[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poppy, ale też się jej nie spodziewał. Postawił sprawę jasno, a mógł to załatwić lepiej. W Paryżu
sytuacja go zaskoczyła. Wyłączył się, gdy tylko usłyszał o wypadku brata. Zawsze tak załatwiał
sprawy: odcinał się od wszystkiego i koncentrował wyłącznie na jednym zadaniu. Jednak widząc, jak
bezdusznie Clarrisa odeszła z życia jego brata, otrzezwiał. Jego własne zachowanie nie spodobało
mu się. Jak Poppy się poczuła, kiedy ją tak odtrącił?
We wdowim pałacyku paliły się światła. Widział, jak Poppy krząta się po kuchni. Miała na sobie
fartuszek w kwiaty, włosy upięte na czubku głowy. Jeden policzek miała umazany mąką; niosła
blachę do piekarnika. Psy zaczęły ujadać, a Poppy natychmiast zesztywniała, odłożyła blachę
i spojrzała na niego przez okno. Jej twarz pobladła, ale opanowała się. Zacisnęła usta, zdjęła
kuchenne rękawice i podeszła do drzwi.
Tak?
Rafael wiedział, że zasługuje na chłodne powitanie.
Cześć. Zauważyłem światło.
Zapalam, jak się ściemni. To kosztowne, ale pokrywam wszystkie wydatki zgodnie z twoim
biznesplanem. %7ładnych więcej darmowych prezentów. %7ładnych kredytów. %7ładnej uległości. %7łałuję,
że wcześniej tego nie robiłam.
To dobrze.
Była obca, zimna, chłodna, bez uśmiechu, jej oczy nie płonęły na jego widok. Nawet psy
wyczuwały zmianę, bo nie obskakiwały go, ale stały z dala, łypiąc podejrzliwie.
Powinienem cię uprzedzić o przyjezdzie.
Dlaczego? %7łebym rozwinęła czerwony dywan?
Nie. Chciałem tylko wyjaśnić, dlaczego tak cię zostawiłem w Paryżu.
Nie musisz niczego wyjaśniać. Rozumiem doskonale. Nie potrzebowałeś mnie więcej. Chciałeś
być sam, żeby się skupić na bracie. Co z nim?
Wyszedł ze szpitala. Chcę go zabrać do jego willi w Normandii, jak skończy rehabilitację.
W prasie nic nie było.
Staraliśmy się nie robić rozgłosu. Nie wiem, jak długo damy radę.
Zapadła cisza. Rafael nie mógł uwierzyć, jakie to trudne. Spodziewał się& czego? Był
zdezorientowany. Ona była taka odległa, taka zamknięta w sobie, jakby dzieliła ich niewidzialna
ściana.
Podjęłam decyzję odezwała się Poppy. Możesz kupić ten dom. Nie chcę go już. Nigdy nie
powinien zostać odłączony od dworu.
Rafael musiał się otrząsnąć.
Ile chcesz?
Dwadzieścia pięć procent ponad wartość rynkową.
Stawiasz trudne warunki.
Miałam dobrego nauczyciela.
Szukał w tej nowej lśniącej zbroi jakiegoś słabego punktu. Gdzieś głęboko zakłuło go.
Rzeczywiście miała dobrego nauczyciela.
Sekretarka wszystko załatwi zdecydował.
Zwietnie.
Znowu zapadła niezręczna cisza.
Jeszcze coś? Jej ton był niecierpliwy i nieprzyjazny. Rafael rozpoznawał go, bo sam takiego
używał tysiące razy, kiedy chciał odprawić natręta.
Nie uśmiechnął się do niej urzędowo. To wszystko.
Poppy nawet nie czekała, aż się odwróci, tylko zamknęła drzwi. Rafael przez chwilę spoglądał na
drewniane drzwi. Kusiło go, by zapukać i zacząć jeszcze raz, ale oddalił tę myśl. Tak było lepiej.
Dostał, czego chciał; Poppy sprzeda mu wdowi pałacyk. Cel. Koncentracja. Zwycięstwo. Jednak, jak
na ironię, to zwycięstwo mu nie smakowało.
Udało ci się znalezć tę Lily Archer? Rafael zagadnął sekretarkę, gdy wrócił do Londynu po
odwiezieniu brata do willi w Normandii.
Tak, ale zdaje się, że nie przyjmuje mężczyzn jako pacjentów.
Rafael żachnął się.
To nakłoń ją, żeby zmieniła zdanie. Nieważne, ile to będzie kosztować.
Jak Raoul?
Bez zmian. Nie chce jeść. Mało pije. Tylko siedzi i zamartwia się.
To tak jak ty.
Co to ma znaczyć?
Przypominasz mi jednego z moich synów. Jego podejście to wszystko albo nic. Nie umie iść na
kompromis. Tak nie musi być, Rafael. Możesz pomóc Raoulowi i cieszyć się własnym życiem.
Nie mam własnego życia. Podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz, na paskudną pogodę.
Brakuje ci jej, co? Rafael obrócił się gwałtownie i spojrzał na nią.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]