[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiem. SiedzÄ™ w domu. Wpadnij na jednego.
Napijemy się, a potem załatwimy wszy stko raz na zawsze.
Rozdział pięćdziesiąty pierwszy
- Panie generale, ja&
- Stul mordę i siadaj. - Darren Crenshaw nie próbował nawet ukry ć gniewu i wzgardy. - Wiesz, co mnie dziś rano obudziło, Hillel? Telefon z informacją, że w Internecie można znalezć cały ży ciory s jednego z zamachowców CIA. Może
zgadniesz, co im na to powiedziałem?
Strand się nie odezwał, powstrzy mując odruch, by odwrócić głowę do chodzącego za jego plecami Crenshawa.
- Powiedziałem, żeby w takim razie szy bko to usunęli z Internetu. I wiesz, co mi odpowiedzieli? %7łe nie mogą. %7łe poza stroną ZABOJCASWAT.COM
jest jeszcze w sieci strona ZABOJCASWAT.IR w Iranie oraz ZABOJCASWAT. SY w Sy rii. Nie zdziwisz się pewnie, jeśli ci powiem, że ze względu na treść tej witry ny żadnemu z ty ch państw jakoś niespieszno do współpracy.
Strand już wiedział, odkry ł witry nę na kilka godzin przed Crenshawem. I robił wszy stko, żeby ją zamknąć.
- Zrobimy tak, Hillel. Zapomnimy o pierdołach, które mi wciskałeś podczas naszego ostatniego spotkania, i zaczy namy wszy stko od początku.
- Panie generale, ja& - zaczął Strand, ale zamilkł, czując, że ma zby t suche usta, by wy raznie mówić.
- Ty lko uważaj - ostrzegł Crenshaw, obchodząc go i włączając stojący na biurku magnetofon. - Pamiętaj, że przeczy tałem każde słowo z witry ny, podobnie zresztą jak wszy scy na cały m zasrany m świecie, a moi ludzie sprawdzają już
rzetelność ty ch doniesień.
- Tak jest. Rozumiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że twoje wy powiedzi są nagry wane?
307
- Tak jest. -Mów.
Strand wziął głęboki oddech, usiłując opanować narastający od paru godzin strach. Nie widział już szans, by wy jść z tej operacji cało.
Najwy żej mógł próbować ograniczy ć szkody, który ch nie uniknie. Ale nawet to musi robić z ogromną ostrożnością. Al Fay ed i ta suka Manning już zniszczy li mu potencjalną karierę w rządzie, a także ambicje polity czne, o jakich mógł jeszcze
my śleć. Py tanie, czy uda mu się uniknąć procesu.
- Salam al Fay ed by ł człowiekiem wy soko kwalifikowany m do naszego&
projektu. Prawdę mówiąc, najlepiej wy kwalifikowaną osobą, jaką mieliśmy. Chciałem, by wrócił do roboty, a kiedy odmówił, zleciłem swoim ludziom, żeby sprawdzili jego przeszłość. Chciałem zobaczy ć, czy znajdą coś, co by ć może
zmieniłoby jego zdanie.
- Ale Matt uważał, że powinniście spasować. Najwy razniej ludzie, którzy pracowali dla Crenshawa,
nie ty lko czy tali witry nÄ™ ZABOJCASWAT.COM.
- Tak, to jest prawda. Ale nie zgadzałem się z Mattem. Czułem, że potrzebny nam ktoś taki jak al Fay ed i że powinniśmy zrobić wszy stko, by przeciągnąć go na naszą stronę.
- Domy ślam się.
Strand zignorował ironiczną uwagę i ciągnął dalej opowieść, którą układał
sobie w my ślach od chwili, gdy odkry ł w Internecie witry nę.
- Moim ludziom udało się dotrzeć do informacji, że al Fay ed pracował dla karteli i że& - Strand udał, że czuje się niezręcznie. - %7łe Matt tę działalność tuszował. Mieliśmy też pewien, co prawda pośredni, ślad, że al Fay ed mógł mieć związek z
niedawną śmiercią braci Ramirezów. Tak więc to, co początkowo wy glądało na w miarę jasną sy tuację, zaczęło się mocno komplikować. Mieliśmy informację, że al Fay ed by ł zatrudniony przez Kolumbijczy ków jako żołnierz i można by ło
domniemy wać, że ciągnie tę robotę na tery torium Stanów Zjednoczony ch. Oczy wiście naty chmiast z niego zrezy gnowaliśmy, ale pozostało py tanie, co zrobić z uzy skany mi informacjami. Z całą pewnością nie
308
by ły to kompetencje Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego.
Zdecy dowałem w końcu, by zawiadomić policję. Rzecz jasna anonimowo, aby nas w to nie wciągnięto; uznaliśmy, że policja zrobi, co uzna za stosowne.
- Al Fay ed podaje dość szczegółową listę wszy stkich osób, które zabił -
powiedział Crenshaw. - Interesujące, że nie umieścił na niej braci Ramirezów. Zresztą, nie ma na niej nikogo z USA poza policjantami.
- Tak jest. Jak wspomniałem, informacja, którą uzy skaliśmy w ty m zakresie, nie by ła jednoznaczna. By ć może al Fay ed nie by ł zamieszany w ich śmierć, by ć może pominął te zabójstwa na stronie, by wzbudzić większą sy mpatię opinii
publicznej.
- Sy mpatię opinii publicznej - powtórzy ł Crenshaw. -Jasne. Mów dalej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]