[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wojny w Prusach Wschodnich stacjonowały: 1. dywizja piechoty w Wystruci, 11. dywizja
piechoty w Olsztynie, 21. dywizja piechoty w Kwidzynie, 1. brygada kawalerii w Wystruci,
dywizja pancerna  Kempf pod Cyntami, a także 60. dywizja piechoty rezerwy, dwie dywizje
Landwehry oraz dwie brygady forteczne z Giżycka i Królewca. Polscy wywiadowcy  zgubili
gdzieś jedynie dywizję  Kempf, która przybyła pociągami do Królewca pod koniec sierpnia.
Tym, który prawie do chwili wybuchu wojny przekazywał informacje polskiemu wywiadowi
na temat koncentracji wojsk wzdłuż południowej granicy Prus Wschodnich, był von
Brecskov. Podobno miał radiostację na jakiejś wieży, skąd widział wszystko.
Zapadło milczenie.
- Czarny charakter naszej opowieści zmienia się w pozytywnego bohatera - Pan
Samochodzik zadziwiony kręcił głową.
- Zaraz, zaraz - Olbrzym podniósł rękę. - Stop! Jakim cudem polski wywiad
zwerbował byłego niemieckiego oficera?
- Nie musiał - czytałem zdumiony. - Prawdziwy von Brecskov zginął po zakończeniu
wojny. Zaciągnął się do Freikorpsu walczącego z powstańcami śląskimi. Polski wywiad
dobrze sprawdził jego rodzinę. Cała zginęła w czasie pierwszej wojny światowej, podczas
walk o Ełk. Polacy podstawili swojego człowieka, trochę podobnego do von Brecskova.
- Nieprawdopodobne - mruczał pan Tomasz.
- Historia jak z Hansem Klossem - żartował Olbrzym.
- I nikt go nie rozpoznał? - dziwił się Maciek. - Koledzy z wojska...
- Zapominasz, że dywizja von Brecskova pochodziła z Gdańska - zwrócił mu uwagę
Pan Samochodzik. - Choć to brzmi fantastycznie, to człowiek ten przez ponad dwadzieścia lat
żył na wrogim terenie z kobietą, która może była jego żoną. Jak wynika ze znaleziska w jego
piwnicy, był aktywnym członkiem NSDAP. Pracował w oku cyklonu. Powiedz, Paweł, czy
napisano tam, czemu kontrwywiad radziecki zainteresował się nim i skąd miał takie dobre
informacje o tym człowieku?
Chwilę przeglądałem notatki.
- Pewnie, że wszystko tu jest - powiedziałem. - Dane wywiadu AK, z którym von
Brecskov współpracował w czasie okupacji, dostały się w ręce NKWD. Od razu
zainteresowano się nim, bo szpieg, AK-owiec, znał wszystkich notabli NSDAP, którzy mogli
tu ukrywać się. Poza tym już raz wysłano do niego dwóch emisariuszy. To zapewne tych ludzi
mieliśmy zaszczyt pogrzebać.
- Pewnie tak - szef smutno pokiwał głową.
- Wiecie, co jeszcze mnie interesuje? - zapytałem. - Kto ukrył książkę, mapę i złotego
rubla na strychu domu w Zielonowie? Czy na pewno nasz pułkownik? Mógł to zrobić
poprzedni właściciel chałupy.
- Mógł - pan Tomasz rozsiadł się w fotelu. - Wszystko wskazuje na to, że to jednak
agent polskiego wywiadu szukał skarbu. Zapewne udało mu się dostać resztki rzeczy po
rodzinie, w tym list prawdziwego von Brecskova do żony opisujący relację młodego
porucznika ścigającego tajemniczy konwój. Informacje z tego kajetu dowodzą jeszcze jednej
rzeczy. Według naszej wiedzy von Brecskov wsiadł na statek wypływający z Królewca do
Niemiec, który został zatopiony przez rosyjski okręt podwodny. Wiemy, że po styczniu 1945
roku von Brecskov był w tych okolicach, skoro poszukiwało go NKWD.
- Mogli szukać jedynie trupa spoczywającego na dnie Bałtyku - zwróciłem uwagę. -
Skąd NKWD miało wiedzieć, że ten człowiek uciekł im?
- Bo nie wróciło ich dwóch ludzi - odpowiedział mi szef.
Zamilkłem.
- Nie uważacie, że za dużo jest w tym wszystkich tajemnic - Olbrzym mówił patrząc
na ogień w kominku. - Pierwszy ślad to ów konwój. Rosyjski oficer, z tego co pamiętam, był
świadkiem masakry szwadronu kozaków. Być może była to ochrona sztabu generała
Samsonowa, więc Rosjanin był aż pod Puchałowem, a potem zawrócił na północ. Kolejny
trop to Waplewo. Skrzynię ktoś oczyścił ze skarbów enkawudzisty, ale mamy ten kajet.
Wynika, że w Waplewie nic było rubli.
Wszyscy przytaknęliśmy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl