[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Karawela . Widać tam było pięć cieni zmierzających w stronę zamku,
- Kto to?
- Krzysiek, Karola i trzech bandytów - odparłem bez wahania.
- SkÄ…d wiesz?
119
- Krzysiek kontaktował się z przystojniakiem przy pomocy telefonów, które pożyczał
od Baśki i Karoli, może też od Aukasza. Podejrzewam, że skontaktował się z Karolą,
która bojąc się o jego życie powiedziała, o czym rozmawialiśmy przy ognisku. Sam do
nich wysłałem wiadomość, w imieniu Baśki, ale bez jej wiedzy.
- I teraz będą chcieli wydobyć skarb?
- Tak, tylko nie będą wiedzieli, gdzie go szukać.
- Co robisz? - zapytała widząc, że kryjąc pod bluzą rozjaśniony ekran telefonu
komórkowego piszę wiadomość.
- Wzywam resztÄ™ naszych poszukiwaczy.
Skończyłem pisać i wyjrzałem zza blank wieży. Pięć cieni właśnie przechodziło
przez furtkę w murze przedzamcza. Wiedziałem, że tamto przejście było zamknięte na
kłódki, a więc osiłki wyłamały je i zapewne w podobny sposób chciały dostać się do
zamku. Jednak wciąż trwała zabawa i bandyci nie mogli wyłamać zamków w furcie
bramnej tak, by nikt tego nie zauważył. Wybrali inne rozwiązanie. Przystojniak wspiął
się po murach dziedzińca gospodarczego, w załomie zakrytym w cieniu i swoim
towarzyszom spuścił linę.
- Czas na nas - szepnÄ…Å‚em do Danieli.
- Co ty chcesz zrobić?
Milcząc sprowadzałem ją po schodach, a kiedy z dołu dobiegły nas kroki,
zatrzymałem się. Czułem, jak przyjaciółka trzęsie się ze strachu.
- ...gdzie może być ten skarb? - usłyszeliśmy Krzyśka.
- Pewnie w podziemiach - rozpoznałem głos przystojniaka.
- Jedyne podziemia to ta kawiarnia - dodała Karola.
- Tam na drzwiach może być alarm - zauważył Krzysiek.
- Spokojnie, chłopcy wzięli odpowiedni sprzęt - powiedział przystojniak.
Weszli do dawnych pokoi gościnnych, skąd schodami zeszli do dawnej biblioteki, a
stąd na dziedziniec. Podkradliśmy się do krawędzi betonowego tarasu, z którego
widziałem ich poczynania. Wyjąłem telefon i wysłałem wiadomość, którą już miałem
napisaną. Po chwili w ciemnościach na dole rozległ się dzwięk dzwonka.
- Czemu tego nie wyłączyłaś? - Krzysiek denerwował się.
- To od Pawła - odpowiedziała Karola. - Pisze, że skarb jest gdzie indziej, nie w
piwnicach  Czarnego Rycerza . Proponuje, żebyśmy się poddali, bo jesteśmy
otoczeni... Co jest grane?!
Daniela patrzyła na mnie i w ciemnościach widziałem, że jest zdziwiona.
- On tu jest? - zaniepokoił się przystojniak.
- Wchodzimy czy nie? - odezwał się jeden z osiłków.
- Ej, słuchajcie! Te drzwi są otwarte! - zawołał drugi. Rozległ się zgrzyt otwieranych
drzwi. Z naszego punktu obserwacyjnego dojrzeliśmy, jak włamywacze włączyli
latarki i zaraz krzyknęli przestraszeni. Karola pisnęła i zaczęła płakać.
Wstałem i pociągnąłem Danielę oszołomioną przebiegiem wydarzeń. Kiedy
zeszliśmy do kawiarni, w środku zobaczyliśmy grupkę policjantów pilnujących
bandytów, Karolę i Krzyśka. Dowodził nimi oficer policji, z którym miałem okazję
dwa razy się spotkać.
- Gratuluję! - tym razem szczerze się uśmiechnął. - Doskonale przewidział pan ich
każdy krok. To oni usiłowali porwać panią? - policjant zapytał Danielę.
120
Przyjaciółka zdołała tylko kiwnąć głową.
- Zabierzcie ich do aresztu! - oficer rozkazał swoim ludziom. - A co z nimi? -
popatrzył na Krzyśka i Karolę.
- Sami wyjaśnią nam motywy swojego postępowania - odpowiedziałem.
- Kiedy pójdziemy po ten skarb? - oficer zacierał ręce.
- Powinniśmy poczekać na resztę - powiedziałem siadając na ławie, na wprost
Krzyśka.
- Jesteś dumny z siebie? - kolega starał się agresją zdusić uczucie porażki. - To taki z
ciebie przyjaciel?
- Taki - powtórzyłem. - Stworzyłem ci szansę, a co z nią zrobisz? Obrazisz się na
cały świat za swoją przegraną?
- Nigdy ci tego nie zapomnÄ™!
- Może powinieneś się do czegoś przyznać?
W tej chwili policjanci wprowadzili do kawiarni Aukasza oraz ZuzannÄ™ prowadzÄ…cÄ…
resztę naszej ekipy. Julek aż przecierał oczy, a Piotruś był niewyspany, ale szczęśliwy,
że mógł odbyć taką nocną wycieczkę.
- Co byś chciał wiedzieć? - Krzysiek lekceważąco patrzył mi w oczy.
- To ty dzwoniłeś do pana mecenasa?
- Co ciÄ™ to obchodzi.
Prawnik znaczÄ…co chrzÄ…knÄ…Å‚.
- W gruncie rzeczy to chyba niczego nie zmienia, a może być pewna okolicznością
łagodzącą pana niewygodną sytuację - mecenas wygłosił przemowę. - Znam pewnego
dobrego karnistę... - nachylił się do Krzyśka.
- Niech pan siÄ™ odczepi! - wrzasnÄ…Å‚ Krzysiek.
- To gdzie ten skarb? - niecierpliwił się policjant.
- W skarbcu - uśmiechnąłem się. - Czy ma pan klucze od wszystkich pomieszczeń
zamkowych, tak jak pana prosiłem?
Wszyscy, z wyjÄ…tkiem Piotrusia, popatrzyli na mnie jak na wariata.
Dla chłopca było naturalne, że skarby są w skarbcu.
121
ZAKOCCZENIE
Poprowadziłem naszą wycieczkę, którą zamykało dwóch funkcjonariuszy policji, z
dziedzińca przez północne i zachodnie skrzydło w pobliże dziedzińca gospodarczego,
gdzie znajdowały się dwa pomieszczenia zamknięte wielkimi drewnianymi wrotami.
Pierwszym z nich była prochownia. Kiedy wszyscy weszliśmy do środka, zrobiło się
tam tłoczno. Pojedyncze światło ledwo rozświetlało pomieszczenie.
- I co? - zapytał Aukasz.
- Popatrzcie, to miała być prochownia, a jej ściany pocą się, pokrywają drobną
warstwą wilgoci - powiedziałem.
Każdy od razu przeciągnął palcami po ścianach sprawdzając, czy mówię prawdę.
- To chyba normalne w takich miejscach - Krzysiek wzruszył ramionami.
- Nim przejdziemy do skarbca, chciałbym z wami coś jeszcze omówić - oznajmiłem.
- Pamiętacie? Mamy to, czego nie ma król. Nasi trzej bohaterowie mieli dostęp do
wspaniałego zamku, w którym był skarbiec. Pieniądze zawsze były tym, czego
brakowało polskim królom. Przypomnijcie sobie teraz drugie zdanie wskazówki
prowadzÄ…cej do skrytki.
- Król nie potrafi być jak to, na czym stoimy - powiedziała Baśka.
- Na czym stoi zamek? - uśmiechnąłem się i dotknąłem skalnych ścian.
- Ogrodzieniec stoi na skale, a na palcach obu rąk można policzyć polskich królów,
którzy byli dość stanowczy, by rządzić nie obawiając się możnowładców, nie
utrzymując władzy tylko dzięki rozdawnictwu przywilejów. Chodzmy teraz do skarbca.
Oficer policji poszedł pierwszy, otworzył nam drzwi sali szerokiej na trzy i długiej
na sześć metrów. Tu ściany wykonano z cegieł pokrytych freskami.
Malunki przez lata były częściowo zamazane, a przedstawiały różne straszliwe
stwory o wielkich oczach i gigantycznych zębiskach, zionące ogniem. Były tu smoki i
diabły. Wszystko to miało wytworzyć w dawnych wiekach odpowiedni nastrój tego
miejsca. Z jednej strony freski ostrzegały rabusiów przed groznymi reperkusjami
kradzieży, a z drugiej przypominały, jak ulotną wartością był jakikolwiek skarb.
- Julian, przypomnij, co było dalej w liście profesora Kraka - poprosiłem zakonnika.
- Wybierz stronÄ™ wroga i uderz trzy razy.
- Zastanawialiśmy, co to znaczy strona wroga, pamiętacie? Wśród wrogów byli i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl