[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Postaram siÄ™ jak najszybciej, tylko go nie nawracajcie.
 Każda dusza szuka ścieżki.  Janti uśmiechnęła się niewinnie, spoglądając
nabożnie w niebo.
 Chryste, ratuj biednego pismaka przed tymi pijawkami  jęknęła Ultra.
 Kiedy siÄ™ skontaktujesz?
 Jutro. Wy do mnie nie dzwońcie.
 Nie ma sprawy. Potrzebujesz jeszcze czegoÅ›?
 I tak mam u ciebie zbyt duży dług.
 Nikt nie ma u mnie żadnych długów, a już szczególnie ty.
Ultra się zamyśliła. Resztę drogi do lotniska spędziły w milczeniu. Gdy dojechały,
agentka sprawnie wyskoczyła z samochodu, wzięła torbę z bagażnika, machnęła ręką
na pożegnanie kobiecie w białej sukni i ruszyła w stronę wejścia. Po chwili
zatrzymała się i dostrzegłszy, że Janti również wysiada, szybko wróciła, aby mocno
ją uściskać. Potrzebowała tego, zwłaszcza teraz.
 Om shanti, Ultra.
 Om shanti.
 Ale lubisz go?
 Pilnuj go dobrze, Janti.
Adam ponownie obudził się po trzech godzinach. Tym razem wyraznie usłyszał
lekki szmer za drzwiami. Był pewien, że jakieś osoby krzątają się w sąsiednich
pokojach i na korytarzu. Tak naprawdę, właściwie nie wiedział, co się znajduje za
drzwiami. Ostatnia rzecz, jaką dobrze pamiętał, to utrata świadomości w
samochodzie. Pózniej, jak przez mgłę, kojarzył, że ktoś go gdzieś przenosił. I to
wszystko. Reszta to sen. Zerknął na stolik, z którego zniknęła szklanka wody.
A więc jednak ktoś tu był, kiedy spałem, pomyślał i uśmiechnął się do siebie.
Lekko drgnął. Drzwi się otworzyły i pojawiła się wysoka, smukła, ubrana
całkowicie na biało kobieta. Jej jasne włosy spadały na ramiona, a oczy wyrażały
głęboki spokój. Była z pewnością starsza od Adama, ale na jej twarzy nie zdążyły się
jeszcze pojawić zmarszczki. Nie można było powiedzieć, że jest piękna, ale naturalna
dostojność od pierwszego wejrzenia czyniła z niej postać niezwykle interesującą.
Ujrzawszy, że Adam jest przytomny, podeszła do niego, uśmiechając się ciepło.
Kniewicz poruszył się nieznacznie na łóżku.
 Dzień dobry& pani.  Zdołał się lekko ukłonić.
 Nazywam się Janti. Wszyscy tu mówimy sobie po imieniu.
Adam próbował usiąść, ale szybko zrezygnował z tego bolesnego pomysłu. Wciąż
jednak uważnie przyglądał się smukłej kobiecie.
 Widzę, że coś cię niepokoi&  uśmiechnęła się ponownie.
 Nie, ja tylko& Ciekawe imiÄ™&
 Wychowałam się w Indiach. Jak się czujesz?  Jej uśmiech mógł być czymś w
rodzaju flirtu rzezby z oglÄ…dajÄ…cym jÄ… przechodniem.
 Chyba niezle  odrzekł wolno, przyglądając się ubranej na biało Janti, która
ciągle stała nad nim. Marzył o tym, aby wreszcie usiadła.  Przepraszam& gdzie ja
właściwie jestem?
 Zanim ci wszystko wytłumaczę, chcę, abyś wiedział, że to bardzo bezpieczne
miejsce. Byłeś w nie najlepszym stanie, ale kula nie naruszyła żadnych organów. Po
prostu przeszyła ci mięśnie i tkankę tłuszczową. Gdybyś nie wiedział, to powiem ci,
że to dobra wiadomość.
 Bardzo dziękuję. Naprawdę jestem wdzięczny.  Adam z ulgą zauważył, że
kobieta wreszcie usiadła.
 Dostałeś kilka płynów w kroplówce. Mikroelementy, witaminy, płyny ustrojowe.
To wszystko uzupełniło braki w twoim organizmie spowodowane utratą krwi.
 Dużo krwi straciłem?
 Na tyle dużo, że przez pewien czas byłeś nieprzytomny. Teraz nic ci już nie
grozi.
 Była ze mną kobieta&
 Wróci za kilka dni. Ma trochę spraw do załatwienia.
Mimo że Adam nie zmienił wyrazu twarzy, Janti wyczuła, że wiadomość ta
zaniepokoiła go. Wyraznie zaczął jeszcze uważniej jej się przyglądać, co pewien czas
tylko rzucajÄ…c okiem po pokoju.
Szybko wyjęła zza białej szaty niewielką kopertę.
 To list od niej  powiedziała spokojnie, choć z pewnym naciskiem na  od niej .
Adam powoli wyciągnął rękę po kopertę, a następnie wyjął z niej kawałek papieru.
Ultra miała pismo niewyrazne, niedbałe, choć zamaszyste. Stwierdził, że nieładnie
byłoby czytać przy kimś prywatną korespondencję, więc postanowił, że
rozszyfrowaniem bazgrołów agentki zajmie się pózniej. Był pewien, że list napisała
Ultra. Widział w samochodzie kilka jej papierów i notatek. Charakter pisma miała
raczej nie do podrobienia, bo chyba nawet niewidomy pisałby wyrazniej.
 Teraz cię zostawię. Na razie nie wolno ci wstawać  powiedziała Janti i ruszyła w
stronÄ™ drzwi.
 Nie wolno?
 To prośba. Nie nadajesz się jeszcze do przenoszenia gór.
 Chciałem tylko od czasu do czasu pójść sam do łazienki&
 Pod łóżkiem masz wszystko, czego ci potrzeba. Odpoczywaj.
Biała postać zniknęła za drzwiami, nim Adam zdążył jeszcze cokolwiek
powiedzieć.
W nocy nie mógł zasnąć. Nowe miejsce ekscytowało go i ciekawiło. Nie bał się już
kłopotów z raną ani tego, że w najbliższym czasie może mu grozić jakiekolwiek
niebezpieczeństwo. Czuł, że jest bezpieczny, a list Ultry utwierdził go w tym
przekonaniu. Pisała, że musi załatwić kilka spraw, a on nabrać sił. Ludzie, u których
go zostawiła, to jej długoletni przyjaciele, całkowicie zaufani.
SÄ… trochÄ™ dziwni, ale siÄ™ nie przejmuj. To wspaniali ludzie. Pomogli mi swego
czasu przemyśleć kilka spraw, dzięki czemu stanęłam na nogi, co wówczas było
bardzo ważne. Prawdę mówiąc, żyją nieco w chmurach, ale na swój sposób są
bardzo mądrzy i dzięki temu czują się naprawdę szczęśliwi. Jedzą dziwne rzeczy i
pewnie będą cię namawiali, żebyś jadł to z nimi, ale zaufaj im  niezle pichcą. Trochę
cierpliwości, a na pewno zacznie ci to smakować. Cokolwiek sobie pomyślisz,
pamiętaj: oni zawsze kontrolują sytuację i wbrew pozorom mają naprawdę równo
 pod sufitem .
Na koniec poważnie. Pod żadnym pozorem nie opuszczaj tej kryjówki. Tu jesteś
bezpieczniejszy niż pod biurkiem prezydenta w Pałacu Prezydenckim. Trzymaj się.
U.
Mimo że litery przypominały hieroglify pijanego Egipcjanina, udało mu się
wszystko odczytać. Przestudiował list kilkakrotnie. Właściwie nie miał nic do roboty,
a czuł się dobrze tylko wtedy, kiedy leżał. Przy każdej próbie opuszczenia łóżka
natychmiast robiło mu się niedobrze, czemu towarzyszyły zawroty głowy. Wreszcie
postanowił dać za wygraną i odleżeć swoje. Teraz patrzył w sufit i miał wrażenie, że
za chwilę się rozpłacze.
Był spokojny, czuł się bezpiecznie, leżał w wygodnym łóżku i& cholernie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl