[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie. - Cofnęła się. - Nie mów tego.
Nie mogła znowu dać mu wszystkiego - nie teraz. Nie byłoby to sprawiedliwe wobec
ich obojga. Nawet, jeśli nauczy się mu wybaczyć to, że postawił króla ponad Nehemią, jej podróż w
poszukiwaniu Kluczy Wyrda zaprowadzi ją daleko, do miejsca, w które nie będzie mogła zabrać go
ze sobą.
- Muszę przygotować ciało Archera do pokazania go królowi - odeszła.
Zanim zdołał coś odpowiedzieć, zabrała Damarisa spod drzwi i wkroczyła w ciemność
ukrytych korytarzy.
Poczekała, aż będzie wystarczająco daleko, zanim pozwoli popłynąć łzom.
Chaol wpatrywał się w miejsce, gdzie zniknęła i zastanawiał się, czy powinien za nią
pójść w tę ciemność. Lecz wtedy pomyślał o tym, co mu powiedziała, o sekretach, które mu
wyjawiła i wiedział, że potrzebuje czasu, by to wszystko zrozumieć.
Mógł stwierdzić, że dalej coś ukrywała. Przekazała mu tylko najmniejsze szczegóły;
poza tym była jeszcze kwestia jej dziedzictwa Fae.
Nigdy nie słyszał o kimkolwiek, kto odziedziczyłby ich moce w tak dziwaczny sposób,
lecz trzeba było dodać, że współcześnie o faerie się nie rozmawiało.
To by wyjaśniało, skąd znała tę pieśń żałobną.
Po delikatnym pogłaskaniu Strzały po głowie wyszedł z pokoju. Korytarze były puste i
ciche.
I jeszcze Dorian... zachowywała się tak, jakby Dorian także miał jakąś moc.
Był taki moment, gdy bestia została rzucona na ścianę przez jakąś niewidzialną siłę...
Lecz niemożliwym było, by Dorian miał moc.
W jaki sposób mogłoby się to stać, skoro Celaena straciła swoją własną, gdy tylko
wróciła do tego świata?
Celaena była Fae i posiadała moc, której nie była w stanie kontrolować. Nawet, jeśli nie
mogła się przemieniać, jeśli ktokolwiek odkryłby czym jest...
To by wyjaśniało, dlaczego ogarniało ją takie przerażenie na widok króla i dlaczego
nigdy nie mówiła nic na temat swojego pochodzenia czy przez co przeszła.
A mieszkanie tutaj... to było dla niej najniebezpieczniejsze miejsce - dla każdego
innego Fae również.
Gdyby ktoś dowiedział się, czym jest, ten ktoś mógłby wykorzystać tę informację
przeciwko niej lub nawet ją zabić. I nie było nic, co mógłby zrobić, by ją ocalić. Nie mógł skłamać,
nie mógł pociągnąć za sznurki.
Jak wiele czasu minie, zanim ktoś dokopie się do jej przeszłości? Jak wiele czasu minie,
zanim ktoś zdecyduje się schwytać Arobynna Hamela, by torturować go dotąd, aż wyzna prawdę?
Jego nogi wiedziały, dokąd go prowadzić, zanim sam dokonał wyboru i ułożył plan.
Kilka minut pózniej pukał do drewnianych drzwi.
Miał zamglone od snu oczy i zmrużył je, gdy zobaczył syna.
- Czy wiesz, która jest godzina?
Nie wiedział i nie dbał o to.
Chaol przepchnął się do pokoju i zamknął drzwi, rozglądając się, by mieć pewność, że
są sami.
- Mam do ciebie prośbę, ale zanim powiem cokolwiek, obiecaj, że nie będziesz zadawał
pytań.
Ojciec posłał mu nieco zszokowane spojrzenie, po czym skrzyżował ramiona.
- Nie będzie pytań. Mów.
Za oknem niebo przybrało barwę wyblakłej czerni.
- Uważam, że powinniśmy wysłać królewską Obrończynię do Wendlyn, by pozbyła się
rodziny królewskiej. - Jego ojciec uniósł brwi. Chaol ciągnął dalej. - Prowadziliśmy z nimi wojnę
przez dwa lata i w przez tak długi czas nie uporaliśmy się z ich obroną. Lecz jeśli król i jego syn
zostaliby wyeliminowani, mielibyśmy szansę na przedostanie się do środka w całym tym
zamieszaniu. Zwłaszcza, jeśli Obrończyni dostałaby się do ich planów ataku. - Wziął głęboki
oddech, starając się brzmieć na znudzonego. - Chcę przedstawić ten plan królowi jutro rano. I chcę,
żebyś mnie poparł.
Ponieważ Dorian nigdy się na to nie zgodzi, nie wiedząc o tym, czym Celaena jest. A
Chaol nigdy nikomu nie powie, nawet księciu. A przy tak drastycznym planie potrzebował jak
największego wsparcia.
- Ambitny, bezwzględny plan. - Jego ojciec uśmiechnął się. - A jeśli poprę ten pomysł,
przekonam swoich sojuszników, by także to zrobili, to czego mogę oczekiwać w zamian? - Ze
sposobu, w jaki błyszczały jego oczy Chaol wywnioskował, że ojciec zna już odpowiedz.
- Wtedy wrócę z tobą do Anielle - powiedział Chaol. - Porzucę swoją pozycję Kapitana
i... wrócę do domu.
To nie był jego dom, już nie, lecz jeśli Celaena opuści kraj... Wendlyn było ostatnim
bastionem Fae i jedynym miejscem w Erilei, gdzie naprawdę będzie bezpieczna.
Ostatnie strzępy nadziei na wspólną przyszłość z nią prysły.
Nadal coś do niego czuła, przyznała to, ale nie potrafiła mu już ufać. Zawsze będzie go
nienawidziła za to, co zrobił.
Lecz mógł to dla niej zrobić. Nawet, jeśli już nigdy jej nie zobaczy, nawet, jeśli porzuci swoje
obowiązki królewskiej Obrończyni i zostanie z Fae w Wendlyn na zawsze... tak długo, jak będzie
wiedział, że jest bezpieczna i nikt nie będzie w stanie jej skrzywdzić... Sprzedawałby swoją duszę
raz za razem, żeby tak było.
Oczy jego ojca lśniły triumfem.
- Załatwione.
TAUMACZENIE: KlaudiaBower
Rozdział 53
Gdy Celaena skończyła opowiadanie Dorianowi tego, co powiedziała Chaolowi - choć
wersja była o wiele krótsza - wypuścił długi oddech i opadł z powrotem na łóżko.
- To brzmi niczym historia z książki - powiedział, wpatrując się w sufit.
Usiadła po drugiej stronie łóżka.
- Uwierz mi, przez chwilę myślałam, że zwariowałam.
- A więc naprawdę otworzyłaś portal do innego świata? Używając Znaków Wyrda?
Skinęła głową.
- Za to ty cisnąłeś tym potworem tak, jak wiatr miota opadłymi liśćmi.
Oczywiście że o tym nie zapomniała. Nawet przez jedna chwilę nie zapomniała o tym,
co znaczy dla niego posiadać tak wielką moc.
- To był łut szczęścia. - Obserwowała go, tę dobroć i mądrość księcia. - Wciąż nie
potrafię tego kontrolować.
- W grobowcu - powiedziała - jest ktoś, kto mógłby... coś ci doradzić w sprawie kontroli
mocy. - Nie bardzo wiedziała, jak mu powiedzieć o Morcie, więc dodała tylko - Pewnego dnia
moglibyśmy udać się tam i spotkać z nim.
- Czy on...
- Przekonasz się, gdy tam pójdziemy. Oczywiście jeśli zechce z tobą porozmawiać.
Może zająć trochę czasu, zanim zdecyduje czy cię lubi.
Po chwili Dorian podniósł się i wziął ją za rękę przyciągając ją do ust i składając na niej
pocałunek. Nie było w tym nic romantycznego - zwykłe podziękowanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]