[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ryzykowne. Gotowa zaproponować siebie jako pocieszycielkę.
 Może bym skorzystał...
 Naprawdę?  spytała poważnie.
Uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy.
 Dobrze wiesz, że nie.
 Dziwne, prawda?
 Co ciÄ™ dziwi?
 Ty. Ja. To wszystko  powiedziała cicho.
 Bo ja wiem... Wystarczyło mi jedno spojrzenie na twoje bose stopy, i przepadłem z
kretesem. A żeby nie było niedomówień, dodam, że pomijając młodzieńcze uczucia, nigdy
nie byłem zakochany.
 Isobel też nie kochałeś?  zdumiała się.
 Nie. Mieliśmy wspólne zainteresowania, dobrze nam było razem, ale to wszystko. 
Usta wykrzywił mu ironiczny grymas.  Jak już się tak zwierzam, to ci powiem, że z jej
powodu nigdy nie chciałem nikogo zabić. A dla ciebie bym to zrobił. Taylora miałem ochotę
zadusić gołymi rękami.  Nie odrywał od niej wzroku.  Ile razy byłaś zakochana?
 Nigdy nie czułam... nikt nie budził we mnie... takich uczuć, jak ty. Wcale nie chciałam
się zakochać, ale stało się. Wiesz o tym, prawda?
Jago zerwał się z miejsca i wyciągnął rękę.
 Chodz.
 Dokąd? Myślałam, że dostanę całą kolację.  Mimo to wstała. Jago przytulił ją,
uważając, by nie urazić opuchniętego policzka.  Miały być ciastka z wiśniami. A może
przygotowałeś inny deser?
 Nie  zaprzeczył.  Przypomniałem sobie o kawie. Idę do kuchni, a ty usiądz w salonie.
Ciastka przyniosę razem z kawą.  Ujął jej twarz w dłonie.  Wyglądasz bardzo apetycznie,
ale masz zmęczone oczy.
 Bo ciężko pracowałam.
 Chodz.
Posłusznie poszła za nim.
 Zdejmij buty i usiądz wygodnie. Zaraz wracam. Podczas jego nieobecności podjęła
decyzję. Będzie cieszyć się każdą chwilą, nie myśląc ani o przeszłości, ani o przyszłości.
Jago postawił tacę na stoliku, usiadł obok Sophie i zajrzał jej w oczy.
 Mimo nieprzespanej nocy dzisiaj dużo zdziałałem. Wiesz, zanosi się na to, że skończę
książkę jeszcze w tym tygodniu.
Sophie zmartwiała.
 Czyli nie będzie powodu, żebyś został do końca przyszłego?
Jago przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
 W następny poniedziałek muszę być w sądzie, ale oficjalnie jeszcze przez dziesięć dni
ciężko pracuję nad książką.
 Zostaniesz, mimo że nie będziesz miał nic do roboty?
 Tak. Chociaż mógłbym poleżeć do góry brzuchem na plaży, wygrzać się w słońcu i
nabrać sił przed zimowym smutkiem.
 Zimowym smutkiem?
 A jak nazwać przygnębienie, które mnie ogarnie po rozstaniu z tobą?
Przestała go słuchać. Oczyma wyobrazni zobaczyła ukochanego wylegującego się w
słońcu, podczas gdy ona pracuje w deszczowym Gloucestershire. Ukochany? Zdziwiła się.
 O czym tak dumasz?
 Mam zaległy urlop...
 Więc jedzmy gdzieś razem.  Pojaśniały mu oczy.  Naprawdę chcesz?
 Może odprowadzisz mnie do domu?  Sophie nagle zmieniła temat.
 Teraz zaraz?
 Tak.
 Czemu?
 Bo ja sama sprzÄ…tam, a tutaj przychodzi Angela.
 Nie nadążam za tokiem twoich myśli. Dlaczego uciekasz?
 Bo wolę, żeby to było u mnie. Jago wreszcie zrozumiał.
 Boisz się, że sprzątaczka coś zauważy i nabierze podejrzeń?
 Właśnie.
 Dobrze. Jutro zjemy kolację u ciebie, żeby nie tracić czasu.
 Jutro też się spotkamy?  spytała zalotnie.
 Oczywiście.
 To dobrze.
Zadrżała, gdy owiał ją chłodny wiatr. Jago zauważył to i otoczył ją ramieniem.
Wziął od niej klucz i otworzył drzwi. W przedpokoju Sophie uprzejmie zapytała:
 Napijesz siÄ™ kawy?
 Nie. Jedyne, czego pragnę, to przez całą noc obejmować cię i pieścić.
 No, no, nie przez całą. Musisz wyjść przed świtem.
Trzymając się za ręce, weszli na piętro. Sophie po drodze zsunęła buty. Pospiesznie
rozebrali się, Jago wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Cały świat zniknął. Istniał jedynie Jago,
dzięki któremu pierwszy raz przeżyła prawdziwą rozkosz.
Dużo pózniej Jago szepnął:
 Mówiłem, że będzie cudownie.
 NaprawdÄ™?
 Tak. Bo ty jesteś cudowna. Jak twój policzek? Nie bolał przy pocałunkach?
 Nie czułam.
 Jesteś zmęczona?
 Ani trochę.  Przeciągnęła się leniwie.  O, jak mi dobrze.
 Uważaj, bo...
 Chcesz znowu się kochać?
 Tak, ale nie teraz.
 A kiedy?
 Chciałem powiedzieć, że najpierw wypijemy szampana, ale został w lodówce Fraserów.
Całkiem o nim zapomniałem.
 I o obiecanych ciastkach też.
 PrzyniosÄ™ jutro.
 Nie zapomnij. A teraz pomarzymy o podróży.
 Dokąd chciałabyś pojechać? Gdzieś w ciepłe kraje?
 Tak, ale niedaleko, bo muszę wrócić w piątek. Czy uda się coś tak prędko załatwić?
Rano powiem Stephenowi, że biorę urlop.
 Będzie zaskoczony?
 Na pewno. Powiem, że muszę wyjechać, żeby zapomnieć o Glenie.
 Zdziwi się, że jadę z tobą.
 Nie tylko on. Dlatego proponuję, żebyś wyjechał stąd dzień lub dwa wcześniej.
Powiesz, że już skończyłeś książkę. Spotkamy się na lotnisku.
 Wolisz, żeby nikt nas nie widział? Potem wrócisz, jakbym nie istniał?
 Przestań! Cieszmy się chwilą.  Przytuliła się do niego.  Proszę cię.
 Skoro tak prosisz...
 Przed chwilą byliśmy szczęśliwi.
 I znów będziemy, kochanie.
 Czeka nas cały tydzień szczęścia. Nawet więcej. Och, jak dobrze.
ROZDZIAA SZÓSTY
W Londynie padał ulewny deszcz, a w Lizbonie powitała ich piękna pogoda. Godzinę po
przylocie już jechali wynajętym samochodem w stronę półwyspu Arrabida. Droga wiodła
przez lasy sosnowe i gaje oliwne. Willa Quinta Viana znajdowała się w lesie niedaleko
Azeitao. Sophie pilnie czytała przewodnik.
 Wiesz, ta nazwa dosłownie znaczy  oliwny zakątek .
 Ciekawe, czy jest trafna.
Do domu prowadził stromy brukowany podjazd. Willę otaczał duży ogród z palmami i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl