[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RS
39
- Dużo czytam. %7łycie na wyspie pozbawione jest szczególnych atrakcji,
więc wypełniam wieczory lekturą. - Ugryzła się w język. Jeszcze chwila, a
Hugo pomyśli, że zaczyna użalać się nad własnym losem.
Na szczęście z korytarza dobiegł odgłos zbliżających się szybkich
kroków i po chwili w drzwiach gabinetu ukazała się zdyszana Mandy.
- No to jesteśmy w komplecie. - Christie odetchnęła z ulgą, bo badawcze
spojrzenie, jakim raz po raz mierzył ją anestezjolog, coraz bardziej
wytrącało ją z równowagi. -Możemy zaczynać.
Dla doktora Tallenta operacja stawu Scrubbita stanowiła od początku do
końca niesamowite doświadczenie. Zaintubował zwierzątko i podawszy mu
środek znieczulający, w napięciu śledził ekran monitora, jakby miał do
czynienia z niezwykle ważnym pacjentem.
Christie pracowała w skupieniu. Zielony czepek ciasno nasunięty na
czoło i maska chirurgiczna prawie całkowicie zakrywały jej twarz, więc
Hugo widział teraz tylko dwoje wielkich, zielonych oczu utkwionych w
polu operacji.
Delikatne, zręczne palce Christie poruszały się z taką precyzją, jakby
wykonywanie skomplikowanych zabiegów należało do jej codziennych
obowiązków. Gdzie, na Boga, zastanawiał się Hugo, zdążyła się tego
nauczyć? Rzucało się w oczy, że Christie jest urodzonym chirurgiem.
Gdyby tylko zechciała, mogłaby pracować w najlepszej klinice w mieście i
zarabiać krocie. Tymczasem wybrała pracę na odludziu, gdzie razem z
dziadkiem, jak zdążył się już zorientować, ledwie wiążą koniec z końcem.
Oczyściwszy ranę z kostnych odłamków, Christie przeszła do amputacji
będącej nie do uratowania główki kości udowej.
- Przez jakiś czas Scrubbit będzie jeszcze chodził na trzech łapach, ale
niedługo końcówka kości powinna obrosnąć chrząstką, z której utworzy się
tak zwany staw rzekomy - wyjaśniła przypatrującej się operacji
dziewczynie.
Opanowanie, z jakim Mandy śledziła postępy operacji, wywarło na
Hugonie ogromne wrażenie. Nie drgnęła nawet, gdy Christie przystąpiła do
piłowania kości, tylko przypatrywała się uważnie niczym pochłonięta
tematem lekcji uczennica.
- Doktor Flemming mówiła, że chcesz zostać weterynarzem.
- Tak, ale pewnie nie mam najmniejszej szansy - odrzekła dziewczyna,
nie odrywając wzroku od dłoni lekarki.
- Dlaczego? - zapytał, choć właściwie powinien był domyślić się
odpowiedzi.
RS
40
%7łeby dostać się na weterynarię, trzeba należeć do grupy najlepszych
absolwentów szkół średnich w całym kraju. Wielu całkiem zdolnych
kandydatów musi co roku pożegnać się z marzeniami ze względu na nieco
słabsze wyniki w nauce.
Ale w przypadku Mandy nie tu leżał problem.
- Nie mam pieniędzy - odrzekła z goryczą. - Pewnie skończę jako żona
rybaka i matka sześciorga dzieci albo pójdę czyścić ryby w fabryce
konserw.
Hugo skierował pytające spojrzenie na Christie, która akurat uporała się z
zakładaniem ostatnich szwów i wreszcie mogła odetchnąć z ulgą.
Ani anestezjolog, ani Mandy nie domyślali się nawet, ile nerwów
kosztowała ją dzisiejsza operacja. Nigdy w życiu nie wykonywała
podobnego zabiegu. Co prawda spędziła całą godzinę w Internecie,
konsultując się ze znajomym weterynarzem, ale i tak, przystępując do
zabiegu, umierała wręcz ze strachu. Tylko dzięki wrodzonej dumie zdołała
ukryć przed Hugonem swój niepokój.
- Mandy jest bardzo zdolna i pewnie bez problemu dostałaby się na
studia - zapewniła. - Dyrektorka szkoły twierdzi, że ma szansę na jeden z
najlepszych wyników w kraju.
- I co z tego? - westchnęła dziewczyna, delikatnie gładząc kudłatą sierść
czworonogiego przyjaciela. - Cały czas łudzę się nadzieją, że wydarzy się
cud, ale tak naprawdę nawet nie mam po co przystępować do egzaminów.
- Kiedy się zaczynają? - zapytał Hugo.
- Za dwa tygodnie. Tylko...
- Tylko co?
- Przecież to bez sensu. Panna 0'Shea namawia mnie, żebym nie
rezygnowała, ale nawet jeśli zdobędę stypendium, i tak nie będzie mnie stać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]