[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomimo wszystko jesteÅ› ludzkÄ… istotÄ….
Popatrzył na nią zaskoczony.
- Nie jesteś na mnie zła? Nie chciałem...
61
RS
- Wiem. Nie chciałeś żartować z mojej ślepoty, ale to zrobiłeś. No,
prawie. Dobre i to. Będę cię dalej uczyć.
- Czy ja kiedykolwiek ciÄ™ zrozumiem?
- Pewnie nie. Nieważne. Daj mi buziaka.
Otworzył ramiona, żeby ją w nich zamknąć, ale ona lekko pocałowała
go w usta i wycofała się. Ruszył za nią do salonu, gdzie na krześle wisiał
czarny żakiet. Na podłodze leżał Jacko z przyczepioną smyczą.
- Gotowy? - spytała, sięgając po żakiet.
- Musimy brać Jacka? - zapytał Francesco, pomagając jej włożyć
żakiet. - Będę z tobą przez cały czas.
- Nie mogę go zostawić samego. Poczułby się odrzucony, a przecież
on też potrzebuje poczucia pewności. Jeszcze się do mnie nie przyzwyczaił.
Jacko!
Pies posłusznie stanął obok niej.
- Andiamo! - Jacko posłusznie odwrócił się tak, że mogła ująć go za
smycz. - Jesteśmy gotowi. Możesz otworzyć nam drzwi?
Francesco puścił ich przodem i zaprowadził do samochodu.
- Powinienem cię chyba uprzedzić, że będzie tam dzisiaj spory tłum.
Moja cała rodzina chce cię poznać, nie wyłączając ciotki Angeliki.
- To ta, co siÄ™ we wszytko wtrÄ…ca?
- Czyżbym ci już o niej opowiadał?
- Nie, ale w każdej rodzinie jest taka osoba, więc zapewne mamy do
czynienia z kimÅ› takim.
- Masz rację. Ciotka Angelica lubi być dobrze poinformowana.
- Będę o tym pamiętać - odparła radośnie.
62
RS
Kiedy zajechali pod dom, wszyscy na nich czekali. Patrzyli, jak Celia
wchodzi po schodach, z jednej strony trzymajÄ…c na smyczy Jacka, z drugiej
wsparta na ramieniu Francesca. Jeden z mężczyzn zagwizdał na jej widok z
aprobatą, a Celia się rozpromieniła.
Najpierw przedstawiono jej wujka Giulia i jego żonę Teresę, a potem
ciotkę Angelikę, której rzeczywiście usta się nie zamykały.
- Zacznijmy wieczór od kieliszka wina - przerwała jej słowotok Hope.
- Celio, którego się napijesz? - Wymieniła nazwy dwóch doskonałych win.
- Och, napij się białego! - zawołała Angelica. - Jeśli wylejesz parę
kropli na tę piękną suknię, nie będzie śladu. Takie rzeczy wszystkim się
zdarzają. Zapewniam cię, że nikt nie wezmie ci tego za złe. Och, musimy
sobie w spokoju porozmawiać...
Francesco spojrzał na Celię, która zacisnęła usta, jakby powstrzymując
siÄ™ przed powiedzeniem czegoÅ› dobitnego.
- Ależ obiecałaś, że to ze mną dziś będziesz rozmawiać - pospieszył z
pomocą Toni. - Liczyłem na to, że będziesz mi towarzyszyć.
Wcisnął jej do ręki kieliszek wina, objął i poprowadził w odległy kąt
salonu. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Co siÄ™ dzieje?
-Poppa flirtuje z ciotką Angeliką. Zagląda jej głęboko w oczy, żeby
zapomniała o całym świecie. Przynajmniej na jakiś czas.
- Twoja matka nie ma nic przeciwko temu?
- To ona kazała mu to zrobić. Celia zachichotała.
- Wiedziałam, że ją polubię.
- Zapewniam cię, że z wzajemnością - usłyszała obok siebie głos
Hope. - Jakiego wina się więc napijesz?
63
RS
- Białego. Na wypadek, gdybym miała zalać suknię.
- Nonsens. Nie wydaje mi się, żebyś pamiętała, kiedy ostatni raz
zdarzyło ci się coś podobnego.
- Rzeczywiście, chyba już dość dawno.
Od pierwszej chwili Celia podbiła serca wszystkich. Jej uroda, śmiech,
a nade wszystko całkowity brak skrępowania związany z jej ślepotą
wszystkich zauroczyły. Francesco był z niej dumny. Zdał sobie sprawę, że
bracia patrzą na niego z podziwem, a nawet z odrobiną zazdrości, jakby
wygrał los na loterii. Gdyby tylko znali prawdę!
Hope poleciła przygotować ulubione dania Celii i teraz podano
potrawy, które jasno dowodziły, że jest tu gościem honorowym. Cieszyła się
tym i spróbowała wszystkiego, co przed nią postawiono. Wszyscy
podziwiali jej znajomość włoskiego i uczyli wyrażeń dialektu
neapolitańskiego.
- Wszystkie najlepsze słowa pochodzą z Neapolu - dowodził Primo. -
Wezmy na przykład słowo  sfizio". Tylko Neapolitańczyk mógł wymyślić
coÅ› podobnego.
- Sądziłam, że to włoski wyraz. To jedno z moich ulubionych słów.
- A zatem wiesz, co znaczy?
- Oznacza przyjemność czerpaną z robienia jakiejś idiotycznej rzeczy,
którą robi się dla samej przyjemności jej robienia - oznajmiła Celia głosem,
w którym dało się słyszeć nutkę ekstazy.
Francesco zobaczył, jak członkowie rodziny wymienili między sobą
pełne aprobaty spojrzenia.
64
RS
- To słowo pochodzi stąd - wyjaśnił Carlo. - Reszta kraju zapożyczyła
je od nas, bo nie mieli własnego słowa, które oznaczałoby to uczucie. %7łeby
to rozumieć, trzeba być jednym z nas.
- Francesco musiał być dobrym nauczycielem, skoro znasz znaczenie
tego słowa.
Wszyscy spojrzeli na niego z uznaniem, a on odczuł zmieszanie.
Wiedział, że to nie on nauczył Celię tego słowa. Nie wiedział nawet, że je
zna. Musiała to przed nim ukryć, wiedząc, że to właśnie jej umiłowanie
sfizio obawiał się najbardziej. Prowadziło ją na głęboką wodę i w
ostateczności sprawiło, że wyrzuciła go ze swego życia.
Celia jednak była panią sytuacji.
- Myślę, że z nami jest podobnie. Wezmy angielski wyraz  fizzy".
Oznacza musowanie, pryskanie, bąbelkowanie. Gdybyście byli  sfizio", na
pewno czulibyście się  fizzy" -Sięgnęła po kieliszek z winem i uniosła go. -
Za wszystkie słowa, które narodziły się w Neapolu!
- Si - odpowiedzieli jej jednym głosem.
- Napijmy się i niech nasze życie nieustannie dostarcza nam nowych
fizzów.
Wszyscy unieśli kieliszki. Francesco dołączył się do toastu, ale zrobił
to tylko po to, aby nikt nie dostrzegł, jak bardzo jest zmieszany.
Kiedy skończyli jeść, przeszli do salonu, z którego wychodziło się na
taras. Drzwi były szeroko otwarte, tak że przyjęcie przeniosło się do ogrodu.
Celia usiadła na sofie, a ludzie dosłownie ustawili się w kolejkę, aby z
nią porozmawiać.
Olympia, żona Prima, która prowadziła fabrykę męża, rozmawiała z
nią o zatrudnianiu niepełnosprawnych.
65
RS
- Celia zgodziła się przyjechać do nas, żeby porozmawiać o pewnych
modyfikacjach, które moglibyśmy wprowadzić, żeby móc zatrudniać w
naszej fabryce niepełnosprawnych. Może jutro?
- Doskonale - oznajmił Primo. Celia roześmiała się.
- Nie obawiaj się, nie jestem aż tak droga, jak myślisz. Będziesz mógł
wszystkim powiedzieć, że jestem dobra i tania. W ten sposób będę miała
odpowiedniÄ… reklamÄ™.
- Może przyjedziesz także do mojej fabryki? - spytał nagle Francesco.
- Jak załatwisz interesy z Olympią, uwzględnij mnie w grafiku.
- Chętnie - odparła i szybko zapisała coś w notesie elektronicznym.
- To się nazywa mieć styl - odezwał się Carlo, który do tej pory
przyglądał się wszystkiemu w milczeniu. - Trzymałeś ją przed nami w
tajemnicy, Francesco - powiedział cicho do brata.
- Wszystko przeinaczacie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie
widzieliśmy się od miesięcy.
- Ale teraz znów będziecie razem.
- Mio Dio! JesteÅ› gorszy od mamy.
- Nikt nie jest od niej gorszy - zaprotestował Carlo z uśmiechem.
- Jeszcze wina? - spytała Hope, dotykając jego ramienia.
- Mamma, nie miałem pojęcia, że tu jesteś. - Carlo wyglądał jak
uosobienie niewinności.
- Akurat. Ostatni raz, kiedy uwierzyłam w to, co mówisz, miałeś jakieś
pięć, no, może sześć lat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl