[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dowiesz się w swoim czasie.
Po godzinie dojechaliśmy do O. gdzie w muzeum spędziliśmy czas do wieczora
spisując protokół przekazania eksponatów. Przed północą wróciliśmy do Warszawy. Do O.
mieliśmy przybyć za kilka dni po wykonaniu specjalistycznych ekspertyz i doraźnych
konserwacji.
***
Po kilku tygodniach szef zaprosił mnie na spacer po mieście. Rozpoczął się maj,
ciepły, słoneczny. Usiedliśmy na tarasie kawiarni, która jako pierwsza wystawiła stoliki dla
spragnionych słońca klientów. Za nami szumiał wąż samochodów, przed nami pączkami
listków pyszniła się zieleń parku Agrykola.
- Pamiętasz o planie „B”? - zapytał mnie Pan Samochodzik, gdy podano nam kawę.
- Myślałem, że nie złapaliśmy Ćmy, ale odzyskaliśmy rzeźby i stare księgi -
zdziwiłem się.
- Tak, jutro pojedziemy obejrzeć obiekty.
- Takie ciekawe?
- Tak.
Wtedy do naszego stolika dosiadł się Misikiewicz, policjant z Komendy Głównej
Policji.
- Dzień dobry! - przywitał nas.
- Słyszeli panowie o Kosie? - zapytał.
- Nie - odpowiedział szef. - Czyjego stan się pogorszył? Myślałem, że będzie
zeznawał.
- Tak jak przewidywali lekarze, zmarł dziś rano - policjant smutno pokiwał głową - w
wyniku ran odniesionych w wypadku z motocyklem. Oznacza to, że motocyklista,
włamywacz Ćma, jest mordercą.
- Wpadliście na jakiś ślad prowadzący do przestępcy? - podpytywałem policjanta.
- Tak - z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął wycinek z lokalnej gazety ukazującej
się w Toruniu i podał mi go.
- Cyrk „Titanic” poszukuje konserwatora „złotej rączki” - czytałem. - Szybko się
uwinęli. Dziś Kosa zmarł i dziś ogłoszenie w gazecie?
- To anons sprzed trzech dni - wyjaśnił Misikiewicz. - Dyrektor cyrku kontaktował się
ze szpitalem, był nawet u Kosy osobiście. Nie mógł z nim porozmawiać, bo poszkodowany
był nieprzytomny. Wiedział, że Kosa szybko nie wydobrzeje. Jest jeszcze coś, co wyjaśnił mi
znajomy, znający obyczaje cyrkowców. W tym światku nikt nie poszukuje ludzi do pracy
przez ogłoszenie prasowe, bo środowisko zna się doskonale. Zatrudnianie kogoś spoza branży
to tylko grzanie stanowiska dla Kosy. Gdyby ten wydobrzał, to jego zmiennik wyleciałby z
roboty.
- Znaleźli chętnych? - wypytywałem.
- Jeszcze nie - odparł Misikiewicz.
- Ale znam jednego bardzo zainteresowanego - dodał szef z uśmiechem.
- Ja?! - zdziwiłem się.
- Możemy wprowadzić naszego wywiadowcę... - wtrącił Misikiewicz.
- Może Ćma odszedł z cyrku? - upewniałem się.
Misikiewicz wyjął notatnik z kieszeni kurtki.
- W cyrku już jest ustalony skład. Ci sami, co byli na zimowisku w Sątopach, do tego
woltyżerka z mężem, balet, brazylijska grupa akrobatyczna i „Clans”.
- „Clans” to...
- Taniec z ogniem - Misikiewicz czytał notatki.
- Dużo mają tego tańca, nawet balet - dziwiłem się.
- To jakieś dziewczyny, które postanowiły dorobić, występują w przerwach. Wie pan,
zwierzątka dla dzieci, balecik dla tatusiów - policjant znacząco uśmiechnął się.
- Jak rozumiem, krąg naszych podejrzanych to dwaj klowni i sztukmistrz.
- Dyrektor i jego małpa - szef dodał z uśmiechem.
- Tak, zapomnieliśmy o małpie - roześmiał się Misikiewicz. - W każdym razie mógłby
pan dołączyć do grupy i rozpracować Ćmę. Moje wątpliwości budzi jedynie fakt, że
włamywacz mógł być spoza cyrku, a tylko współpracował z Kosą. Na czas gdy miało miejsce
włamanie do kościoła w Sątopach, wszyscy artyści mają w miarę wiarygodne alibi.
- Jakie? - zaciekawiłem się.
- Świętowali w nocnym lokalu w O. podpisanie kontraktów na ten sezon.
- Gdzie planują tegoroczne występy? - zapytał szef.
Misikiewicz znowu sięgnął po notatki.
- Bierzgłowo, Golub-Dobrzyń, Pokrzywno, Radzyń Chełmiński, to w maju.
- Ciekawe - pan Tomasz zadumał się. - Co, drogi, Pawle mówią ci te nazwy
miejscowości? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl