[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się nią, a nie odbywać towarzyskiego spotkania. Mam nadzieję, że
nie poczyta mi pan tego za niegrzeczność, ale...
- Wcale nie uważam, że jest pani niegrzeczna, panno Trent. Po
prostu nie mówi pani prawdy. Doskonale pani wie, że nie jest to
zwykła wizyta i że od dłuższego czasu chciałem z panią
porozmawiać, i to nie po to, by odbyć towarzyskie spotkanie i
wymienić uprzejmości. Uśmiechnął się. Czy boi się pani
naruszyć zasady? Przecież nawet najbardziej strzeżona panna może
sama wysłuchać oświadczyn.
Uniosła dłoń i odwróciwszy głowę, rzekła błagalnie:
- Proszę tego nie mówić. Bardzo proszę...
- Ależ, moja droga!
- Sir Waldo, jestem bardzo wdzięczna i... i zaszczycona, ale...
nie mogę przyjąć tej jakże pochlebnej dla mnie propozycji.
- Dlaczego? - spytał cicho.
Pomyślała skonsternowana, że mogła przewidzieć, iż wystąpi z
czymś równie niespodziewanym. Nie zrobiła tego jednak i teraz
trudno jej było zebrać myśli.
214
- Nie mogę... Nie chcę w ogóle słyszeć o... o małżeństwie!
Przez moment milczał ze zmarszczonymi brwiami, przyglądając
się jej uważnie ze zdziwioną miną.
- Czy nie zechciałaby pani jednak nad tym się zastanowić,
panno Trent? - odezwał się w końcu. - Małżeństwo to nic trudnego.
Proszę tylko pomyśleć, jak długo ja sam nie chciałem słyszeć o
małżeństwie, a potem spotkałem panią i nagle się zakochałem. Od
tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym. Nie chciałbym
wydać się zarozumiały, ale odniosłem wrażenie, że nie jestem pani
obojętny.
Zaczerwieniła się.
- Tak, wiem, że... że dałam panu do zrozumienia, iż
przyjęłabym propozycję małżeństwa. I... i to chętnie. Nie chciałam,
by tak się stało. Z powodu okoliczności towarzyskich spędzaliśmy
wiele czasu razem i... i bardzo miło nam się rozmawiało, co
wprowadziło pewną zażyłość, którą pomylił pan z czymś głębszym.
- Nic podobnego - sprzeciwił się. - Do niczego mnie pani nie
zachęcała, panno Trent, i w ogóle nie było mowy o zażyłości.
Dostrzegłem w pani oczach coś, co trudno pomylić z czymś innym.
Całe moje doświadczenie mi to mówiło.
- Wierzę, iż jest pan bardzo doświadczony, ale zapewniam, że
w tej jednej sprawie pan siÄ™ myli.
- A więc chodzi pani o moje doświadczenia? -spytał, patrząc
na niÄ… z powagÄ…. - Czy tak?
- Nie, to znaczy, muszę... muszę panu wyznać, że nawet
gdybym chciała wyjść za mąż, to nie za mężczyznę, którego...
którego styl życia jest tak różny od tego, co sama cenię i szanuję.
- Moja droga - zaczÄ…Å‚, nie wiedzÄ…c, czy czuje siÄ™ bardziej
dotknięty, czy rozbawiony - nie jestem takim łajdakiem, jak się pani
zdaje. Przyznaję, że w młodości popełniałem różne głupstwa, ale
zapewniam, że już z nich wyrosłem. Nie sądzę też, by były gorsze
od tego, co robi większość młodzieży, ale, niestety, w moim
przypadku zauważano to, co zwykle uchodzi uwagi. Mam naturalne
predyspozycje do uprawiania sportów, którym tak pani nie ufa, i
zbyt wcześnie odziedziczyłem majątek, który pozwolił mi na różne
215
szaleństwa, co obudziło tak wielkie zainteresowanie. Jeszcze do
dziś o tym wspominają różni sportowi adepci. To prawda, że
podsycałem plotki swoim zachowaniem, ale niech na moją korzyść
świadczy fakt, że dostrzegłem swój błąd.
- Tak... Tak! Proszę, by nie mówił pan nic więcej! Podjęłam
już decyzję, a dalsza rozmowa byłaby bolesna dla nas dwojga.
Sama popełniłam błąd i mogę tylko prosić pana o wybaczenie.
Gdybym wiedziała, że z pańskiej strony to nie jest tylko flirt...
- Ależ wiedziała to pani - przerwał jej. - Nie jest pani na tyle
niemądra, by nie domyślić się, po co chciałem z panią rozmawiać
na osobności. Tylko flirt! Niemożliwe, żeby pani tak uważała. Od
naszego spotkania w wiosce zdarzyło się coś, co sprawiło, że
zmieniła pani zdanie. Nawet chyba domyślam się, co to było.
Ancilla uniosła szybko wzrok, ale zaraz znowu go spuściła.
- Czy oskarżono panią o to, że chce mnie złowić? Tak, wiem,
że to zbyt śmiałe pytanie, ale domyślam się, że właśnie to się
zdarzyło, gdyż pewna zawistna dama, którą oboje znamy,
powiedziała to w mojej obecności, a znając ją, myślę, że mogła to
pani powtórzyć. Czy rzeczywiście to zrobiła? I czy to nie zbyt
niedorzeczny powód-, by odrzucić moją propozycję?
- W istocie. Gdybym odwzajemniała pańskie uczucia, nie
miałoby to dla mnie znaczenia.
- Rozumiem. Nie mogę już nic więcej powiedzieć, prawda?
Skinęła jedynie głową, bojąc się, że głos ją zawiedzie.
Zauważyła, że wyciągnął do niej dłoń, i niechętnie podała mu
swoją. Uniósł ją i złożył na niej lekki pocałunek.
- Pragnę, byś odwzajemniła moje uczucia - rzekł. - Bardziej
niż czegokolwiek na świecie. Może jeszcze tak się stanie? Ja nie
poddajÄ™ siÄ™ tak Å‚atwo!
216
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Sir Waldo odszedł. Panna Trent pragnęła jedynie dotrzeć do
swego pokoiu, zanim załamie się pod wpływem wzburzonych
emocji. Z trudem hamowany szloch tamował jej oddech, wycierała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]