[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twórców) swej książki. Czy postąpił tak wyłącznie dla żartu i zabawy? A może owe nazwi-
ska, dość niezwykłe i brzmiące nieco sztucznie, są aluzyjne w swej formie i w swoim znacze-
niu, w swym doborze i zestawieniu? Współcześni, a przynajmniej niektórzy z nich, ci wta-
jemniczeni, inaczej chyba je odczytywali niż my dzisiaj, mieli bowiem klucz i znali szyfr. A
jeśli twórcy chodziło głównie o to, by jak najdokładniej ukryć i zmazać sprawę autorstwa?
Jak zobaczymy, miał on podstawy, by się obawiać nie tyle czyjejś zemsty, ile raczej drwin
uczonych kolegów.
Nie dość na tym! Owi rzekomi autorzy usiłują wmówić czytelnikowi przy różnych spo-
sobnościach, a zwłaszcza we wstępach dedykacyjnych, iż żyją i piszą w początkach wieku IV,
za panowania cesarzy Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego. I znowu trzeba stwierdzić: to
fałsz i fikcja! Dokładna lektura dowodzi, że dziełko musiało powstać co najmniej o pół wieku
pózniej. Czy można ustalić dokładnie kiedy? Zastanawiało się nad tym pytaniem i wciąż za-
stanawia bardzo wielu historyków. Badania prowadzone już prawie od lat stu jeszcze nie zo-
stały zamknięte, jeszcze nie powiedziano ostatniego słowa i nie osiągnięto wyników, które by
przyjęto powszechnie. Zagadka intryguje, wciąga coraz to nowe pokolenia uczonych, pobu-
dza do szukania coraz wymyślniejszych argumentów, dróg i sposobów rozwiązania. Ukazują
się niemal każdego roku rozprawy, artykuły, całe książki poświęcone wyłącznie temu pro-
84
blemowi. OdbywajÄ… siÄ™ konferencje, a dyskusje majÄ… niekiedy ostry charakter. KtoÅ› stojÄ…cy z
zewnątrz nawet humanista, ale mniej obeznany z zagadnieniami historii starożytnej może
się dziwić i uśmiechać, łatwe to bowiem pole do żartów. Oto tylu znakomitych intelektuali-
stów ofiarowuje ogrom wysiłku, zapału i pomysłowości książeczce na pewno nie będącej
arcydziełem kunsztu literackiego; a mówi ona o sprawach i osobach wcale nie najważniej-
szych w dziejach naszej kultury i zgoła nie tak sławnych jak inne epoki lub postaci świata
antycznego, by wymienić choćby wojnę trojańską, Ateny Peryklesa, wyprawę Aleksandra
Wielkiego, czyny Cezara, szaleństwa Nerona, rewolucję Konstantynowską. Czy więc studium
Historii cesarskiej tą poręczniejszą nazwą będziemy odtąd się posługiwać nie stanowi
rodzaju igraszki naukowej? Może oddają się jej z namiętnością godną lepszej sprawy panowie
skÄ…dinÄ…d prawdziwie uczeni, lecz skutkiem nadmiaru erudycji tracÄ…cy rozeznanie, co istotne
dla rozwoju wiedzy, a co tylko peryferyczną ciekawostką? Pytanie to zasługuje na szczegó-
łowsze wyjaśnienie.
Otóż w przypadku Historii cesarskiej działają jako podniety do wnikliwego studium aż trzy
różne czynniki, nakładające się na siebie i wzajem potęgujące. Po pierwsze, normalna, arcy-
ludzka i bardzo powszechna ciekawość, motor wszelkiego postępu: chęć rozwiązania zagadki,
szyfru, rebusu, którego nikt dotychczas złamać nie zdołał. W gruncie rzeczy jest to ta sama
ciekawość, która każe tysiącom i tysiącom zapaleńców różnej kondycji ślęczeć godzinami
nad wypełnianiem kwadracików krzyżówek. Po drugie, dokładne określenie, kiedy żył autor
Historii, pozwoliłoby ustalić, jakie cele przyświecały jego pisarstwu, co właściwie chciał po-
wiedzieć, czego bronił, a co zwalczał. To zaś pomogłoby z kolei i to jest czynnik trzeci,
chyba najważniejszy wyjaśnić, w jakim stopniu jego informacje zasługują na wiarę.
Sytuacja bowiem jest taka: Historia cesarska stanowi główny, a nawet jedyny zwarty ze-
spół danych o dziejach Rzymu w wieku II i III. Istnieją wszakże ważkie powody, by podej-
rzewać, że autor z premedytacją deformował materiał, jaki zebrał choćby z lektury Mariusza
Maksymusa; ba, wręcz go fałszował, pewne zaś postacie i fakty po prostu zmyślał! Z jakich
przyczyn, czym się kierując? Od odpowiedzi na to pytanie zawisło wiele, jeśli chodzi o na-
kreślenie obrazu cesarstwa w tamtych dwóch wiekach.
Do nie tak dawna sporo zwolenników wśród najpoważniejszych badaczy miało pogląd, że
dziełko powstało mniej więcej za panowania Juliana Apostaty lub też wkrótce potem, a więc
w latach sześćdziesiątych wieku IV. Obecnie wszakże dość powszechnie przyjmuje się data-
cję inną, przesuwając czas powstania Historii o pokolenie pózniej, czyli właśnie na ten okres,
który jest szczególnym przedmiotem naszego zainteresowania na schyłek rządów Teodozju-
sza Wielkiego, na lata ostatniej olimpiady lub też następne. I należy przyznać, że argumenty,
jakie wysuwajÄ… zwolennicy takiej datacji, sÄ… nader przekonywajÄ…ce!
Jest więc w każdym razie wysoce prawdopodobne, że pisał Historię cesarską jakiś miesz-
kaniec Rzymu, ktoś współczesny Symmachusowi młodszemu, Nikomachowi Flawianusowi,
Cejoniuszowi Albinowi, Aureliuszowi Wiktorowi; był to niemal ich rówieśnik i zapewne znał
przynajmniej niektóre spośród osób wymienionych. Rozmiłowany w Mariuszu Maksymusie
pilnie wertował jego obszerne dzieło, przerabiając je i przystosowując do swoich celów.
Prawda, tu i ówdzie pozwala on sobie na słowa krytyki wobec owego zródła i wzoru, prakty-
ka to wszakże powszechnie przyjęta w świecie historyków i nie tylko w starożytności: surowo
traktuje się właśnie tego autora, któremu w istocie zawdzięcza się najwięcej.
W tym stanie rzeczy wolno snuć dalsze i śmielsze przypuszczenia. Kogóż to miał na myśli
Ammian, powiadając jakże zjadliwie: Są i tacy, co wprawdzie unikają wszelkiej nauki jak
trucizny, Juwenalisa wszakże i Mariusza Maksymusa czytują z natężoną uwagą? Czy nie
twórcę Historii cesarskiej? Dla poparcia tej hipotezy można także przytoczyć pewną refleksję
natury ogólniejszej. A mianowicie historycy współcześni sobie i zajmujący się zbliżoną te-
matyką na ogół znają się przynajmniej ze słyszenia, czasem otwarcie toczą dyskusje i polemi-
ki, nie zawsze jednak prawdziwie cenią się wzajem i darzą szczerą przyjaznią; toteż przy oka-
85
zji nie szczędzą sobie rozmaitych szpileczek, choć ostrze ich wyczuwają tylko wtajemniczeni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]