[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-On jest przekonany że ona chce wolności i jest zdeterminowany by jej pomóc.
Przesunął palce w górę kręgosłupa, w uspokajającej pieszczocie.-Ona dokonala
swojego wyboru. Jeśli chce swojej wolności tak bardzo, to nigdy nie powinna zgodzić
się na oddanie życia, Veyronowi.
-Danaus nie widzi tego w ten sposób. Ona jest człowiekiem i chce wolności. On
chce ochraniać ją przed nami.
Valerio sięgnął ręką wokół mnie i delikatnie chwycił za oba ramiona, żeby mógł
popatrzeć mi w oczy.- Mira, najdroższa.- Próbowałam wyślizgnąć się z jego uścisku, ale
nie chciał mnie wypuścić.-On jest łowcą. Jest człowiekiem. Nie jest jednym z nas. Nie
rozumie naszego świata, on nie potrafi. Niewidomy mógłby zauważyć co się pomiędzy
wami dzieje i nienawidzę się za to że muszę ci to mówić, ale po prostu wam nie wyjdzie.
Wiedziałam że chcę niemożliwego, ale nie chcialam usłyszeć jak bardzo jest z
tym zle, od Valeria. To było jak przekręcenie noża w moim sercu, tak bym w końcu
nauczyła się mojej własnej lekcji, by nie troszczyć się o każdego. Inni z mojego życia
umierali, przez związek ze mną. Danaus z drugiej strony, zdecydował się ode mnie
odejść. Przez chwilę nie mogłam się zdecydować co było gorsze.
-Odszedł. Myślę że pójdzie uwolnić Sofię w ciągu dnia.- szepnęłam, opierając
czoło na ramieniu Valerio.
-Wówczas zostaniesz ze mną. Zajmiemy się negatywnymi skutkami jutrzejszego
wieczoru.-powiedział. Nie musiałam mu mówić, że Danaus wybrał chronienie człowieka
nade mną, albo że Veyron niewątpliwie wyśle swoich ludzi by zabili mnie w ciągu dnia.
Rzeczywiście nie musiałam mówić tych słów. Valerio wiedział i był gotowy mnie wziąść.
-Nie mów Stefanowi.-powiedziałam, owijając jedną rękę wokół jego tali.
-Nie powiem.- Delikatnie musnął ustami moją skroń.-Ale musisz pamiętać że my
wszyscy mieliśmy od czasu do czasu problemy z człowiekiem, podczas naszego długiego
życia. Jestem pewien że Stefan też miał swój udział w takich problemach.
Oparłam się z powrotem o Valeria, i skinęłam głową. Musiałam wyciągnąć
Danausa z tej ciemnej wody. Nie mogłam go zostawić rekinom. Może nie mogliśmy
stanąć oko w oko z niektórymi naszymi sprawami, ale to wcale nie oznaczało że byłam
gotowa odwrócić się do niego plecami. Po prostu nie mogłam. Jeszcze go
potrzebowałam.
Rozdział Piętnasty.
Kiedy zniknęliśmy z mojego pokoju hotelowego, oczywiście założyłam że
zobaczę bogato urządzone pokoje w domu Valeria, w Wiedniu. Zamiast tego znalazłam
się na zewnątrz przy stacji kolejowej Nyugati w Past, owinięta ramionami Valeria.
Ponownie na niego naciskając, wyślizgnęłam się z jego uścisku, przeszukując region.
Czułam jak moce Valeria obejmują nas, więc nikt nie wiedział o naszym nagłym
pojawieniu się w tej czesci miasta, poza garstką nocnych wędrowców, które wyczułam w
najbliższym otoczeniu.
Odepchnęłam ciężkie pasma włosów z twarzy i odeszłam od mojego towarzysza.
-Co my tutaj robimy. Myślała że wracamy do ciebie.
-Noc jeszcze młoda, Mira.-Valerio ponownie do mnie sięgnął, ale uniknęłam jego
uchwytu, idąc w stronę hałasu panującego gdzieś w głębi dworca kolejowego. Mimo
póznej pory, duży tłum ludzi zatrzymał się w pobliskim obszarze, wraz z wmieszanymi w
nich nocnymi wędrowcami. Moje obcasy trzeszczały na brudnej żwirowatej ulicy.
Założyłam ramiona na piersi, kiedy wiatr się wzmógł.
-Co masz na myśli?
-Po prostu teraz jesteś strażniczką Budapesztu.-powiedział, rozchylając szeroko
ramiona.- Nie uwarzasz że powinnaś to jakoś uczcić? Może sprędzisz trochę czasu z
twoimi ludzmi.
