[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przynajmniej zacznie w żartobliwy sposób zabiegać o jej względy. Kiedy ujrzała, że jest
śmiertelnie poważny, poczuła ukłucie rozczarowania.
- O moim kuzynie - odparł, podchodząc do niej bliżej.
- Nie mam ochoty nawet o nim myśleć - oznajmiła Devin - a tym bardziej
rozmawiać. Kiedy sobie przypominam tę niespodziewaną wizytę w moim pokoju, nadal
dostaję dreszczy.
- Byron rozszyfrował jego nową taktykę. On chce wydziedziczyć Amelię.
- Co to znaczy?
- Zamierza dowieść, że udziały w firmie wcale jej się nie należą.
- Jak mógłby do tego doprowadzić?
- Znalazł lukę w testamencie, a raczej w nagranym na wideo aneksie do ostatniej
woli dziadka. Chce dowieść, że małżeństwo Konrada i Moniki było fikcją, że doszło do
niego w wyniku przestępczej zmowy. A w dodatku zakłada,
nieświadomie pomóc.
że ty zechcesz mu
- Nieświadomie? - Przyszło jej do głowy, że Lucas odrywa się od rzeczywistości. -
Jeśli będzie usiłował dowieść, że to małżeństwo było fikcją, to poprę jego tezę, ale zrobię
to zupełnie świadomie! Wszyscy wiemy, że taka jest prawda.
- Nie możesz tego zrobić - powiedział Lucas, podchodząc do niej jeszcze bliżej.
- Nie zamierzam kłamać, Lucas.
- Wcale cię o to nie proszę.
- Przecież Konrad nie kochał Moniki.
- Owszem, kochał ją. Nie jesteś jasnowidzem i nie wiesz, co działo się w jego
głowie. Ani w jego sercu. Powinnaś spojrzeć na całą sprawę z szerszej perspektywy.
Musisz dopuścić możliwość, że błędnie oceniałaś mojego brata.
- Ja niczego nie muszę, a ty próbujesz budować domki z kart.
Przez wiele nocy wysłuchiwała skarg siostry, która była zrozpaczona zdradą męża.
Wiedziała, jak bardzo zranił ją Konrad, i nie zamierzała tego przed nikim ukrywać.
- Amelia jest prawowitą spadkobierczynią mojego dziadka - oznajmił z naciskiem
Lucas. - Oboje powinniśmy chronić jej interesy. A to oznacza, że musimy przestać
walczyć o prawo do opieki.
- Czy to jest jakiś podstęp mający mnie skłonić do wycofania pozwu z sądu? Czy
też Steve znalazł w testamencie dziadka jakąś lukę?
- Devin, uwierz mi...
- Wcale ci nie wierzę i nie mam do ciebie cienia zaufania! - oznajmiła
podniesionym głosem, wściekła na siebie o to, że przez chwilę była skłonna dostrzegać
jego dobrą wolę.
- W takim razie przynajmniej mnie wysłuchaj. Steve znalazł kruczek prawny. Jeśli
ty i ja będziemy występować przeciwko sobie, straci na tym Amelia. Twoje zeznania
pozwolą mu postawić na swoim.
- Nie zamierzam zrezygnować z prawa do opieki nad Amelią. - Oparła się o ścianę
basenu, a po chwili ruszyła w kierunku drabinki. - Ani kontynuować tej rozmowy.
Lucas wyciągnął rękę i chwycił ją za ramię.
- Nie proszę cię o rezygnację z twoich praw, cokolwiek o nich myślę. Chcę tylko,
żebyś dla dobra Amelii nie wykonywała żadnych pochopnych kroków.
Wyrwała się z jego uścisku.
- Od kiedy zabiegasz o dobro Amelii? - spytała drwiącym tonem. - Nigdy nic dla
niej nie zrobiłeś. A ja popełniłam głupstwo, okazując ci odrobinę sympatii.
- To ja zrobiłem głupstwo, za bardzo się do ciebie zbliżając. Nigdy nie popełniłem
równie idiotycznego błędu.
Podszedł do niej tak blisko, że ich ciała się zetknęły, a ona poczuła bijący od niego
żar pożądania.
- Co ty robisz? - wyjąkała drżącym głosem. - Nie możemy...
Powoli przechylił głowę, a ona wstrzymała oddech, oczekując na dotyk jego ust.
Nie mógł oderwać wzroku od biustonosza Devin, który pod wpływem wody stał
się przezroczysty, ukazując nie tylko pełny zarys jej piersi, lecz również nabrzmiałe
sutki. Miała zaczerwienioną twarz i lekko rozchylone usta. Z wielkim trudem
powstrzymał się od pocałunku. Przesunął palcami po jej ramieniu i dotknął dłonią nasady
karku. Słysząc jej przyspieszony oddech, zdał sobie sprawę, że igra z ogniem.
- Nie mogę ci zaufać - wyszeptała. - Ani ty mnie. Oboje zachowujemy się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]