[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obudziłem cię? wysapał w mikrofon zdyszany.
Kto mówi?! ożywiła się Nanna. . Ja, Mask.
Rany święte! Co się z tobą działo?! Myśleliśmy, że już po tobie!
Słuchaj uważnie, Nanna. Nie mam czasu opowiadać ci teraz co zaszło. W każdym razie
uciekłem i muszę natychmiast spotkać się z Trzynastką. Czy on był w swoim mieszkaniu?
Właśnie szedł do ciebie, gdy wydarzyła się ta cała chryja. Z daleka widział, jak ładują
trupy, a ciebie zabiera patrol. Trzynastka organizował nawet wśród Techników oddział, który
mógłby cię może uwolnić, gdyby wiezli cię na jakieś przesłuchanie albo na Wyspę. Baliśmy
się, że cię zamęczą! Zresztą on tu jest. Oddaję mu słuchawkę.
Mask! usłyszał znajomy głos. Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że się znalazłeś!
Gdzie teraz jesteÅ›?
Na rogu Amarantowej. Uciekłem z transportu. Nie mogę więcej mówić!
Mask przerwał, gdyż zdawało mu się, że od strony skrzyżowania dobiega jakiś stukot. W
nocnej ciszy, zalegającej miasto, słychać było ten hałas szczególnie wyraznie.
Trzynastka rzucił szeptem w mikrofon. Spotkamy się w starej fabryce papieru na
przedmieściach Satha Sabbi. Znasz to miejsce?
Tak.
Więc jutro rano o siódmej. Czekaj na mnie, nawet gdybym się spóznił. Przyjdę na
pewno. Kończę, bo ktoś chyba za mną idzie.
Odłożył słuchawkę i głębiej wcisnął się w ni-
" ze. Po chwili ostrożne kroki zbliżyły się do słupa, na którym wisiał telefon. Mask niemal
wtopił się w ścianę. Czuł, że ktoś czai się zaraz za krawędzią kolumny. Jak mógł najciszej ru-
szył w tamtą stronę. Ujrzał plecy mężczyzny w grubym płaszczu i naciągniętej na uszy. czap-
ce. Obcy usłyszał go w ostatniej chwili i obrócił ku niemu pucołowatą twarz. Mask uderzył go
prosto między oczy. Czy aspaniacy są naprawdę tacy okropni? pomyślał. Mnie to już
idzie jak z płatka. Mask bał się, że w najbliższym czasie przyjdzie mu kogoś zabić i nie
wiedział, czy okaże się do tego zdolny. Passat, który przygotowywał kryjówkę 'na zimę dla
nich obu, będzie musiał zginąć. Mask był pewien, że generał nie dotrzyma danego mu słowa.
Albo on, albo Passat. Taka była alternatywa.
Uderzony mężczyzna zwalił się na bruk z takim łoskotem, jakby pod płaszczem miał ukryty
cały arsenał. Mask nie zastanawiając się dłużej ruszył w kierunku Pałacu Snów, na którego
zapleczu mieściła się ich melina. Zimowa kry^ jówka dla niego i generała Passata.
55.
t
Wytłumacz mi, jak to było!! ryczał w słuchawkę Prezydent.
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Drogę im zajechał jakiś prywatny bus i koło palarni
musieli zahamować... Załatwił wszystkich trzech naszych ludzi i zbiegł.
Przecież miał uciec w innym miejscu!
Może mu się coś pomieszało. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, tylko że o jedną
przecznicę za wcześnie. Może nie wytrzymał nerwowo?
No i co teraz będzie?!
Przewidziałem i taką możliwość odparł spokojnie Passat. Na trzech
skrzyżowaniach przed planowanym miejscem ucieczki umieściłem swoich ludzi. Jeden z nich
go widział. Niestety zgubił trop.
Passat wolał nie informować Prezydenta, że Mask załatwił agenta. Sam był tym
zaskoczony i zaczynał mieć wątpliwości, czy przyjął słuszną linię postępowania w stosunku
do Maska. Biolog był inteligentnym i odważnym facetem i należało bardziej na niego uważać.
Rozgrywka, w której brali udział musi mieć tylko jeden finał. Generał wiedział, że Mask nie
może się tego zakończenia domyślić, gdyż. wtedy zacznie walczyć na śmierć i życie, nie
majÄ…c nic do stracenia.
Nie chcę o tym słyszeć! wrzasnął Prezydent, przerywając tok myśli Passata. Jutro
rozpoczyna się Pora Snu! Wszyscy zejdą do Pałacu! Pojutrze chcę go widzieć u siebie!
W przecrwnym razie skończę z tobą. Musisz go znalezć, Passat, bo jak nie, to sam go
znajdę przy pomocy Oddziałów Ochrony, a rozumiesz, co to będzie oznaczać dla ciebie?!!
Pojutrze obaj macie być u mnie z aspanolem! Inaczej będzie kiepsko! Prezydent trzasnął
słuchawką, aż zadzwięczał aparat.
W porządku pomyślał Passat o nic innego mi nie chodziło. Przetrwamy te poszuki-
wania, a potem, staruszku, kiedy już uśńiesz, zrobimy swoje. Ani się obejrzysz, jak twoje
miejsce zajmie generał Passat.
56.
Wiatr uderzał odłamanym kawałkiem framugi o mur, powodując regularne, ponure
dzwięknięda. Hala zionęła tą samą rdzawą pustką, którą Mask pamiętał z poprzedniej wizyty.
Zakratowane, pozbawione szyb okna wpuszczały niewiele światła, które z trudem
przesączało się przez grubą warstwę chmur. Od wczoraj, od momentu ucieczki Maska 2
wojskowego busu, bez przerwy padał deszez. Zimne, duże krople z monotonnym łoskotem
waliły o blaszane dachy. żaluzje i parapety. Od czasu do czasu mocny podmuch, ciągnący
gdzieś od oceanu uderzał zgęszczonym tumanem wodnej zawiesiny ze zdwojoną energią.
Mask przemierzał puste hale wsłuchany w swoje kroki i regularny stukot oberwanej framugi,
odmierzający czas. Mieszkańcom miasta pozostało do rozpoczęcia Pory Snu kilkanaście
godzin. Gdy Mask dotarł do ostatniej hali, ujrzał Trzynastkę, opartego o ścianę. Poznał go
właściwie tylko po uśmiechu i znajomym błysku w oczach. Trzynastka przypominał piłkę
stojącą na cienkich nóżkach.
Wyglądasz kwitnąco powitał go Mask.
Jak zwykle na zimę. Wiesz, że z trudem tutaj wylazłem? Ważę tyle, że nadaję się już
tylko do Pałacu Snów. Ale co z tobą? Masz zamiar kontynuować swój eksperyment?
Muszę to zrobić. Przecież nie było doświadczenia na ludziach. Chonuki nie oznaczają
jeszcze potwierdzenia.
To ryzykowne stwierdził Trzynastka.
Zawsze jest jakieś ryzyko. Muszę to wypróbować na sobie. Jestem w końcu naukowcem
i to mój wynalazek.
Uparty jesteÅ›.
Owszem przyznał Mask.
Z trudem uwierzyłem, że udało ci się wyrwać z łap Niewrażliwych.
Bo też by mi się i nie udało, gdybym nie był trochę aktorem. Udałem, że przekonały
mnie wywody pewnego generała i wypuścił mnie. Trzynastka, teraz musisz mi powiedzieć
gdzie jest mój zapis.
Odwrócił się gwałtownie, usłyszawszy za plecami jakieś kroki i szuranie.
Nie bój się uspokoił go Technik. To idzie niespodzianka.
Jaka niespodzianka?
Zobaczysz. . ^ : Z daleka nie poznał jej sylwetki. Dopiero gdy podeszła
całkiem blisko. Poruszała się statecznie i w niczym nie przypominała tamtej lekkiej, zwiewnej
Wióry, którą spotkał na wiosnę.
Cudownie, że przyszłaś powiedział cicho, gładząc ją po twarzy.
Patrzyła na niego zatroskana, a uśmiech, który udało jej się przywołać na twarz był bardzo
smutny.
Co ci jest? zapytał.
Nic wyszeptała nie przejmuj się.
Przepraszam, że tak długo nie przychodziłem...
Wiem, że nie mogłeś. I pewnie nie będziesz już mógł...
Wióra, przecież cię prosiłem włączył się Trzynastka tonem wyrzutu.
Zaraz, zaraz przerwał im Mask. O 'co wam chodzi?'
[ Pobierz całość w formacie PDF ]