[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spytał z przewrotnym błyskiem w oczach. - Bo jeśli tak, to...
- Absurd - zaprotestowała, czując ze złością, że pąsowieje. - Po
prostu myślę, że jeśli natłuści...
- Smarowała nadgarstki masłem, wazeliną, kremem do rąk i kremem
do twarzy, ale bezskutecznie. W wyniku tych zabiegów paskudnie starła
sobie naskórek, a ja nie mogę jej pomóc, dopóki nie pozbędziemy się tych
kajdanków.
- To chyba zadanie dla policji - oznajmiła, a potem zmarszczyła
mocno brwi. - Ciekawe, czy jeden klucz pasuje do wszystkich kajdanków,
czy też każda para ma swój własny?
- Jeśli w grę wchodzi ta druga możliwość, to czeka nas bardzo długi
poranek - odparł, wzdychając. - Czy możesz zadzwonić na komisariat?
- Oczywiście.
- Aha, Jane! - zawołał za nią z rozbawieniem. - Jeśli następnym
razem ktoś zechce uprawiać z tobą szaleńczo namiętną miłość, nie
zapomnij uprzedzić go, że kajdanki nie wchodzą w rachubę.
Jasne, pomyślała z westchnieniem. Nagle doszła do wniosku, że nikt
nigdy nie pokochał jej szaleńczą miłością. Wyobrażenie Franka o
namiętności sprowadzało się do dwóch minut wstępnej gry miłosnej, po
której wykonywał kilka mocnych, gwałtownych ruchów. Za każdym
razem, kiedy padał zdyszany obok niej, wbijała wzrok w sufit,
zastanawiając się, czy to już wszystko. Była pewna, że kobiety, z którymi
50
RS
zadawał się Elliot, myślały pózniej, że miałyby więcej przyjemności,
gdyby po prostu zjadły bułkę z masłem.
Nie powinnam łączyć spraw seksu z Elliotem, upomniała się w
myślach, telefonując na komisariat. Elliot z pewnością nie widzi we mnie
kobiety. Dla niego jestem tylko bezpłciową, poczciwą Jane.
- Porachunki gangów, siostro! - zawołał nagle sanitariusz,
sprowadzając ją na ziemię. - Dwudziestotrzylatek, bez dokumentów, liczne
rany kłute twarzy, rąk i tułowia!
I z każdą sekundą traci coraz więcej krwi, pomyślała Jane,
podchodząc do rannego. Po chwili zjawił się Elliot.
- Mój Boże, ktoś bardzo poważnie potraktował sprawę! - zawołał,
spoglądając na zakrwawioną twarz młodego mężczyzny. - Na początek
będziemy potrzebować sześciu jednostek krwi grupy 0 minus. Trzeba też
zrobić EKG i podłączyć kroplówkę, żeby uzupełnić krew, którą stracił.
Charlie... Gdzie on, do diabła, jest?
- Tu, szefie - odparł Charlie, podchodząc do nich.
- Bądz w pobliżu, dobrze?
Charlie kiwnął głową. Wkrótce okazało się, że rany cięte na rękach i
górnej części tułowia pacjenta nie są zbyt grozne, natomiast dwa pchnięcia
nożem uszkodziły jego żołądek. Miał też paskudnie pokiereszowaną twarz.
- Czy zdjąć mu kołnierz usztywniający? - spytał Charlie, kiedy Jane
rozcinała ubranie pacjenta i podłączała go do aparatury EKG. -
Elliot kiwnął głową.
- Nie widzę objawów urazu kręgosłupa szyjnego a łatwiej nam
będzie go zaintubować bez tego kołnierza.
51
RS
- Ciśnienie sto sześćdziesiąt na dziewięćdziesiąt pięć, tętno sto
czterdzieści - informowała Jane. - Czynność serca niemiarowa. Czy zrobić
próbę kału na krew utajoną i analizę moczu, Elliot?
- Tak, proszÄ™.
- Powinnaś zostać lekarzem, Jane - powiedział Charlie z podziwem,
podczas gdy Elliot wprowadzał rurkę intubacyjną do gardła pacjenta. -
Zawsze jesteś cholernie czujna i sprawna. Elliot, czy nie uważasz, że ona
jest wspaniała?
Oczywiście, że tak, przyznał w duchu, choć nie podobało mu się, że
Charlie prawi Jane komplementy, a ona, słysząc je, pąsowieje. Doszedł do
wniosku, że Charlie przesadnie się spoufala. Ostatnio ciągle miał
wrażenie, że ilekroć się odwróci, on zabawia ją rozmową, której towa-
rzyszą wybuchy jej śmiechu.