-Stuknąć kilka głów i wszczepić trochę strachu?-zaproponował Stefan,
wychodząc z cienia obok, i dołączając do nas.
Skrzywiłam się i potrząsnęłam głową gdy niespokojne uczucie odezwało się
gdzieś w moim żołądku. Straciłam Danausa, a teraz Valerio i Stefan wciągali mnie głębiej
w swoje własne plany. Wcale mi się to nie podobało.-Jak długo wy dwaj planowaliście to
małe przyjęcie dla mnie?-zapytałam, wymuszając uśmiech na ustach.
-Od kiedy ogłosiłaś że jesteś nową strażniczką.-powiedział Stefan, odpowiadając
na mój uśmiech.
-To tradycja, Mira.-wtrącił szybko Valerio.- Zawsze gdy zachodzi zmiana
przywództwa, to w zwyczaju nowego lidera jest wyjście i zaprezentowanie się swoim
ludziom.
Valerio i Stefan chcieli naprawdę powiedzieć że zwyczajem nowego właściciela
domeny było wyjście i poświęcenie kilku nocnych wędrowców jako oficjalne
rozpoczęcie panowania... obmytego krwią. Nie kłamali, i nie ważne było to jak bardzo
tego nie chciałam. Własne panowanie w Savannah, zaczęłam wraz z falą krwi. Podczas
gdy nasz numer tam był dla nas mały, ponad połowa nocnych wędrowców w Savannah i
otaczających go regionach pożegnała się z życiem, kiedy ja oświadczyłam że jestem
nowym strażnikiem tego obszaru.
Niestety po ostatniej nocy zalanej krwią i mojej walce z Danausem, uznałam że
nie chcę już przemywać świata krwią ludzi wokół mnie. Chciałam zapaść się w cichym
kącie, by świat o mnie zapomniał. Chciałam uciec od wiadomości naturi, Nicka oraz
sabatu. Ale stojąc na mrozie z Valerio i Stefanem, wiedziałam że nie dostanę tego czego
chcę. Byłam potężnym nocnym wędrowcem, Starszym sabatu, który właśnie wzią sobie
jedne z najstarszych miast w Europie Zrodkowej, jako swojÄ… domenÄ™. Oczekiwano ode
mnie że zrobie wgląd i utoczę trochę krwi.
Przełknęłam ciężkie westchnienie, wyprostowałam ramiona i zwróciłam swoją
uwagę na Valerio, który ztanowczo zbyt uważnie mnie obserwował. Wiedział że po moim
wypadku z Danausem, czuję się słabo i jestem wrażliwa. Starał się mnie pocieszyć, a
jedyny sposób jaki znał to... przemocą i chaosem.
-Więc jakie miejsce wybraliście na mój wgląd? Wolałabym by miało duży wpływ
na ludność nocnych wędrowców, gdyż jutro w nocy będziemy mieć do czynienia z
zmiennokształtnymi.-ogłosiłam, starając się by mój głos brzmiał uprzejmie i na troszkę
znudzony.
Uśmiech Valeria się poszerzył. Mógł zobaczyć prawdę, ale przynajmniej wiedział
że jestem gotowa iść na tę jego małą gierkę.-Pokochasz to miejsce. Z teo co jestem w
stanie stwierdzić, jest popularne wśród turystów i miejscowych. Jest otwarty do pózna i
przyciąga ogromne tłumy krwiopijców. To dla nas idealne miejsce. Nazywa się Bahnhof i
jest tuż za stacją kolejową.
Wzruszyłam ramionami, wsunęłam ręce do kieszeni moich spodni i poszłam za
Stefanem i Valerio przez ulicę. Starannie torowaliśmy sobię drogę w tłumie i używaliśmy
trochę umiejętności manipulacji umysłem, by przejść przez drzwi przed kolejką ludzi
czekających by wejść do baru. Zatrzymałam się przy wejściu, część napięcia uleciała z
moich ramion, na dzwięk muzyki. Od podłogi do sufitu miejsce zostało udekorowane
starymi kolejowymi pamiątkami, które tylko pozornie pasowały ponieważ to miejsce
znajdowało się obok stacji Nuygati.
Powoli przeciskaliśmy się przez tłum ludzi, przez dwa odrębne parkiety taneczne,
jak również inne niższe tajne pomieszczenia, wzorowane na modelach wagonów
kolejowych. Czułam że oczy wszystkich nocnych wędrowców był zwrócone ku nam,
kiedy szliśmy przez parkiety. Do teraz obserwowali nas w milczeniu. Z tego co wiedzieli,
to to że wkraczaliśmy na ich trywatny teren. Oczywiście mogli też słyszeć o wczorajszej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl