[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjechałam?
- Bailey. Wpadłem do biura, bo wybieraliśmy się z Ja-malem na ryby i
chcieliśmy zaprosić cię na wyprawę, ale dowiedziałem się, że wyjechałaś.
Urodziny się udały?
- Tak, bardzo. Zrobiliśmy mamie przyjęcie na plaży, była zachwycona.
- Rodzice Kenny'ego też tam byli? - spytał pozornie obojętnie.
- Nie - pokręciła głową. - Bardzo ich cenię, ale tym razem nie chciałam
się z nimi spotkać.
- Może jutro zjemy razem obiad? - zaproponował szybko, zanim zdążył
zastanowić się, co mówi.
Spojrzała na niego zdumiona. Zaskoczyła ją tak nagła zmiana tematu.
Nawet nie wiedziała, jak to się stało, że odparła:
- Ja... Dobrze.
Skinął lekko głową i nie odezwał się więcej. Po kilku minutach parkowali
już przed jej domem. Jamal dotarł przed nimi i właśnie podchodził do
samochodu.
- Cześć, Gilly! - zawołał radośnie.
- Witaj! Cieszę się, że cię widzę, przywiozłam ci prezent z San Diego.
- Ojej! - zdziwił się chłopak. - Ale moje urodziny są dopiero w lutym.
- Hmm, jakoś się dogadamy - zaśmiała się. - Powiedzmy, że wniesiesz mi
walizki i wtedy dostaniesz prezent.
Jamal ochoczo chwycił bagaże i przeniósł je do salonu. Gilly poszperała
w walizce i wyciągnęła koszulkę z napisem: Kocham Drużynę Los Angeles
Lakers.
- Specjalnie dla ciebie - dodała, widząc zachwycone spojrzenie chłopaka.
- Z oryginalnym podpisem Shaqa O'Neilla. Nie było łatwo go zdobyć, ale na
szczęście mój tata ma sporo znajomości.
Jamal aż krzyknął z zachwytu i zaczął przymierzać koszulkę.
52
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- A gdzie mój prezent? - usłyszała rozczarowany głos Aleksa.
- Tata nie jest fanem zespołu z Seattle - zaśmiała się lekko.
- To niesprawiedliwe. W takim razie należy mi się jakaś rekompensata -
droczył się. - Obiecaj, że pozwolisz się gdzieś zabrać, kiedy Jamal wróci do
Indianapolis.
Zerknęła na niego zaskoczona. Tak naprawdę miała na to ogromną
ochotę, ale nie zamierzała się do tego przyznawać.
- To jeszcze mnóstwo czasu - odparła wymijająco. Z całej siły starała się
unikać jego wzroku.
- Czas biegnie szybciej, niż nam się wydaje - odpowiedział filozoficznie. -
Porozmawiamy o tym jutro przy obiedzie - zapowiedział, po czym obaj z
Jamalem zniknęli za drzwiami.
Zdążyła ich pożegnać, kiedy zadzwonił telefon. Mama chciała się
dowiedzieć, czy bezpiecznie dotarła do domu. Gilly była jednak zbyt rozedrgana
na dłuższą rozmowę. Uspokoiła mamę i obiecała, że zadzwoni pózniej.
Ledwie odłożyła słuchawkę, telefon znowu zadzwonił. Tym razem był to
Alex.
- Gilly? Właśnie się dowiedziałem, że mam jutro ważne spotkanie i muszę
cały dzień być na miejscu. Dlatego chciałbym, żebyśmy spotkali się trochę
pózniej, zabiorę cię na kolację. Bądz gotowa o osiemnastej.
I nie czekając na odpowiedz, odłożył słuchawkę.
Szczerze mówiąc, ktokolwiek organizował to spotkanie, była mu
wdzięczna. Wolała nawet wspólną kolację. Będzie mogła założyć czarną
sukienkę na błyszczących cieniutkich ramiączkach, którą kupiła sobie właśnie w
San Diego razem z parą świetnie pasujących pantofelków. Jeszcze kilka dni
temu, gdy je kupowała, myślała, że to głupia fanaberia. Ale teraz uświadomiła
sobie, że Alex nigdy nie widział jej w czymś innym niż mundur lub dżinsy.
53
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Gilly oprowadzała właśnie ostatnią grupę turystów i nerwowo spoglądała
na zegarek. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu, aby spokojnie
przygotować się do kolacji.
Wreszcie wszyscy turyści się rozeszli, a ona wskoczyła do samochodu i
po kilku minutach była już w domu.
Dokładnie pięć po szóstej usłyszała dzwonek przy drzwiach.
Sięgnęła po torebkę i poszła otworzyć. Widok Aleksa niemal zaparł jej
dech w piersiach. Oparła się o futrynę i spoglądała na niego zachwycona. Miał
na sobie beżowe spodnie i granatową jedwabną koszulę. Wyglądał wprost
oszałamiająco. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
- Jesteś gotowa? - spytał po chwili.
Nie była w stanie się odezwać, kiwnęła tylko lekko głową.
- Chodzmy więc.
Pomógł jej wsiąść do samochodu i wkrótce już pędzili w stronę
autostrady.
- Jak poszło spotkanie? - spytała, żeby przerwać ciszę.
- Nie pamiętam w tej chwili - odparł niskim głosem. - Wyglądasz
cudownie, Gilly, tylko o tym potrafię teraz myśleć. Już od dawna bardzo
chciałem spotkać się z tobą sam na sam.
Jej serce uderzyło gwałtownie.
- Chciałem, żebyśmy spotkali się w jakimś neutralnym miejscu - ciągnął -
gdzie nic ani nikt nie będzie nam przeszkadzać. Tam będziemy mogli skupić się
tylko na sobie.
- Teraz właśnie jest taki czas - odpowiedziała, zaskoczona własną
szczerością.
-Mam nadzieję... Widziałem, że ze względu na pamięć o Kennym
trzymasz się trochę na dystans i nie byłem pewien, czy... - przerwał
zakłopotany.
54
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Czuła, jak przeszywają ją dreszcze, ale wiedziała, że musi się skupić i coś
mu odpowiedzieć. Miała świadomość, że ta rozmowa dla niego też nie jest
łatwa, zasługiwał więc na szczerość.
- Widzisz, Alex... - zaczęła z wahaniem. - Tak naprawdę nie potrafię ci
nic powiedzieć. To wszystko jest dla mnie takie nowe i nieznane...
- Rozumiem cię - zapewnił. - To rzeczywiście niesamowite, tylko jeden
facet w życiu, już od liceum...
- Nawet dla mnie brzmi to nieprawdopodobnie - zapewniła.
- To jest jak opowieść dla pensjonarek, ale ty przeżyłaś to naprawdę. Nie
masz nawet pojęcia, jak bardzo się cieszę, że zgodziłaś się wyjść ze mną dziś
wieczorem.
Starał się zrobić wszystko, by jej nie urazić. Wiedział, że sprawa jest
delikatna i nie chciał niczego zepsuć jakimś nieostrożnym ruchem. Ona wciąż
kochała zmarłego męża, ale mimo wszystko zgodziła się z nim umówić, a to już
wiele znaczyło.
- Ale dość już o mnie - odezwała się nagle. - Opowiedz teraz coś o sobie.
- Co chciałabyś wiedzieć?
- Jamal powiedział, że pomagasz mu, bo ktoś kiedyś pomógł tobie i
chcesz spłacić dług. Kto to był? - spytała zaciekawiona.
- Pewien właściciel sklepu z warzywami. Dał mi szansę, na jaką wtedy
nie zasługiwałem. Pokazał mi, że ciężka praca ma swoją wartość i daje
satysfakcję, której nie kupisz za żadne pieniądze. Wiele dla mnie zrobił, chociaż
wtedy wszyscy pewnie pukali się w głowę i uważali, że będzie miał szczęście,
jeśli go nie okradnę. Wciąż o tym pamiętam i wierzę, że warto dać ludziom
szansÄ™.
- Dlatego właśnie zgodziłeś się zająć Jamalem - domyśliła się.
- Owszem, również dlatego - potwierdził. - Ale prosił mnie o to dyrektor i
gubernator, raczej nie mogłem odmówić.
55
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Jestem pewna, że wiele osób na twoim miejscu wcale by się tym nie
przejęło. Naprawdę - zapewniła, widząc jego powątpiewające spojrzenie. -
Wcale nie musiałeś tego robić. Podjąłeś się bardzo trudnego zadania i świetnie
ci idzie. Myślę, że Jamal już się wśród nas zaaklimatyzował i chociaż jest z dala
od domu i swoich znajomych, mam wrażenie, że jest szczęśliwy.
- To nie tylko moja zasługa. Wiele osób bardzo mi pomaga, również ty -
przypomniał jej.
- Ale to ty sprawiłeś, że czuje się bezpieczny i odzyskuje wiarę w siebie.
- Chciałbym, żeby tak było - przyznał i zmienił temat.
- A teraz twoja kolej, dowiedzmy siÄ™ czegoÅ› o Gilly King. Jaka jest twoja
rodzina?
- Jak każda - zaśmiała się. - Uwielbiam ich, ale czasami miałabym ochotę
uciec od nich jak najdalej. Ojciec jest rektorem uniwersytetu, a mama sędzią.
Mój brat Trevor poszedł w jej ślady, a Wade jest lekarzem.
- Nie bardzo pasujesz do tego obrazka - podsumował z lekką ironią.
- To prawda - przyznała ze śmiechem. - Wciąż szukam przodka, w
którego się wrodziłam.
- Nie masz się czego wstydzić - zapewnił ją poważnie.
- Wiem, że Jim bardzo cię ceni. Nieraz wspominał, jakie to szczęście dla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl