, nie oglądając się za siebie, aby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]