[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie z sobą na Fidżi. Pociągnął ją na podłogę.
Ojej, twój garnitur! zaprotestowała ze
śmiechem. Poczekaj, aż dojdziemy na górę.
Cicho rozkazał, przywierając ponownie
ustami do jej ust. Dopiero po chwili uświadomił
sobie, że Shane drży nie z podniecenia, lecz ze
śmiechu. Psiakość, ja cię obsypuję pocałun-
kami, a ty...
Przynajmniej zdejmij krawat powiedziała,
po czym głośno się zaśmiała. Przepraszam,
Vance, ale to takie zabawne. Pytasz, czy zabiorÄ™
cię na Fidżi, a ja jeszcze nie poprosiłam cię orękę.
Ty mnie? zdumiał się.
Tak. Od jakiegoś czasu chciałam to zrobić,
ale bałam się, że odmówisz. %7łe jako człowiek
bezrobotny, ale z zasadami...
Bezrobotny, ale z zasadami? powtórzył.
No właśnie. A teraz, kiedy wiem, że jesteś
taką szychą... Ojej, to czysty jedwab! zawołała,
usiłując rozwiązać mu krawat.
Dalej. Teraz, kiedy wiesz, że jestem szy-
chÄ…...
Powinnam jak najszybciej ciÄ™ zaobrÄ…czko-
wać.
254 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Zaobrączkować? Ugryzł ją w ucho.
Mimo braku elegancji i niechęci do martini
przyrzekam, że będę idealną żoną dla... Uniosła
brwi. Dla kogo?
Dla zakochanego wariata?
Niech ci będzie zgodziła się. Właściwie
to ci się niezle trafiło, wiesz? Takiej żony to ze
świeczką trzeba szukać. Cmoknęła go w poli-
czek. To kiedy lecimy na Fidżi?
Pojutrze oznajmił, przerzucając ją sobie
przez ramiÄ™.
Vance, co robisz?
ZanoszÄ™ ciÄ™ do sypialni.
Czy tak wypada traktować narzeczoną pre-
zesa Rivertonu? spytała ze śmiechem. Czuję
siÄ™ jak worek kartofli!
Uwielbiam kartofelki.
Błagam, puść mnie!
Bo co? Wyrzucisz mnie z roboty?
Poczuł, jak Shane trzęsie się ze śmiechu.
Absolutnie!
Doskonale. O to mi chodziło. Zaciskając
rękę wokół jej kolan, dziarskim krokiem ruszył na
górę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]