[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kłopoty z erekcją, ale jakoś sobie z tym radzili. Kate nigdy zresztą nie wykorzystałaby
impotencji Aleca jako pretekstu do niewierności.
Mężczyzni podchodzą jednak do seksu zupełnie inaczej. Kate zupełnie nie
potrafiła zrozumieć, co pchnęło Davida w ramiona Melby. Czego mu w tym
małżeństwie zabrakło? Kate uważała swoje życie seksualne za bardzo udane.
Oczywiście, nie miała żadnej skali porównawczej, gdyż David był jej pierwszym
mężczyzną, odnosiła jednak wrażenie, że i on jest zadowolony. Chyba się myliła; w
przeciwnym wypadku David nie wylądowałby w łóżku z Melbą.
- 30 -
S
R
Trzasnęły zamki, od strony cel dobiegły ją strzępy rozmów. Czekając, by
wreszcie otworzyły się drzwi i stanął w nich Jason, usłyszała nagle stukot obcasów, a
w chwilę pózniej kobiecy głos.
- Czy to pani jest tÄ… adwokatkÄ… z Atlanty?
Odwróciła głowę i zobaczyła stanowczo zbyt mocno umalowaną kobietę o
farbowanych blond włosach. Miała mocno zaczerwienione, trochę dzikie oczy.
- Nazywam się Kate Mulholland - odparła.
- I może pani spokojnie żyć? - spytała nieznajoma zgrzytliwym głosem.
Kate postąpiła instynktownie krok do tyłu.
- Wyciągnęła pani tego diabła, prawda?
Kobieta znajdowała się najwyrazniej na skraju histerii.
- Sędzia ustanowił kaucję.
- I ten... zabójca... wróci do swojego luksusowego domu i będzie spał w
miękkim łóżku? Czy pani wie, gdzie teraz śpi moja dziewczynka?
Kate wstrzymała oddech. Matka Waneath.
- Tam, na tym aluminiowym stole - oznajmiła kobieta drżącym głosem,
wskazujÄ…c drzwi za sobÄ….
- Bardzo mi przykro.
Odpowiedz była standardowa, brzmiała nieprzekonywująco, ale Kate nie
przychodziło do głowy nic innego.
- I powinno być pani przykro. Wyciągnie go pani na dobre, prawda? Pani, pani
modne ciuchy i pieniądze Duba. Tym ludziom najwyrazniej się wydaje, że wszystko
im wolno. On zabił moje dziecko. Zasługuje na to, żeby umrzeć.
- Wiem, że jest pani bardzo przybita...
- Przybita? - Kobieta wydęła wargi. - Z pewnością. Czy jest pani matką? -
Zajrzała Kate w twarz. - Widzę, że nie. Gdyby pani nią była, to wszystko wyglądałoby
inaczej. Nie dopuściłaby pani do tego, żeby go zwolnili.
Za panią Talley otworzyły się drzwi. Wyszedł przez nie Otis, tuż za nim Jason.
Bez kajdanek. Kate zaczęła się modlić, by pani Talley nie zwróciła uwagi na szczęk
zamków i nie odwróciła głowy.
- 31 -
S
R
- Czy ktoś z panią przyszedł? Ktoś, kto się panią opiekuje? - Ledwo
wypowiedziała te słowa, a natychmiast zdała sobie sprawę, jak protekcjonalnie
brzmiÄ….
- Sądzi pani, że oszalałam? To nie ja wypuszczam morderców z więzienia.
Mam nadzieję, że trafi pani do piekła!
Mocne uderzenie w twarz rzuciło Kate o ścianę. Pani Talley patrzyła na nią
przez chwilę z otwartymi ustami, jakby zaskoczona własną siłą, a potem odwróciła się
na pięcie i pobiegła do wyjścia akurat w chwili, gdy w progu stanął David. Nie
zorientowała się nawet, że mężczyzna, który przytrzymał dla niej drzwi, to ojciec
Jasona.
- Pani Talley? - wymamrotał David i popatrzył na Kate nierozumiejącym
wzrokiem. - Co siÄ™ tu dzieje?
Otis wypchnął Jasona przed siebie i podszedł do niej.
- Chce pani wnieść oskarżenie? Ona przecież na panią napadła.
Policzek piekł mocno. W ustach, w miejscu, gdzie zęby uderzyły o wargi, Kate
czuła wyraznie smak krwi. Z trudem powstrzymała łzy.
- Nie. Dajmy z tym spokój.
- Ale proszÄ™ pani...
- Tylko tego nam trzeba. Jason może już wracać do domu?
- Jeżeli na pewno pani nie chce...
- Nie chcÄ™. Chodz, Jason, idziemy stÄ…d.
Oczy miał szeroko otwarte z przerażenia, ale podszedł.
- Jason! - David wyciągnął do niego ramiona, ale napotkał tak pogardliwe
spojrzenie, że natychmiast się cofnął.
Chłopak popatrzył przez ramię na Kate.
- Zmywajmy się lepiej, bo zaraz pojawią się tutaj chętni do linczu - mruknął.
Gdy znalezli się już na ulicy, Kate poprowadziła Jasona do auta i wepchnęła go
na tylne siedzenie. David usiadł za kierownicą i uruchomił silnik.
Jason skulił się tak, jakby nie chciał, by ktokolwiek go zobaczył. Kate usłyszała
trzask elektronicznych zamków i dostrzegła, że samochód ma przyciemniane szyby.
Nikt nie mógł zajrzeć do środka.
- 32 -
S
R
- Co się tutaj stało? - spytał David.
- Nic - odparła Kate. - Pani Talley uważa, że Dub kupuje Jasonowi wolność.
- Zmusiła ich do zaręczyn, układała w myślach plany wesela, a teraz myśli, że
Jason zabił Waneath?
- Jasne. Kto przyjaciel, a kto wróg, można poznać dopiero wtedy, kiedy się trafi
do aresztu za morderstwo, prawda? - mruknÄ…Å‚ Jason.
- Niestety, tak - odparła - dlatego nie powinieneś się rzucać w oczy. Nie wolno
ci wychodzić z domu, na kolacje do restauracji, spotykać się z kolegami. Najpierw
musimy się przekonać, z której strony wieje wiatr.
- Chce pani przez to powiedzieć, że dalej jestem więzniem?
- W pewnym sensie tak. Waneath nawet nie została pochowana. Chcesz się
natknąć na całą drużynę futbolową ze szkoły średniej? W dodatku podochoconą
paroma piwami?
- Słowo daję, to mi się chyba wszystko śni.
- Może najwyższy czas, żebyś zaczął mówić prawdę? - powiedział szybko
David.
Kate popatrzyła na niego z ukosa - miał mocno zaciśnięte zęby, co mogło
świadczyć zarówno o gniewie, jak i strachu. Albo też o obu tych uczuciach naraz.
Najwyrazniej David wcale nie był przekonany o niewinności syna.
Jason posłał ojcu zabójcze spojrzenie.
- Przecież wiesz, że nikogo nie zabiłem.
- Trzeba jeszcze przekonać o tym sędziów przysięgłych - mruknęła Kate. -
Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co naprawdę zaszło?
Jason popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]