[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swojej córki.
- Wyglądaliście pięknie. Pierce to dobry człowiek i mam
nadzieję, że będziecie szczęśliwi, czego gorąco wam życzę.
- Wiem, mamo. Postaram się zrobić wszystko, by tak było.
Nie pozostało już im nic innego, jak wsiąść do czekającego
samochodu, pomachać na pożegnanie i udać się na lotnisko.
Aljx usiadła na tylnym siedzeniu z głębokim westchnieniem.
Była zmęczona udawaniem, że wszystko jest normalnie.
Tymczasem normalnie nie było i nigdy nie będzie. Na szczęście
teraz nie musi już udawać. Wiedziona nagłym impulsem
odrzuciła kwiaty, które jeszcze trzymała w ręku.
Ku swojemu zdumieniu zobaczyła, że Pierce je podniósł.
- Kwiaty nic ci nie zrobiły. Wiem, że chodziłoby ci o to, żebym
to ja był na ich miejscu - powiedział miękko.
O tak, chciałaby, żeby tak było. Prawda była jednak zupełnie
odmienna i zwykle ona wychodziła pokonana.
- Jesteś' nie do ruszenia. Zwykły beton - odparła przez ściśnięte
gardło, patrząc jak Pierce kładzie kwiaty na siedzeniu z przodu i
mówi coś szybko po grecku do kierowcy. Zrozumiała tylko, że
się znają i przejechali razem cały świat.
- Beton też można skruszyć, jeśli się wie, gdzie uderzyć.
- Chcesz przez to powiedzieć, że znajdę w tobie jakiś słaby
punkt?
W kącikach jego ust pojawił się cień uśmiechu.
- Każdy, kto ma oczy, może go znalezć. Może i tobie się uda?
A może, jak już to odkryjesz, wcale nie będziesz chciała tego
zniszczyć?
81
Zmarszczyła się, nie zadając sobie nawet trudu, by to
zrozumieć.
- Dlaczego miałabym tak szybko wszystko wybaczyć? A
propos, co powiedziałeś kierowcy, dając mu kwiaty?
- Powiedziałem, żeby je zatrzymał, bo może kiedyś będziesz
chciała mieć je w sypialni, na pamiątkę tego dzisiejszego dnia.
Spojrzała mimowolnie na palec, na którym tkwiła teraz piękna
złota obrączka. Alix chciała, żeby była najzwyklejsza w świecie,
ale Pierce uparł się, że musi być wyjątkowa, i jak zwykle
postawił na swoim. Miała jej stale przypominać, że jest
mężatką.
- Nie potrzebujÄ™ takich pamiÄ…tek. I tak przy tobie trudno by o
tym zapomnieć - stwierdziła zimno.
- Tak czy owak, trzeba je zachować. Może zmienisz zdanie? -
Pierce ujął w dłoń jej lewą rękę, by przyjrzeć się obrączce. -
Zwietnie pasuje. A co zrobiłaś z poprzednimi?
Tym razem nerwy odmówiły jej posłuszeństwa i chciała
wyszarpnąć rękę.
- Czy to mój dotyk tak cię denerwuje? - spytał.
- Denerwuje mnie wszystko, co jest z tobÄ… zwiÄ…zane! -
skłamała desperacko. - Co zaś do tamtych obrączek, to miałam
wielką ochotę wrzucić je do rzeki, ale pomyślałam, że
pieniądze, które można za nie dostać, mogą się komuś jednak
przydać i ofiarowałam je organizacji charytatywnej.
- Cieszę się, że zostały przeznaczone na jakiś szlachetny cel -
odparł ironicznie.
- Tak, pieniądze to jedyna dziedzina, w której jesteś
rzeczywiście dobry - mruknęła.
- NaprawdÄ™? PrzypomnÄ™ ci o tym dziÅ› wieczorem, kiedy
będziesz w moich ramionach.
Spłoszyła się nie na żarty. Przez cały czas starannie unikała
myślenia o tym, a teraz było już za pózno. Miała jasną
82
świadomość, że ciało zdradzi ją, wbrew jej woli. Nie mogła tego
znieść.
- Ty łajdaku. Nie możesz zostawić mnie w spokoju?
- Cóż w tym dziwnego, że mąż chce trzymać swoją żonę w
ramionach? Zwłaszcza zaraz po ślubie?
Alix wciągnęła głęboko powietrze i postanowiła, że nie da się
sprowokować.
- Nie bądz hipokrytą. Nie musisz przede mną grać, Pierce. Nie
ma tu nikogo, na kim powinieneś zrobić wrażenie.
Jego twarz rozjaśnił znowu nieśmiały uśmiech.
- A gdybym ci powiedział, że wcale nie udaję? Spojrzała na
niego z rozbawieniem.
- Nie uwierzyłabym.
Pierce założył nogę na nogę, nadal nie wypuszczając jej ręki.
- Obojętnie, jak doszło do naszego małżeństwa, zrobię
wszystko, by było ono prawdziwe, Alix.
Mogłabyś spróbować zrobić to samo - zasugerował łagodnie.
Serce zabiło jej gwałtownie. Boże, brzmiało to tak
przekonywająco, wiedziała jednak z doświadczenia, jak
wspaniałym był aktorem.
- Nie ma sensu robić sobie tyle kłopotu z mojego powodu -
odparowała i dzięki temu udało się jej wreszcie uwolnić rękę.
- To żaden kłopot, kochanie. Zawsze chciałem, by tak było.
Odpowiedz ta zaskoczyła ją zupełnie.
- Mówisz tak, jakbyś rzeczywiście chciał tego małżeństwa.
W odpowiedzi uniósł tylko odrobinę brwi i nie pozostawało jej
nic innego, jak zacząć obserwować krajobraz za oknem. To
wszystko nie miało sensu. Przecież była jego niechcianą eks-
żoną. Z drugiej strony jednak jej pożądał. Ale dla zaspokojenia
potrzeb seksualnych nie trzeba się zaraz żenić. Mógł przecież
doprowadzić do tego samego szantażem.
83
Chciała jakoś poskładać rozsypane puzzle, ale nic tu do siebie
nie pasowało. Może nieco za pózno, ale w końcu postanowiła
zapytać go wprost.
- Dlaczego się ze mną ożeniłeś, Pierce? Przecież mogłeś pomóc
mojemu ojcu i bez tego. A jeśli zależało ci na jego imperium, to
mogłeś zdobyć je w inny sposób. Dlaczego chciałeś mnie znowu
ze sobą związać?
Spojrzał na nią szybko i odwrócił wzrok.
- Miałem oczywiście swoje powody, ale nie jesteś jeszcze
przygotowana, żebym ci o nich powiedział.
Jeśli chciał ją tym stwierdzeniem uspokoić, to odniósł dokładnie
odwrotny skutek.
- O tak, zapomniałam, że ty wszystko musisz robić we
właściwym czasie. Najbardziej lubisz zdaje się wczesne poranki.
To co, mam szykować amunicję na jutro rano? - W jej głosie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]