[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czystością. Będzie się tu miło zmywało naczynia - pomyślałam - i miło odpoczywało na tej dużej
skórzanej kanapie w przyległym pokoju.
Nie marszcz się, nie wspomnę już o reszcie przyjaznych domów, które musiałam odwiedzić z braku
wÅ‚asnego, i nie bÄ™dÄ™ siÄ™ rozwodziÅ‚a nad nieskomplikowanÄ… czynnoÅ›ciÄ… mycia naczy¨½. M¨®j podb¨®j
Ameryki, widzisz, nie był zbyt efektowny. Zmywałam naczynia w czystych kuchniach i moją jedyną
zdobyczą było kilka przechodzonych sukienek.
Uczyłam się cały czas. W New Jersey mąż znajomej zaopatrzył mnie w gruby podręcznik
przygotowujący do wstępnych egzaminów w college'u. Wieczorem cała rodzina siadała ze mną przy
stole i wspólnie przerabialiśmy zadania. Z matematyką dawałam sobie radę niezle, francuski czytałam
stosunkowo płynnie i umiałam tłumaczyć na polski - angielski był jednak dla mnie jeszcze ciągle lądem
nie znanym. Jakże miałam rozpoznać błędy w podstępnie ułożonym opowiadaniu, jeśli jeszcze ciągle
formułowałam niepoprawnie najprostsze zdania. Walter - mąż mojej znajomej - cierpliwie powtarzał ze
mną zasady gramatyczne, niemniej zdarzyło mi się kilkakrotnie zauważyć, jak poza moimi plecami
znaczącym gestem rozkłada ręce. Jego sceptycyzm nie zniechęcał mnie jednak, wracałam do książki raz
i jeszcze raz i wbijałam sobie do głowy angielskie zwroty z równie niezmąconą pogodą, z jaką
zmywałam naczynia.
VIII.
W podaniach, które rozesÅ‚aÅ‚am do ameryka¨½skich uniwersytet¨®w, opisane byÅ‚y dokÅ‚adnie
okoliczności mojego przyjazdu do Ameryki. Do każdego podania została także załączona niewielka
książeczka - mój poetycki debiut. To były chwyty kuzyna. - Jeśli mamy odnieść sukces - zapewniał -
musimy stworzyć sytuację niecodzienną, musimy wyrwać z letargu podrzemujące komisje
stypendialne. Trzeba wzruszyć, ale wzruszenie to nie wszystko, trzeba wykazać się jakimiś chociażby
potencjalnymi umiejętnościami. - Postępowaliśmy zgodnie z tym planem i dlatego znaczną część
zaÅ‚Ä…czanych do poda¨½ dokument¨®w stanowiÅ‚y moje stare Å›wiadectwa szkolne i opinie wystawione
przez ameryka¨½skich przyjaci¨®Å‚. Ci ostatni, jakkolwiek do mojego projektu odnosili siÄ™ z najwyższÄ…
dezaprobatą, nie pozostali nieczuli na moje gorące prośby i jak najserdeczniej pochwalili mnie na
papierze. Pisali te rekomendacje wbrew swoim pragnieniom, niemniej wyposażyli mnie w zalety
charakteru godne młodego naukowca. Kiedy raz jeszcze przeglądam poblakłe nieco kopie tych listów,
nie mogę się oprzeć myśli, że być może w głębi serca byli jednak ze mnie dumni.
W połowie kwietnia listonosz znalazł mnie w kolejnym schronieniu i wysypał przede mną na niski
stół kilka białych, podłużnych kopert. Mimo wiary w powodzenie moich zabiegów, jaką zaszczepił we
mnie kuzyn, rozrywałam koperty z drżeniem. Wyjęłam z pierwszej prostokątnie złożony arkusz
papieru, szybko go rozprostowaÅ‚am i zaczęłam czytać. Litery ta¨½czyÅ‚y mi przed oczami: "Z żalem
zawiadamiamy panią, że..." Rzuciłam papier na podłogę. Następny: "Bylibyśmy bardzo szczęśliwi,
gdyby pani mogła uczęszczać do naszego instytutu, nie dysponujemy jednak..." Rzuciłam i ten list.
Czyżby areopag moich opiekunów miał rację - myślałam szybko - czy wszystkie moje wysiłki zostaną
zako¨½czone porażkÄ…? WiÄ™c trzeba bÄ™dzie przyznać siÄ™ do klÄ™ski, popÅ‚ynąć przez spokojny o tej porze
roku Atlantyk...
Następny list: "Gratulujemy pani otrzymania całkowitego stypendium w naszym uniwersytecie..."
Przeczytałam jeszcze raz nie dowierzając własnym oczom. Następny: "Zawiadamiamy panią z radością,
że mogliśmy udzielić pani..." Dalszy ciąg korespondencji zawierał jeszcze jedną wiadomość o
przyznaniu stypendium i trzy odpowiedzi odmowne. Więc jednak Amerykanie nie zawiedli mojej
nadziei! Przyznano mi stypendium pomimo braku naukowych osiągnięć, pomimo nieznajomości języka
i słabego zdrowia! A może właśnie dlatego - myślę z przekorą, depcząc podarte koperty i wywijając nad
głową trzema pozytywnymi odpowiedziami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]