Już ją przed nim ostrzegał, ale ona tylko go zbeształa. Nie zamierzał
jednak się poddawać. Ktoś powinien jej uświadomić, że jest za dobra, zbyt
Å‚atwowierna.
Muszę zapanować nad sobą, upomniał się w duchu, bo jeszcze ludzie
pomyślą, że jestem nią zainteresowany, co jest przecież zwykłym
absurdem. ChcÄ™ tylko ustrzec jÄ… przed bolesnymi rozczarowaniami. To
prawda, że ją lubię, podziwiam i szanuję, ale...
- Zlady krwi w moczu i w stolcu, Elliot - oznajmiła Jane. - Wygląda
to na uszkodzenia nerki i wÄ…troby.
- Trzeba jak najszybciej przetransportować go do sali operacyjnej -
stwierdził. - Charlie, zawiadom ich.
- Już się robi.
52
RS
- A co z twarzą? - spytała Jane, kiedy Charlie wyszedł. - Czy sami
założymy szwy, czy też zostawimy to chirurgom?
Elliot obejrzał uważnie ranę ciętą, która biegła przez cały policzek
pacjenta, od oka aż do ust.
- To zadanie dla plastyków, ale nawet oni nie będą w stanie
przywrócić mu dawnego wyglądu. Jak ciśnienie?
- Sto dwadzieścia na osiemdziesiąt. - Nadal było zbyt wysokie, ale
po przetoczeniu krwi zaczęło nieco opadać, a EKG nie wykazywało
niepokojących objawów. - Elliot...
Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo zaniemówiła na widok
młodego mężczyzny, który wpadł do pokoju z nożem w ręku.
- Przepraszam pana, ale tu nie wolno wchodzić -oświadczył Elliot z
zadziwiającym spokojem. - Proszę zgłosić się do recepcji, wypełnić
odpowiedni formularz...
- Nie przyszedłem tu, żeby wypełniać jakieś cholerne formularze -
przerwał mu intruz. - Przyszedłem dokończyć to, co zaczęliśmy z
kumplami.
Jane nie miała cienia wątpliwości, że facet mówi poważnie. Musiała
jakoś zyskać na czasie. Postanowiła odwrócić jego uwagę, by w
odpowiednim momencie nacisnąć sygnał alarmowy.
- Chyba nie musi pan, bo on i tak jest umierający - powiedziała,
dostrzegając kątem oka, że Elliot przesuwa się w jej stronę.
- Serio? - spytał z szyderczym uśmiechem. - No cóż, może
powinienem to przyspieszyć i oszczędzić wam kłopotów. - Zrobił krok w
kierunku rannego.
53
RS
- Jeśli zamierza pan się do niego zbliżyć, to lepiej niech pan włoży
rękawice - poradziła mu Jane. - On ma AIDS.
- AIDS? - powtórzył, blednąc.
- I to w zaawansowanym stadium.
Przez chwilę spoglądał na nią z niedowierzaniem, a potem jego usta
wykrzywił szyderczy grymas.
- Bzdura! Wiedzielibyśmy o tym wcześniej. Kłamiesz, ty suko!
Próbując ratować tego podłego łobuza...
Wydał z siebie zduszony, piskliwy okrzyk, bo ochroniarz, który
wyrósł nagle jak spod ziemi, otoczył ramieniem jego szyję. Gdy zaczął
wściekle machać rękami, trafił pięścią Jane, która zatoczyła się na ścianę.
Elliot rzucił się na niego i wykręcił mu rękę. Nóż z łoskotem upadł na
podłogę. W tym momencie zjawił się drugi pracownik ochrony, więc
Elliot popchnÄ…Å‚ bandytÄ™ w jego ramiona.
- Jane, nic ci nie jest? - zawołał ochryple, kiedy pracownicy ochrony
wywlekli niedoszłego mordercę z pokoju.
- Nie - odrzekła, stając z powrotem obok pacjenta. - Ciśnienie sto
dziesięć na osiemdziesiąt. Wiem, że wciąż jest trochę za wysokie, ale czy
mimo wszystko nie moglibyśmy odesłać go na operację?
- Jane...
- Niepokoi mnie barwa jego twarzy. Jeśli będziemy zbyt długo
zwlekać, grozi mu niewydolność nerek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl