[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
nę, będzie Pani głośno czytać. Poza tym byłoby pożądane, gdyby w czasie zbio-
rów owoców mogła Pani pomóc przy zagotowywaniu owoców. To przyniosło by
Pani życzliwość naszych dam. Z pewnością jest Pani przyzwyczajona do tego,
ponieważ również w Feldegg także musiano zagotowywać owoce w słojach. To
już wszystko. Widzi więc pani, że nie będziemy żądać rzeczy niemożliwych.
Wprawdzie nie otrzyma Pani żadnego wielkiego wynagrodzenia. Przy w pełni
bezpłatnym utrzymaniu pięćdziesiąt marek na miesiąc. Czy to wystarczy?
I o co ja jeszcze mogę prosić z mojej strony: o serdeczne odnoszenie się i pełną
matczynego uczucia sympatię do naszych podopiecznych, której, córce mojej nie-
zapomnianej przyjaciółki z pewnością nie zabraknie. Tak, drogie dziecko, tylko
niech Pani odpisze szybko, czy Pani się zgadza i kiedy mogę Panią oczekiwać.
O wszystkim innym porozmawiamy, kiedy zobaczÄ™ PaniÄ…, po wielu latach po-
nownie. Czekam z napięciem na to by zobaczyć, co wyrosło z pensjonarki, która
mnie niegdyś nazywała ciocią Marią. Od tego czasu jużrPani nigdy nie widzia-
Å‚am.
A więc, serdecznie pozdrawiam Panią, moja droga Urszulo.
Maria von Ried
Urszula była bardzo szczęśliwa z treści tego bardzo serdecznego listu. Teraz
wiedziała, gdzie powinna skierować swe kroki. Tylko myśl o rozłące z Gusti i
Malte powodowała, że czuła ciężar na sercu. Lecz rozsądek mówił jej, że to bę-
dzie dla niej najlepsze rozwiązanie, by opuścić Feldegg i zapomnieć o wszystkim
co rozdzielało ją z Malte. A więc wyjazd. Im wcześniej, tym lepiej. Dzisiaj jest
czwartek. W poniedziałek mogłaby już wyjeżdżać do św. Anny. Tak napisała do
księżnej, wyrażając jej serdeczną wdzięczność za okazaną dobroć.
Właśnie, kiedy skończyła pisać list, wśliznęła się do pokoju Gusti. Musiała te-
raz przychodzić w tajemnicy, ponieważ zabroniono jej kontaktów z Urszulą. Ur-
szula przyciągnęła młodą przyjaciółkę w swoje ramiona i pocałowała. Oczy za-
R
L
T
pełniły się jej przy tym łzami. W milczeniu podała Gusti list od księżnej. Kiedy
Gusti go przeczytała, rzuciła się przyjaciółce w ramiona.
- Ach, jak się cieszę, Urszulko, że księżna cię przyjmie. Mimo, że ciężko mi
myśleć o rozstaniu z tobą, to mam przynajmniej pociechę, że nie będziesz samot-
na i zagubiona w świecie. A poza tym, kiedy będziesz w Zw. Annie, będziemy do
siebie często pisały, nieprawdaż?
Jej głos zadrżał przy tych słowach.
Urszula odgarnęła łagodnie włosy opadające jej na czoło.
- Tak, jeżeli pozwolą tylko na to twoi rodzice.
Nie było w tych słowach wiele pewności. Ale Gusti potrząsnęła energicznie
przecząco głową.
- Więc lepiej nie pytajmy ich z góry o zgodę. Oni mogliby nam tego zabronić,
a wtedy musiałabym to robić wbrew ich woli. Możesz do mnie pisać na poste re-
stante.
Przez moment, w oczach Urszuli pojawiło się wahanie, ponieważ taka tajemni-
czość właściwie budziła w niej sprzeciw. Potem jednak przezwyciężyła swoje
skrupuły. Gusti oczekiwała na jej odpowiedz z taką wzruszającą czułością, że
musiała powiedzieć tak.
Podczas kolacji Urszula przekazała swojemu dotychczasowemu opiekunowi
wiadomość, że w nadchodzący poniedziałek opuści Feldegg.
Przez moment pan von Feldegg popatrzył na nią ze zdziwieniem. Potem po-
wiedział:
- Czy można zapytać, dokąd wyjeżdżasz.
Urszula popatrzyła na niego ze zdecydowaniem i spokojem.
- Zwróciłam się do pewnej przyjaciółki mojej matki, księżnej Ried i poprosi-
łam ją, by wystarała się mi o jakąś posadę. Zawiadomiła mnie dzisiaj, że mogła-
bym zostać sekretarkę w zakładzie Zw. Anny i chce, bym objęła tę posadę tak
R
L
T
szybko, jak to tylko jest możliwe. Zawiadomiłam ją, że przyjadę tam w ponie-
działek.
Po tych słowach nastąpiło lodowate milczenie, ale w oczach Malte dostrzegła
wyraz, który krajał jej serce. Ach, jak mało znaczyło jej własne cierpienie wobec
bólu, który wyrażały jego oczy.
Dni pozostałe do wyjazdu minęły Urszuli szybko. Malte trawiony niepokojem
krążył dookoła niej. Najchętniej nie spuszczałby wzroku z Urszuli ani na mo-
ment, a jednak cofał się przed nią, jak gdyby czegoś się bał. Tak nadeszło nie-
dzielne popołudnie.
Urszula poszła do wsi, żeby pożegnać się z pastorem. Prawie zaraz po podwie-
czorku wyruszyła z powrotem.
Pan i pani von Feldegg zażywali popołudniowego wypoczynku, a Astrid sie-
działa na werandzie i czytała.
Wtedy także Malte wziął książkę i usiadł na ławce, która stała za krzakami.
Próbował czytać. Ale ta interesująca książka nie zajmowała go w ogóle i położył
ją w końcu obok siebie, nie mogąc się skupić.
Patrzył przed siebie posępnym wzrokiem. Wszystkie jego myśli były przy Ur-
szuli. Jutro, dzwięczało w jego duszy, ona od niego odjedzie. Jutro zobaczy po
raz ostatni swoje jedyne szczęście w życiu. Jutro dojdzie do rozstania z tą, której
dusza jest najpiękniejsza i najdoskonalsza. Bez niej, życie dla niego straci cały
blask.
Tak myślał.
Wokół panowała cisza. Blask promieni słonecznych rozświetlał cudownym
wczesnowiosennym blaskiem stary, pełen spokoju park. Ptaki na gałęziach drzew
cicho, jakby rozmarzone, śpiewały swoją pieśń, a jeden z nich, w tej właśnie
chwili, podleciał do siedzącego mężczyzny i popatrzył na niego z przekrzywio-
nym łebkiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl