[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ciała. Nazywam ją wymiarami. To doskonałe określenie, znaczące wszystko
i nic. Otaczają nas wymiary, których nie znamy, Tiril. Kiedy uszliśmy, a raczej
poszybowaliśmy kawałek, nastąpiła zmiana warty . Mój nauczyciel przekazał
mnie kolejnej istocie. . .
Móri kontynuował swą opowieść:
Z wielkim zdumieniem i lękiem przyglądał się nowemu mężczyznie, jeśli to
stworzenie w ogóle można nazwać mężczyzną. . .
Pragniesz poznać tajemnice ziemi powiedziała istota, uśmiechając się
złowrogo. Chodz więc ze mną!
Ponieważ Móri się wahał, uśmiechnęła się ponownie i z sarkazmem rzekła:
101
Uważasz, że jestem okropny? Kiedyś byłem bardzo piękny. Niestety, mia-
Å‚em do czynienia z ludzmi.
Kim jesteÅ›?
Kiedyś byłem nadzieją. Nadzieją ludzi na raj na ziemi. Teraz jestem stra-
conÄ… nadziejÄ…. Po tej nocy i ty staniesz siÄ™ podobny do mnie.
Nie! Nie chcÄ™!
Sam wybrałeś drogę, poszukując wiedzy poza obszarami przeznaczonymi
dla człowieka.
Móri wciąż się wahał.
Kim był ten, który przyszedł wczorajszej nocy?
Twój nauczyciel? On reprezentuje zdolność ludzi do uczenia się, przede
wszystkim na własnych błędach.
Czy on także był kiedyś piękny?
Bardzo.
To znaczy, że ludzie nie potrafili uczyć się na własnych błędach?
A ty uważasz, że jest inaczej?
Nie.
Chodz już!
Tej nocy Móri unosił się nad ziemią, płynął w powietrzu od kraju do kraju,
od wybrzeża do wybrzeża. Przewodnik postanowił pokazać mu, że we wszystkich
częściach świata trwają wojny. Tragikomiczne wojny, w których armie wygrywają
lub przegrywają, ale gdy tylko zdołają wylizać się z ran, natychmiast wszczynają
wojnÄ™ w innym miejscu.
Była to ogromnie przygnębiająca podróż.
Gdy obudził się następnego ranka, na ławie w izdebce siedziały dwie odraża-
jÄ…ce postacie: nauczyciel i przewodnik, uosobienie straconych nadziei.
Wieczorem z całych sił starał się nie zasnąć, nie chciał przeżywać już nic
więcej. Sen jednak nadciągnął chyłkiem, jak gdyby Móri poddany został działaniu
usypiających olejków eterycznych.
W tym śnie znajdował się na ziemi, pod gołym niebem, nauczyciel przygoto-
wywał go na ciężkie doświadczenia.
Masz dowiedzieć się wszystkiego o ludziach, planetach i niebiosach wokół
nas. Tej nocy ujrzysz zaledwie drobny okruch.
Móriemu dech zaparło w piersiach. Coś się do nich zbliżało.
Och, nie, nie! jęknął.
Kiedyś być może było to dostojne i zgrabne zwierzę. Teraz wyglądało jak
uosobienie przerażenia; okaleczone, zbite, ze śladami znęcania się nad nim. Nie
dało się poznać, jaki gatunek zwierzęcia kiedyś reprezentowało. Może to pies,
może jeden z kotów, a może jeleń?
102
Nie musisz mi tego mówić rzekł Móri. To symbol sposobu, w jaki
ludzie traktują zwierzęta.
Masz racjÄ™.
A Tiril tak kocha zwierzęta wyrwało się Móriemu z głębi serca.
(Tiril, usłyszawszy to, uśmiechnęła się, lecz w oczach zakręciły jej się łzy.)
Na tę wyprawę nie chcę wyruszać oświadczył Móri swemu nauczycie-
lowi.
Musisz!
Urwał.
Tiril, nie chcę mówić o tej nocy. Nie tobie. Nie chcę też wracać do tych
wspomnień ze względu na siebie.
Ja też nie chcę o tym słuchać przyznała. Opowiedz, co cię spotkało
kolejnej nocy. Przypuszczam jednak, że rano, kiedy się obudziłeś, zwierzę sie-
działo w twojej izbie?
Tak
I jest teraz z nami?
Jest.
Tiril odwróciła głowę w stronę, z której wyczuwała obecność milczących to-
warzyszy podróży.
Masz moje najgłębsze współczucie, nieszczęsna istoto załkała. Nie
potrafię się pogodzić z ludzkim okrucieństwem.
Móri obdarzył ją przelotnym uściskiem.
Ludzka zdolność niszczenia i rujnowania jest bezgraniczna. Nawet tym
kompletnie pozbawionym fantazji przychodzą do głowy różnorakie pomysły.
Obawiam się, że masz rację. Ale czy nie istnieje nic pięknego?
Owszem. Ty uśmiechnął się.
To bardzo miłe z twojej strony. Tiril pokraśniała z radości.
Są także dobrzy ludzie, Tiril. Z gruntu dobrzy. Dowiedziałem się tak-
że o tym, ale dopiero pózniej. Na początku przewodnicy zajmowali się przede
wszystkim nauczaniem mnie magii i wiedzy tajemnej.
Po islandzku zwanych galder . Czy uczyli ciÄ™ tylko czarnej magii? Tej
służącej wyłącznie złu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]