[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otworzyła obydwa skrzydła. Majordomus w wysokim turbanie ukłonił się głęboko i
wytwornym gestem obleczonej w rękawiczkę dłoni zaprosił hyrkańskiego posła do
rezonującej echem sali, w której oczekiwało go trzech mężczyzn.
Witać cię to wyjątkowa radość. Nazywasz się Adi Bukbul, czyż nie? najniższy i
najbardziej krępy z obecnych, człowiek starszy już, o rumianej twarzy, zerwał się z miejsca,
by powitać gościa. To ja jestem cesarz Yildiz. Bardzo mi miło cię poznać
zorientowawszy się, że poseł nie ma ochoty zachodnim zwyczajem uścisnąć dłoni
gospodarza, cesarz zadowolił się energicznym poklepaniem go po ramieniu. Ten wysoki
kij od szczotki to mój syn, książę Yezdigerd przyszły Imperator Turanu skinieniem
głowy wskazał całkiem zwyczajnie odzianego młodzieńca, z którym łączyło go niewątpliwe
rodzinne podobieństwo. A to mój główny architekt, Nephet Ali.
Wskazany możnowładca nosił najmodniejszy strój: obszerną jedwabną koszulę, szeroki pas,
pantalony, wielki luzny turban i pantofle z frędzlami ze złotogłowiu. Gdyby nie prezentacja,
Adi Bulkbul uznałby, że właśnie ten mężczyzna w najbardziej dostojnych szatach jest
cesarzem Turanu. Tak czy owak Adi Bukbul, noszący prostszy i praktyczniejszy strój,
składający się z luznej koszuli, puchowej kamizelki, jezdzieckich bryczesów z wąskim pasem
i wysokich butów, był zdania, że wszyscy mieszkańcy zachodniego mocarstwa wyglądają
zbyt zniewieściale.
Poseł odpowiedział na powitanie sztywnym ukłonem i popatrzył podejrzliwe na koniec sali.
Sprowadzono mnie tu na dyplomatyczną konferencję, czy abym zażył kąpieli?
zapytał, ponieważ, za tarasem, na którym stali, znajdował się wykładany turkusem basen o
nieruchomej jak lustro powierzchni.
I to, i to, jeżeli masz ochotę odpowiedział cesarz Yildiz z łagodnym uśmiechem.
Odwróciwszy się, powiódł gościa w stronę księcia i ministra. Prawdę mówiąc, zawsze gdy
dyskutujemy o przyprawiających o ból głowy sprawach państwowych, staram się zapewnić
rozmówcom wszelkiego rodzaju rozrywki. Moją dewizą jest w każdej sytuacji przedkładać
przyjemności nad obowiązki.
Zatrzymawszy siÄ™ przed niskim stolikiem, otoczonym czterema wykwintnie rzezbionymi
krzesłami i zastawionym wędlinami oraz winem i słodyczami, cesarz uniósł dłoń w górę i
głośno prztyknął palcami.
W porządku, dzieweczki, możecie zaczynać! Panowie, częstujcie się, czym sobie
życzycie.
Z przylegającego pomieszczenia wyszły cztery pulchne kobiety i zaczęły krzątać się wokół
obecnych. Adi Bukbul został ujęty pod ramiona i usadzony na stercie poduszek, którymi
wymoszczono jego krzesło. Usługujące mu kobiety były zapewne ważniejszymi z mieszkanek
haremu, gdyż zamiłowanie Yildiza do obfitych, żwawych matron było powszechnie znane.
Mimo swej niewątpliwie wysokiej rangi nałożnice były bardzo lekko ubrane. Na widok tych
bujnych piękności Adi Bukbul z dezaprobatą zacisnął usta. Kobiety o pulchnych kształtach
nie cieszyły się uznaniem w Hyrkanii. Nigdy żadnemu Hyrkańczykowi nie przy szłoby do
głowy, by przeciążać swojego konia, zabierając na jego grzbiet taką matronę. Stepowi jezdzcy
preferowali u kobiet, podobnie jak u swych wierzchowców, lekkość i zwinność. Widok
kobiecości pełnej dołeczków i wypukłości był dla Adi Bukbula jeszcze jednym dowodem
upadku zachodniej monarchii.
Racz tylko wskazać, jakie masz życzenia. Minister Nephet Ali, którego ramiona
masowała zmysłowymi ruchami piersiasta nimfa o rubinowych ustach, mrugnął znacząco do
posła. Tę regułę życia na turańskim dworze uświadomiło Adi Bukbulowi natychmiastowe
sięgnięcie przez służącą po faszerowaną słodyczami rybę, w której stronę zbłądziło spojrzenie
posła. Kobieta schyliła się błyskawicznie ku złotej tacy, wzięła w dłoń z pomalowanymi na
purpurowo paznokciami ciężko strawny frykas i płynnym ruchem podsunęła go Adiemu pod
nos. Hyrkańczyk odwrócił głowę z niesmakiem i odsunął od siebie jej rękę. Siląc się na
zachowanie resztek godności, spojrzał na siedzącego po lewej cesarza.
Poczytujemy sobie za wielką łaskę, że trudy rządzenia możemy łagodzić prostszymi i
mniej kłopotliwymi przyjemnościami rzekł łaskawie Yildiz spoglądając na basen, w którym
właśnie zaczęły się pluskać dwie nagie nałożnice.
Istotnie odparł mrukliwie ambasador, nie siląc się nawet, by powieść wzrokiem za
rozczulonym spojrzeniem gospodarza. Wolałby m jednak podyskutować o gromadzeniu
cesarskich legionów przy kolchiańskiej i zaporożańskiej granicy, jak również o nasileniu
działań turańskiej floty w południowej części Vilayet.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]