[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojawiły się setki żółto czarnych owadów: szerszeni!
Całe ciało amfisbaeny momentalnie pokryło się żądlącymi przybyszami. Szybko jednak owady
przekonały się o bezcelowości swoich poczynań, gdyż ich żądła nie były w stanie przebić grubej
skóry węża. Po chwili więc wzbiły się w powietrze szukając nowej ofiary.
& Hobart wydarł się w niebogłosy, kiedy poczuł setki bolesnych jak pchnięcie nożem ukłuć.
Zatoczył się do tyłu i wściekle wymachując rękami zaczął odganiać nowych nieprzyjaciół. Jeden z
Marathaian, Zygfryd usłyszał za sobą krzyk agonii. Jedno spojrzenie wystarczyło, by zorientować
się w sytuacji: szerszenie jako najbardziej obiecujący cel na marathaiańskim krajobrazie wybrały
sobie nieosłoniętą ubraniem skórę Kaia. Dzikus rzucił muszkiet i zaczął uciekać w tempie, o
którego osiągnięcie Hobart nigdy by go nie posądzał. Potwór rzucił się ponownie do ataku.
Hobart rozstawił szeroko nogi i czekał na nadchodzące uderzenie. Gdyby tylko udało mu się
dosięgnąć oka& Potwór również odczekał parę sekund łapiąc swój ohydny, gadzi oddech.
Dominująca głowa cofnęła się, przygotowując do wyrzutu. Hobart zadrżał na widok niemożliwych
do pomylenia zębów jadowych osadzonych w na pół otwartych teraz szczękach. W polu widzenia
miał również drugą głowę, która zwisała poniżej pierwszej i również się kołysała gotowa do skoku.
Jak dwie pięści boksera& Dominujący łeb uczynił próbę ataku, zatrzymując się jednak przed
Hobartem, gdy ten podniósł szablę do góry. Płask! Przez moment Hobartowi mignęła przed oczami
kolba muszkietu, którym Argimanda trafiła Lausa dokładnie między oczy.
Uważaj! krzyknęła księżniczka.
Hobart zdążył spojrzeć w kierunku drugiej głowy potwora dokładnie w chwili, gdy ruszyła ona
do natarcia. Zrobił unik rzucając się w bok i upadając na ziemię. Po chwili jednak szybko wstał,
dokładnie w momencie, gdy potwór wpadł w to puste już miejsce i wbił zęby w swój drugi łeb!
Część węża znajdująca się bezpośrednio za ugryzioną głową zawirowała w proteście, ale silne
szczęki zdążyły się już zacisnąć i pochłonąć całą paszczę. Nie było już odwrotu. Szczęki powoli
przesuwały się coraz dalej, wsysając do otworu gębowego kolejne fragmenty węża. Hobart stał
zafascynowany tym widokiem, a wielka pętla gada skręcała się coraz bardziej i grubiała, osiągając
w końcu wygląd torusa. Kiedy Hobart stwierdził, że dalsze samozjadanie się nie jest już fizycznie
możliwe, ciało gada zlało się w łuskowatą kulę wielkości ogromnej piłki, która po chwili zaczęła
się szybko zmniejszać, aż wreszcie znikła zupełnie.
Argimanda stała oblepiona swoimi lekkimi, wilgotnymi szatami i trzymała w ramionach
malutkiego Theiaxa. Hobart patrzył na nią bezmyślnie.
Co się z nim stało? spytał w końcu.
Połknął się odparła księżniczka.
Jak?
Kiedy uderzyłam w myślącą głowę musiałam ją na chwilę ogłuszyć, dzięki czemu przez
moment nie kontrolowała tej drugiej. A druga, będąca zwykłą głową węża musiała być posłuszna
swoim instynktom: kiedy raz schwyciła myślący łeb nie mogła uczynić nic innego, jak tylko go
połknąć.
Rozumiem, ale gdzie on się podział?
Jak ci się wydaje, jak długa była amfisbaena? spytała uśmiechając się księżniczka.
Jakieś piętnaście metrów.
A w jakim tempie była połykana?
Jakieś półtora metra na minutę.
To co w takim razie musiało się stać po dziesięciu minutach?
Wziął ją za rękę i sprowadził w dół wzgórza.
Moja pani rzekł dziękuj Noisowi, że androsfinks nie zadał tego pytania!
14
Po Kaiu nie było śladu, chociaż wszędzie go szukali.
Pewnie wolał zniknąć zasugerował Hobart. Te żądła nie były wcale przyjemne. Do
ciebie też dotarły?
Na szczęście nie odparła Argimanda. Czy mogę coś zrobić, aby ulżyć twoim
cierpieniom, kochany książę?
Nie, dzięki. Wytrzymam, aż dojdziemy do obozu.
Obozu? Chodzi ci o jedno z miast namiotów Marathaian?
Uhmm. Hobart krótko opowiedział księżniczce o ostatnich wydarzeniach. A teraz
zabiorę cię tam i natychmiast zajmiemy się odtransportowaniem ciebie do ojca zakończył.
Po raz drugi ocaliłeś mi życie, Rollinie westchnęła Argimanda. Nie ma takiej rzeczy,
której bym dla ciebie nie zrobiła, gdybym tylko mogła. Ale& nie zmieniłeś chyba swojej decyzji?
Nie. Przykro mi wymamrotał Hobart nagle przypominając sobie, że jest bardzo zajęty
ponownym załadowaniem muszkietu. Dziewczyna jednak wcale nie chciała zawstydzać go dalszą
dyskusją na temat ich związku. Najgorsze w położeniu Hobarta było właśnie to, że Argimanda
nigdy nie dawała mu powodu do zdenerwowania.
Postawiła na ziemi Theiaxa, który zaczął za nimi nieudolnie biec, niepoprawnie określając
odległości i wpadając na wszystkie napotkane przeszkody terenowe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]