[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kiedy rozmawiałeś z Bertem o umowie dzierżawy, wiedziałeś, że to mój
ojciec - zauważyła.
- Tak, ale od naszego ostatniego spotkania upłynęło już tyle lat, a ja
naprawdę nie wiedziałem, że przyjedziesz tu na lato.
- Zawsze przyjeżdżam do domu na wakacje.
- Ale ja o tym nie wiedziałem i nie pytałem twojego ojca o ciebie. Nie
miałem pojęcia, co się z tobą dzieje, i sądziłem, że pewnie wyszłaś za mąż.
Pamiętasz, zapytałem cię o to podczas naszej pierwszej rozmowy?
Popatrzyła na niego z uwagą. Pamiętała bardzo dobrze. To było tuż przed
tym, jak zaczął ją całować. Wróciły i inne wspomnienia, nie tylko te dotyczące
pocałunków, ale i wspólnej nocy.
Naprawdę kochała Sloana! Rozsądek jest żałosnym substytutem uczucia.
Kochania i bycia kochanym.
- Och, Sloan! - szepnęła z rozpaczą w oczach. - Chcesz, żebym była
szczera? W porządku. Ja naprawdę nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.
- 104 -
RS
- Ale ja wiem - powiedział spokojnie i przyciągnął ją do siebie. - To wcale
nie jest takie skomplikowane, Maggie. Po prostu zamknij oczy i pozwól mi
ciebie kochać.
- Ale to nie jest odpowiedz na moje wątpliwości. Pokrywał jej twarz
pocałunkami.
- O jakich wątpliwościach mówisz? - wymruczał.
- Czy... - Nie miała siły dokończyć pytania. Jego bliskość działała na nią
jak narkotyk.
Jego pocałunki, jego ręce błądzące po jej ciele. Dopiero teraz zrozumiała i
uwierzyła w uczucia Sloana. Naprawdę ją kochał... był w niej szaleńczo
zakochany.
Zaczęła reagować na jego pieszczoty. Była kompletnie zagubiona, ale i
spragniona jego pocałunków. Jej ciało drżało, gdy jej dotykał. To było
prawdziwe szaleństwo. Znowu poczuła na wargach jego usta. Przestała myśleć o
czymkolwiek.
- Och, Maggie. Kochasz mnie, prawda? - Spojrzał jej w oczy. - Nie jesteś
jeszcze gotowa, żeby to powiedzieć. Ale ja i tak to wiem. Nie możesz się tego
wyprzeć.
- Przestań, proszę. Nie mogę ci...
- ...nic obiecać? - dokończył.
Kiwnęła głową.
- Jesteś taka piękna - westchnął cicho.
Czy jakikolwiek inny mężczyzna na świecie ma takie niebieskie oczy?
pomyślała, wpatrując się w niego. Był pięknie opalony, a w kącikach oczu i ust
zauważyła drobne zmarszczki. W jego gęstych ciemnobrązowych włosach
gdzieniegdzie pojawiły się srebrne nitki. Był naprawdę wyjątkowo przystojny.
Przesunęła palcami po konturze jego warg i poczuła przyspieszone bicie
swojego serca. Kiedy delikatnie dotknęła jego klatki piersiowej, jego oczy
rozbłysły. Pragnęli siebie nawzajem i po prostu nie mogli nic na to poradzić.
- 105 -
RS
- Sloan - szepnęła Maggie jednym tchem i usłyszała zaproszenie w swoim
głosie. Mogła nie być gotowa na rozmowy, ale jej ciało go pożądało.
Jego reakcja była natychmiastowa. Przyciągnął ją do siebie i zaczął
powoli rozbierać. Leżeli na ziemi pod wysmukłą topolą.
- Tutaj i teraz, Maggie? - upewnił się.
- Tak - szepnęła.
Byli zupełnie sami, pod niebem tak błękitnym, jak oczy Sloana. Powietrze
pachniało trawą i rozgrzaną słońcem ziemią. Było coś niesłychanie
podniecającego w takiej miłości na łonie natury. Nie śpieszyli się. Ich wzajemne
pieszczoty tylko zwiększały ich pożądanie. Sloan całował ją coraz namiętniej.
- Kocham cię, Maggie - powiedział nagle, patrząc jej prosto w oczy.
- Ja też cię kocham - nie była w stanie powstrzymać się od tego wyznania.
Nigdy nie przeżywała czegoś podobnego.
Nie poznawała siebie samej. Przekraczało to jej najśmielsze fantazje
erotyczne. Pragnęła go każdą cząstką swego ciała.
- Kochaj mnie - błagała w uniesieniu.
- Dobrze, Maggie.
Zatopili się w sobie, aż cały świat zawirował. Potem ogarnął ich spokój.
Maggie leżała z zamkniętymi oczami, przytulona do jego boku. Widział łzy
spływające jej po policzkach. Wtedy zrozumiał, że kocha ją do szaleństwa.
Wydało mu się to cudem, że los ponownie zetknął ich ze sobą.
Otworzyła oczy. W jej duszy szalała burza uczuć i nie mogła temu
zaprzeczać. Kochali się i to był niepodważalny fakt. Ale przecież miłość sama w
sobie nie jest końcem problemów. Nie ułatwia poruszania się po wyboistej
drodze życia, jeśli chcieliby pójść nią razem. A oni tego chcieli. Mogli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]