[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ja je nazywam chachmęceniem orzekła Lila. Macie tu sałatkę śmietnikową, Marysia mi
poradziła, nawrzucałam do kuskusu co popadnie. Groszek, papryka, stary kurczak ogórek kiszony,
pietruszka zielona, cebulka, nie pamiętam co jeszcze. Może nie umrzecie.
Uczę Makarona podawać łapę oznajmił pan Stefan, kiedy następnego dnia Maria z
dwiema torbami zakupów pojawiła się na Rugiańskiej. Chcę, żeby panią witał godnie, a nie tylko
za pomocą kręcenia tyłkiem. 1 jak wam idzie? Maria rzuciła zakupy na kuchenny stół i
spojrzała na Makarona, zawzięcie kręcącego tyłkiem u jej stóp.
Nie najlepiej. On nawet pojmuje, o co mi chodzi, i próbuje to wykonać, ale chyba jest za
długi i się przewraca. Może symuluje niemożność. Z lenistwa.
A jakby tak na siedzÄ…co?
Rozjeżdża się.
Maria zaczęła wypakowywać Å›wieże buÅ‚eczki i caÅ‚e mnó¬stwo innych apetycznych
produktów, po które specjalnie zba¬czaÅ‚a na niebuszewski rynek. Chlebodawca porzuciÅ‚
niesku¬tecznÄ… edukacjÄ™ Makarona i przyglÄ…daÅ‚ jej siÄ™ z przyjemnoÅ›ciÄ….
Mam sprawę rzuciła, wstawiając mleko do lodówki. Panie Stefanie, odpuściłby mi pan
jeden dzień w tygodniu?
Nie odrzekł natychmiast tonem rozkapryszonego dziecka, ale w oczach miał autentyczny
niepokój. Mareszko, dlaczego? Wydawało mi się, że zaniechała pani obrzydliwej myśli o
porzu¬caniu mnie, wiÄ™c o co chodzi? jL O dobry uczynek. L- Jestem za stary na dobre uczynki. §L
Ale to nie pan ma go wykonać. | Akto?
Fizycznie ja, ale za pieniądze jednego mojego znajomego. Ho pan woli dzisiaj? Mogą być
jajka różne, parówki, owsianka, feiapki& lii- Jajka na bekonie, smażone śledzie, fasola i cynaderki
-burknÄ…Å‚. Angielski model. MyÅ›laÅ‚em ostatnio o popeÅ‚nieniu ¦Lrnobójstwa. 1; No, jakby pan to
wszystko zjadł na jeden raz, to mogłoby Ipanu wyjść. Zrobię jajka na boczku, a resztę delikatnie.
Bu-Iłeczka, serek, masło świeże mam. Wie pan, znalazłam na Iprawobrzeżu taki sklep z wiejskim
żarciem. To masło pachnie jjjak masło.
I Niech pani robi westchnął niedoszły samobójca. Ja nakryję.
I Tak się ostatnio między nimi utarło: kiedy Maria szykowała fśniadanie, pan i pies
zajmowali siÄ™ stolikiem na balkonie. Ma¬lina wstawiÅ‚a tam trochÄ™ doniczek z kwitnÄ…cymi
pelargoniami icieszącymi tradycyjnym wdziękiem, wielką donicę z małym ^onem palmowym o
czerwonych liściach, trochę bluszczy ii traw, i zamieniła miejski balkon w kwietną oazę. Jeśli tylko
"słońce nie prażyło zbyt mocno albo nie lał deszcz, pan Stefan przesiadywał tam z upodobaniem,
czytajÄ…c książki lub przy¬glÄ…dajÄ…c siÄ™ swojej gosposi krzÄ…tajÄ…cej siÄ™ po domu.
Usiedli teraz przy zastawionym stoliku i dobrali siÄ™ do _wych jajek od prawdziwej kury i
bułek z masłem pachnącym 'zk masło. Dopiero przy deserowej kawie pan Stefan zażądał
szczegółów wiadomej sprawy. Tak to właśnie określił, z lekkim obrzydzeniem: wiadoma sprawa.
Pewnie i tak pani zrobi, co będzie chciała, ale nich mi się chociaż wydaje, że mam jakiś
wpływ na bieg zdarzeń.
Kiedy to naprawdę taka sytuacja, że warto pomóc. Ma takiego znajomego, marinero, on
sam tak mówi o sobie, z ^ rza Północnego, a on z kolei ma koleżankę szkolną z zanikien^ mięśni.
Przyjaznią się od liceum. Tam w domu się nie przelewa matce tej dziewczyny ostatnio nawalił
kręgosłup, przydała' bym im się chociaż raz w tygodniu. Ten mój znajomy chce mj normalnie
płacić, moją zwykłą stawkę. Mówi, że to nie moja przyjaciółka, tylko jego, a jego stać na taki
prezent. Ona ma psa asystenta, ma pan pojęcie? Golden retrievera, na pewno pan zna, śliczne
zwierzaki to są. Umówiłam się, że jeśli pan się zgodzi, to w sobotę pójdziemy tam na rekonesans.
Pan Stefan miał dziwną minę.
Nie smakowały panu jajka?
Jajka? Smakowały. Mareszko, a jak nazywa się pani znajomy?
Paweł. Ale nie wiem, jak na nazwisko. Poznałam go u Sa-szy Winogradowa.
A jak nazywa siÄ™ dziewczyna?
ZanikajÄ…ca Lucy. To znaczy ma takÄ… ksywkÄ™. Zna ich pan?
Pan Stefan wstaÅ‚ bez sÅ‚owa i poszedÅ‚ do pokoju peÅ‚niÄ…¬cego funkcjÄ™ biblioteki i
umeblowanego niemal wyłącznie regałami na książki. Pogrzebał wśród znajdujących się tam
albumów ze zdjęciami, wyciągnął jedno i przyniósł je Marii na balkon. Twarz podrabianego
Teddy'ego Tahu widniała na fotce w całej krasie, razem z uśmiechem i dołeczkami, na tle jakiejś
nieostrej zieleni.
On się nazywa Buszkiewicz, Mareszko. Pamiętam tę jego koleżankę. Biegali do niej całą
paczkÄ… i uczyli siÄ™ razem. CaÅ‚¬kiem sÅ‚usznie chce teraz spÅ‚acić choć część tego, czym ich wtedy
karmiła jej mama. Ta kobieta musiała wydawać fortunę na młodych trutniów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]