[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Logan zawładnął jej ciałem i duszą.
To szaleństwo, pomyślała, widząc, jak jego oczy znów płoną poŜądaniem.
Pochylił się, Ŝeby ją pocałować. Mimo Ŝe bardzo pragnęła pieszczoty, palcami
dotknęła lekko jego warg.
– Koniec z tym, Logan.
– Jeszcze trochę.
– PrzeŜyliśmy swoje. Wszystko mamy poza sobą. Przytrzymując jej rękę,
pocałował nadgarstek. A potem otwartą dłoń. ZałoŜył rękę Merri sobie na szyję.
– Nie wszystko – odparł. – I ty o tym wiesz. Nie masz odwagi spojrzeć
teraz na mnie, bo mam rację.
Miał rację i dlatego tak zdecydowanie unikała jego spojrzenia. Gdyby
pozwoliła, Ŝeby te oczy uwiodły ją ponownie, natychmiast oddałaby mu
wszystko. Nawet nie próbowałaby go powstrzymać.
Chciał jednak czegoś więcej. Pragnął aktywnej kochanki i doskonale
wiedział, jak przemienić poŜądanie Merri w nieokiełznaną pasję.
Nie próbował uchwycić jej spojrzenia. Zaczął pokrywać twarz drobnymi
pocałunkami. Całował prawie wszędzie. Czoło u nasady włosów, policzki,
okolice uszu, a nawet czubek nosa. Robił to tak długo, aŜ Merri zaczęło kręcić
się w głowie. Jednego była boleśnie świadoma. Całował ją wszędzie z
wyjątkiem warg. Było to dla niej trudne do zniesienia.
– O co chodzi? – zapytał szeptem, wyczuwając jej zawód. – Powiedz,
czego chcesz.
W Ŝaden sposób nie powinna dopuścić do tego, by ją uwiódł. Zebrała
resztę siły i odsunęła się od Logana.
Skupił teraz uwagę na jej szyi. Merri przypomniała sobie wczorajszy
wieczór, kiedy to zgasiła światło na schodach, przekonana, Ŝe Logan poszedł do
siebie. Zaskoczył ją, gdyŜ niepostrzeŜenie znalazł się tuŜ za jej plecami. Dłońmi
mocno przycisnął piersi, a wargami pieścił kark. A potem robił takie rzeczy,
Ŝe... Na samo wspomnienie pod Merri ugięły się nogi. Zaczęła drŜeć na całym
ciele.
– Chodźmy do łóŜka – zaproponował.
– Na dole drzwi są otwarte. Ktoś moŜe wejść.
– Nikt nie wejdzie. Mamy dla siebie wiele czasu. Nie mógł tego wiedzieć.
Powoli zbliŜył wargi do jej ust i złoŜył na nich upragniony przez nią pocałunek.
Merri zaczęła tracić przytomność.
Kiedy się ocknęła, leŜała w poprzek łóŜka. Logan przytrzymywał ją
dłońmi, tak jakby obawiał się, Ŝe mu ucieknie. Czuła na sobie słodki cięŜar jego
ciała. Wiedziała, Ŝe to, co zaraz się stanie, jest nieuniknione.
Chyba miał rację. Być moŜe powinni kochać się do szaleństwa, aby do
dna wypalić poŜądanie. Potem mogliby spokojnie Ŝyć dalej, kaŜde swoim
Ŝyciem, nie niszcząc nawzajem własnych egzystencji.
W wyniku niemej obopólnej zgody ich pierwszy pocałunek dał początek
szaleństwu. Nie zwaŜając na nic, całowali się i pieścili. Zachowywali się tak,
jakby nie byli z sobą od dawna.
Z jękiem poŜądania Logan odwrócił się na plecy i wciągnął na siebie
Merri. Zdjęła z niego bawełnianą koszulkę. Dotykała teraz jego obnaŜonego
ciała. Szybko pozbyli się reszty ubrań.
Przesunął dłonią po jej nagim ciele.
– Wcale nie wyglądasz na kobietę, która rodziła, a co dopiero na matkę
nastolatka – szepnął.
Nie mogła powiedzieć o nim czegoś podobnego. Logan wyglądał jak
doświadczony wojownik. Oprócz blizny na policzku miał inne ślady walk na
ciele. Całowała teraz pamiątki po bitwach i potyczkach, co podniecało go
jeszcze bardziej.
Pieściła dłońmi bliznę na prawym biodrze. Merri wiedziała, Ŝe gdyby kula
trafiła trochę wyŜej, Logan zostałby kaleką na całe Ŝycie. Gdyby weszła w ciało
jeszcze wyŜej, Faith nie miałaby juŜ obu synów.
O cierpieniu Logana, o tym, Ŝe tak młodo umiera z dala od domu, Merri
starała się nigdy nie myśleć. Teraz nagle wróciły wszelkie obawy. Jak kule
ugodziły ją z ogromną siłą. DrŜąc na całym ciele, przytuliła twarz do gładkiego,
napiętego brzucha kochanka.
– Merri... To szaleństwo, co ze mną wyczyniasz – jęknął.
Nie odwaŜyła się odezwać. Bała się, Ŝe da po sobie poznać, czym dla niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]