[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzył uchylone drzwi. Był w swojej szarej wełnianej pidżamie. Zrobił krok naprzód, zasłonił
ręką obnażoną szyję i cofnął się:
 O, przepraszam panią, nie wiedziałem...
Zmieszanie jego i zdziwienie było tak komiczne, że wybuchnęła śmiechem.
Stał przy drzwiach, jedną ręką trzymając się portiery, a drugą zasłaniając wciąż szyję. Jego
brwi wznosiły się coraz wyżej, a w szeroko otwartych oczach malowało się najwyższe zdu-
mienie.
 Tak bardzo mnie to zmienia?...  zapytała nie ruszając się z miejsca.
 Niesłychanie!  odezwał się wreszcie Paweł.
Zaśmiała się. Jej własne zażenowanie minęło już o tyle, że zdołała spostrzec jego zmiesza-
nie:
 Nie spodziewałeś się?
 Nie spodziewałem się, że... jesteś tak ładna  powiedział po chwili namysłu.
 Więc dobrze mi w tym?
Zbliżył się do niej i wyciągnął rękę:
81
 Pani pozwoli, że się jej przedstawię: Paweł Dalcz.
Podniósł jej dłoń do ust, lecz zauważyła, że jego wzrok przesunął się wzdłuż nagiego ra-
mienia, co było odrobinę krępujące, lecz niewypowiedzianie miłe.
 Ale nie wykręcisz się  pytała unikając spotkania jego oczu  musisz mi powiedzieć
szczerze, czy nie wyglądam jak straszydło na wróble?
Jeszcze niedawno sama miała tego rodzaju obawy, teraz jednak była pewna, że jej po-
wierzchowność zrobiła na nim dodatnie wrażenie.
 No?
 Owszem  odezwał się z niejakim ociąganiem się  odpowiem ci... jesteś... w tym ubra-
niu jest ci ślicznie.
Chrząknął i nie wiadomo dlaczego zrobił okrągły ruch ręką:
 Wybacz, ale ja nie umiem mówić tych rzeczy... Powiedziałem znacznie mniej, niż nale-
żało... Wyglądasz pięknie, to jest, jesteś piękna. Nigdy w życiu nie poznałbym cię. To zadzi-
wiające, jak strój zmienia niektóre rzeczy... Tak...
Znowu chrząknął, wyjął papierośnicę i zapalił.
 A mnie nie poczęstujesz?  wyciągnęła rękę  widzisz, to zła strona sukni kobiecej, nie
ma w niej kieszeni. I w dodatku nie wiem, co zrobić z rękami.
Zapaliła i zrobiła kilka kroków naprzód:
 Ruszam się też jak dragon. Prawda?
 Bynajmniej, bardzo dobrze  zaprzeczył z przekonaniem i z miną eksperta. W jego spo-
sobie mówienia znać było chęć ukrycia zmieszania w rzeczowym i spokojnym tonie.
Pomimo to sytuacja nie przestawała być detonująca. Stali w środku wielkiego salonu oboje
z niezbyt mądrymi minami. Milczenie przeciągało się zbyt długo.
Wreszcie Paweł zapytał, skąd wzięła suknię i inne części garderoby. Wówczas zaczęła
opowiadać, jak znalazła zapasy pozostawione przez Halinę, jak własnymi siłami, chociaż nig-
dy przedtem nie miała igły w ręku, przerabiała suknię i przystrajała kapelusz.
Temat zdawał się być niebywale obfity, lecz wyczerpał się prawie natychmiast. Na szczę-
ście przypomniała sobie kolację.
 Czy pozwolisz  zapytała  że będę dziś... panią domu i zaproszę cię do stołu?
 Bardzo żałuję  próbował wpaść w jej żartobliwy ton  ale w tym stroju?...
 O, nic nie szkodzi, twoja pidżama warta jest mojej tualety.
Przy kolacji starała się rzeczywiście robić panią domu. Przysuwała mu półmiski, nalewała
kawę, wybierała owoce. Bawiło ją to bardzo, nienaturalny nastrój jednak nie znikał. Szczę-
śliwym trafem przypomniała sobie, że nie zdała mu relacji z rozmów przeprowadzonych z
Kolbuszewskim i z Blumkiewiczem. Powtórzenie ich zajęło dalsze pięć minut czasu.
Paweł słuchał uważnie. Gdy skończyła, uśmiechnął się i powiedział:
 Wszystko w porządku. Jestem z siebie zadowolony. W moich obliczeniach czasu zaszły
tylko drobne i nic nieznaczące zmiany, lecz i na tym zyskałem: mam te kilka dni odpoczynku.
Spojrzała nań zdumiona:
 Powiedziałeś, że i na tym zyskałeś. Zatem?
 Czy wiesz  uśmiechnął się  ile obecnie wynosi mój majątek?... W efektywnych walo-
rach coś około trzydziestu złotych oraz kilkadziesiąt kilogramów bezwartościowych akcyj,
przy pasywach sięgających kilkunastu milionów. Cóż ty na to?
Opuściła oczy. To, co usłyszała od Pawła, nie było dla niej niespodzianką. Jednakże spo-
sób, w jaki jej to powiedział, był nad wyraz przykry. Wydało się jej, że brawuruje swoją
przegraną, że chce jej zaimponować rozmiarami swej klęski. Było to niespodziewane u niego,
niesmaczne i dojmujÄ…co przykre.
Nie pomyślała w tej chwili o sobie, nie nadużył jej zaufania, przecie oddałaby mu wszyst-
ko i wtedy, gdyby z góry wiedziała, że nie otrzyma z tego nic. Ostatecznie miała dobry fach w
ręku i zawsze jakoś dałaby sobie radę. Stracił on jednak ogromne pieniądze powierzone mu
82
przez wielu ludzi, choćby przez takiego Blumkiewicza, zarwał wiele instytucyj, rezultatem
czego będzie  krach, jakiego jeszcze Polska nie widziała .
 I cóż zamierzasz robić?  zapytała nie podnosząc nań oczu.
Wypuścił wysoko strugę dymu i przyglądając się jej zwojom, westchnął: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl