[ Pobierz całość w formacie PDF ]
alibi, potwierdzone przez Iiri SalmiÄ™.
Czyżby rzeczywiście był aż tak dziecinnie honorowy, że wciąż nie chciał mieszać
tancerki w tę przerażającą historię? No, ale psychika zabójców ujawnia czasem
niewiarygodne wprost dziwactwa. Naczelny kat Rosji, Dzierżyński, który posłał na śmierć
dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi, potrafił rozczulić się do łez, słysząc piękną muzykę.
Miał do niej szczególną słabość.
- No dobrze - odezwał się Palmu, a wtedy Kokki oderwał się od futryny i postąpił krok
ku Lankelli. - Sam pan tego chciał. Panie Kaarle Lankella, aresztuję pana pod zarzutem
zamordowania pani Almy Skrof!
Po wysłuchaniu wszystkich faktów Hagert potulnie podpisał nakaz aresztowania, choć
klął na czym świat stoi, że gdy tylko prasa zwącha pismo nosem, zrobi się z tego potworny
skandal. Palmu wydał Kokkiemu ostatnie polecenia:
- Odciski palców i fotografie, jak zawsze. Rewizja osobista i krew do badania. Zabrać
mu szelki i opróżnić kieszenie. Może to go zmiękczy. - Po chwili jednak nieco spuścił z tonu.
- Ale papierosy i zapałki mu zostawcie - dodał po namyśle. - W końcu jestem tylko
człowiekiem, a Lankella jest na razie tylko podejrzany.
Za Kaarlem Lankellą zatrzasnęły się wzmocnione żelazną kratą drzwi. I na tym w
zasadzie mogłaby się zakończyć ta smutna historia, ale...
- Ale niechaj pan przyjdzie tu jeszcze pod wieczór, pogawędzimy sobie trochę. - Tymi
słowami, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, zwrócił się Palmu do Kuurny, gdy ten,
ochłonąwszy z udanego szoku, zaczął protestować przeciwko zatrzymaniu przyjaciela. -
Wtedy w spokoju wymienimy się spostrzeżeniami na całą sprawę. Teraz panuje tu taki
rozgardiasz i tłok, że człowiek nie słyszy nawet własnego głosu. Wieczorem będziemy już
mogli pogadać w spokoju.
Godzina była wówczas szesnasta minut dziesięć. Kurt Kuurna odpowiedział chłodno,
że ma na wieczór umówione spotkanie, które może się przeciągnąć do pózna.
- Proszę zatem przyjść na dziesiątą - odparł przyjaznie Palmu. - Nie, nie, wcale nie
będzie mi pan przeszkadzać! Często siedzę tutaj nawet do północy. Pan się nawet nie
domyśla, ile mamy pracy w tak niewielkim wydziale. Braki kadry, ogromne ilości papierów
do napisania i tak dalej. Niech pan sobie wyobrazi, że środki z naszego budżetu nie wystarczą
nawet na...
Wszystko to było jednym wielkim kłamstwem, bo Palmu słynie z tego, że z reguły
wychodzi z pokoju z wybiciem czwartej po południu, tak jak wszyscy szanujący się helsińscy
urzędnicy, którzy już co nieco w życiu osiągnęli. Wtedy jeszcze nie miałem zielonego
pojęcia, do czego Palmu zmierza, a i on wyznał mi pózniej, że zaproszenie Kurta Kuurny na
spotkanie nie miało żadnej realnej podstawy. Po prostu instynkt nakazał mu aresztować
Lankellę i zająć czymś Kuurnę póznym wieczorem.
I jak zawsze - instynkt go nie zawiódł.
Kuurna obiecał, że stawi się o dziesiątej.
Przyszedł jednak dopiero o godzinie pół do jedenastej, a skutek tego był taki, że liczba
zwłok w prowadzonej przez nas sprawie o mały włos się nie podwoiła, czego Palmu tak się
obawiał w chwili dalekowzrocznej troski.
13
Rzęsy panny Skrof i róże w Savoyu. " Kurt Kuurna płacze i cała sprawa zaczyna za bardzo
zalatywać alkoholem. " Fotel komisarza Palmu i wyznanie skruszonej dziewczyny. " Czy te
oczy mogą kłamać?
Była jednak dopiero szesnasta dziesięć.
- Pójdę teraz do sauny - rzekł Palmu. - Czas pracy dobiegł końca, a coś czuję, że
muszę się porządnie wygrzać. Nic tak nie wyostrza mi umysłu jak gorąca para i balia z
chłodną wodą.
- A szorowanie? - ośmieliłem się zapytać. Palmu odrzekł z godnością, że mniejsza o
szorowanie, jako że chodzi do sauny nierzadko trzy razy w tygodniu. Z racji zaawansowanego
wieku jego mózg potrzebuje bodzców, inaczej przestanie działać. Spodziewałem się, że
wyznaczy mi, jak zawsze, jakieś nużące nadgodziny, on jednak spojrzał na mnie nadzwyczaj
przyjaznie i rzekł:
- Jesteś trochę blady, chłopcze! No, głowa do góry! Chyba dobrze by ci zrobił mały
spacer. Może zajrzałbyś tak do panny Skrof... - zawiesił teatralnie głos, aby się nacieszyć
widokiem moich nagle poczerwieniałych uszu - i powiedział jej, że z naszej strony nie ma już
żadnych przeszkód i może się wprowadzić z powrotem do mieszkania macochy, choćby
zaraz. Tu masz klucz. Niech wezmie sobie na noc jakąś koleżankę. Wolałbym, aby już nie
spała u mecenasa Lannego.
Spojrzałem na niego badawczo, lecz minę miał wciąż zagadkową i nieprzeniknioną.
- Mogę jej powiedzieć, że aresztowaliśmy Lankellę? - zapytałem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]