[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żebym sobie poszła i przysłała mu Gordy'ego.
Gordy'ego? Skinęła głową.
Poszłam na górę po Gordy'ego, który był pod gazem. Dałam mu mocnej czarnej kawy,
doprowadziłam go trochę do porządku i kazałam zejść na dół do ojca.
Czy ojciec nic nie wspominał, dlaczego chciał się widzieć z Gordy'm?
Nie. Ale ile razy był w takim okropnym humorze, zawsze chciał widzieć Gordy'ego. Miał
nadzieję, że go złapie na piciu i będzie miał sposobność wygłosić mowę o szatanie. Zresztą nigdy
nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego chciał widzieć Gordy'ego.
I to po wizycie u ojca spotkałaś Gordy'ego w hallu? Powiedział ci wtedy, że ma tego
wszystkiego już wyżej uszu i że wyjeżdża do Los Angeles... tak?
Mniej więcej.
A nie zapytałaś go, co zaszło między nim a ojcem?
Nie. Spytałam tylko, czy było tak jak zwykle. Na co Gordy odpowiedział stekiem
przekleństw i poszedł do garażu.
A ty?
Ja? Wróciłam do ojca, żeby mu dać lekarstwo.
I dałaś?
Nie. W pokoju była Selena.
Czy to prawda? zwróciłem się do Seleny.
Tak, koteczku. Byłam w sypialni ojca, gdy weszła Marny.
I dałaś ojcu lekarstwo?
Selena wyciągnęła rękę po papierosa i zapaliła.
Nie, nie dałam. Spytałam tylko, czy chce zażyć lekarstwo, na co mi odpowiedział, że nie,
bo już zażywał.
Poczułem dreszcz niepokoju.
To by znaczyło, że Gordy mu dawał?
Prawdopodobnie. Zwróciłem się znów do Marny:
O której się to wszystko działo?
Mniej więcej o wpół do dziewiątej. Właściwie zaczęło się o wpół do dziewiątej, a
skończyło prawie o dziewiątej.
A czy wtedy, jak byłyście u niego obie z Seleną po wyjezdzie Gordy'ego, ojciec czuł się
zupełnie normalnie?
Najzupełniej. Chociaż co prawda byłyśmy tam nie dłużej niż kilka minut.
Następnie zwróciłem się do pani Friend: A kiedy stwierdziła pani, że mąż uległ atakowi
serca i wezwała pani doktora Lelanda?
Zaraz... niech sobie przypomnę... Musiało to być gdzieś około wpół do jedenastej. Tak, na
pewno. Zwykle zasypiał koło jedenastej. Zajrzałam do niego, żeby sprawdzić, czy czegoś nie
potrzebuje, i... stwierdziłam atak.
Pan Petherbridge mówił, że wasz ojciec telefonował do niego i oświadczył, że chce
zmienić testament, i że stało się to na kilka godzin przed wezwaniem doktora Lelanda. Z tego by
wynikało, że telefonował w obecności Gordy'ego... Spojrzałem na swoje ręce, a potem szybko
ogarnąłem wzrokiem trzy kobiety. Czy panie zdają sobie sprawę, co to znaczy? zapytałem.
Pan Friend jest w fatalnym nastroju. Wzywa do siebie Gordy'ego, który jest zupełnie pijany.
Pan Friend prawdopodobnie wymyśla mu i wyrzuca go z pokoju. Następnie telefonuje do pana
Petherbridge'a, oświadczając, że zamierza zmienić testament... Zatrzymałem badawczy wzrok
na pani Friend. Pan Friend grozi synowi, że go wydziedziczy raz na zawsze. Potem prosi o
podanie lekarstwa. Każdy wie, że nadmierna dawka digitalisu jest śmiertelna dla człowieka
chorego na serce. Zaraz po tym Gordy wyjeżdża. Oświadcza, że jedzie do Los Angeles. I od tej
chwili wszelki ślad po nim zaginął... Zawiesiłem głos nie odwracając oczu od pani Friend.
Któż nam zaręczy, że Gordy mówił prawdę? Kto zaręczy, że nie otruł ojca, a potem, przerażony,
nie uciekł na przykład do Meksyku? Poczułem straszliwe zmęczenie i przygnębienie. Jeżeli
sekcja wykaże w organizmie nadmierną dozę trucizny, to nie ma na świecie takiego policjanta,
który by w dwadzieścia minut pózniej nie zaaresztował Gordy'ego pod zarzutem morderstwa!
Roześmiałem się gorzko. A dla inspektora Sargenta ja jestem Gordy'm Friendem. Ja
podpisałem zobowiązanie do abstynencji. Ja podpisałem nakaz ekshumacji. Nawet jeżeli to
prawda, że o tym wszystkim nie wiedziałyście, to skutek będzie taki sam... Urwałem na
chwilę. Bądz co bądz trzeba zachować spokój dodałem. Najważniejsze to się nie
denerwować zawczasu, prawda? zwróciłem się do pani Friend.
Rozdział XX
Nagle wybuchy gniewu pani Friend zawsze mnie zaskakiwały. A teraz nastąpił jeden z nich.
Patrzyła na mnie z oburzeniem, twarz miała zarumienioną z gniewu.
Doprawdy, tego już za wiele! Oskarżać mojego syna o morderstwo! I to pod moim
własnym dachem! Ty, który go nigdy w życiu nie widziałeś!
Nie z mojej winy znalazłem się pod pani dachem przypomniałem i byłbym
najszczęśliwszy, gdybym nigdy nie słyszał o pani synu. Ale skoro, dzięki pani, muszę grać jego
rolę, mam chyba prawo się zastanawiać nad tym, co mógł, a czego nie mógł zrobić?
Marny parsknęła krótkim, niewesołym śmiechem, Selena podeszła do pani Friend i pogłaskała
jÄ… czule.
Mamo kochana! Nie bądz tak przewrażliwiona. On ma rację. Musimy być na wszystko
przygotowani. Ja, podobnie jak ty, jestem przekonana, że to absurd i że ojciec nie został otruty.
Ale jeżeli obie się mylimy, to musimy się liczyć z tym, że podejrzenie padnie na kogoś z rodziny.
Ja go nie zamordowałam, a ty, mamo?
Pani Friend odsunęła się niecierpliwym ruchem od Seleny i powiedziała ostro: Nie pleć
głupstw, Seleno!
A może to ty? Selena spojrzała na Marny.
Owszem, mogę się przyznać wycedziła powoli Marny. Jeżeli mama poczuje się
przez to lepiej...
Słyszysz, mamo? Selena odrzuciła w tył włosy i z niezmąconym spokojem patrzyła na
panią Friend. Któż mógł to zrobić, jeżeli nie Gordy? W każdym razie on jeden miał
sposobność... i prawdopodobnie motyw. Aleja, tak samo jak ty, uważam, że Gordy jest niewinny
jak baranek. Jedno mnie w tym zastanawia: gdyby to był normalny wypad pijacki, to Gordy
dawno już powinien wrócić. No i... jakby to powiedzieć? Człowiek nigdy nie jest w stanie
przewidzieć, co może zrobić ktoś, kto jest niemal bez przerwy zaprawiony. Zawsze zapominam,
jak to się wytworniej mówi.
W pani Friend odezwała się zraniona matka.
Jestem najgłębiej przekonana powiedziała gorąco że mój Gordy nigdy by... nigdy
by rozmyślnie...
Może zrobił to nierozmyślnie... podsunęła Selena. Może ojciec zażądał lekarstwa, a
Gordy był pijany... Nie policzył dokładnie kropel i... przez pomyłkę podał mu za silną dawkę.
Potem, jak sobie zdał z tego sprawę, wystraszył się i uciekł. Gordy zawsze ucieka w trudnych
sytuacjach. Selena zwróciła się do mnie: A jak ty sądzisz? Czy nie mogło być tak właśnie,
jak mówię?
Możliwe odparłem z wewnętrznym przekonaniem. Selena roześmiała się wesoło, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]