[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrzuciła z nóg buty. Zza jej pleców dobiegł śmiech Sin-Jina. Odwróciła się i
rzuciła mu pytające spojrzenie.
 Z czego się śmiejesz?
 Zawsze to robisz, jak tylko zostaniesz sama.
Ciekawe, że zauważał wszystkie drobiazgi związane z Sherry.
 Przecież nie jestem sama. Ty tu jesteś.  Zastanawiała się, czy Sin-
Jin zostanie u niej na noc.
Owszem, Adair przyznał jej w duchu rację. Był tu nadal, choć sam nie
wiedział dlaczego. Dawno temu podjął decyzję, że nigdy nie założy rodziny,
a tymczasem pozwolił się włączyć do rodziny Sherry i w dodatku przystał
na to skwapliwie.
 Zmęczona?  Objął Sherry i ucałował jej skroń. Zarzuciła mu ręce
na szyję i kiwnęła głową. To był naprawdę długi dzień.
 Mogę sobie iść zaproponował.
 Nie!  zawołała. Położyła mu dłoń na piersi, kiedy chciał sięgnąć
po marynarkę.  Jeszcze nie  szepnęła i musnęła wargami jego usta.
Spojrzała mu w oczy, a jej wzrok obiecywał niezapomnianą noc.  Pozwól
tylko, że zajrzę do Johna.
Kiwnął głową i cofnął się, żeby jej zrobić przejście. Sherry wbiegła po
schodach.
Dziecko słodko spało. Poprawiła kocyk, pocałowała koniuszki palców
i musnęła nimi policzek synka.
Miała uwielbiane dziecko, oddaną rodzinę i kochanego mężczyznę,
który czekał na nią na dole. Nieważne, co mogło się zdarzyć w przyszłości,
w tym momencie Sherry uważała się za najszczęśliwszą kobietę na świecie.
190
RS
Wyszła z dziecinnego pokoju i o mało nie krzyknęła z zaskoczenia,
kiedy od tyłu objęły ją czyjeś ramiona. Sin-Jin odwrócił ją ku sobie, oparł o
ścianę i zamknął jej usta pocałunkiem. Natychmiast wyleciały jej z głowy
wszystkie słowa i myśli, cały otaczający ją świat.
Pocałunek, głęboki i namiętny, pozbawił ją resztek sił, a zarazem dodał
energii. Nie próbowała nawet roztrząsać tego paradoksu, po prostu poddała
siÄ™ doznaniom.
Objęła Sin-Jina i mocno do niego przylgnęła. Całował Sherry raz za
razem, unosząc ją w ramionach nad ziemię. Otoczyła go w pasie nogami, a
w głębi jej ciała pulsowało szaleńcze, gwałtowne pożądanie.
Pragnęła go, rozpaczliwie go pragnęła. A on jej pożądał.
Znalezli się w jej sypialni, niecierpliwie zdzierana odzież opadała na
podłogę. Ciało Sherry płonęło. Tylko Sin-Jin mógł ugasić ten pożar. Ale on
każdym ruchem rąk, każdym pocałunkiem jeszcze bardziej podsycał jej
namiętność.
Czekał na nią na dole i zastanawiał się, czy nie powinien jednak
wyniknąć się po cichu i wrócić do domu. Stracił głowę dla Sherry, co
przyprawiało go o coraz większe zdenerwowanie. Zmieniał się pod
wpływem Sherry i to w sposób, który mu nie odpowiadał.
Sin-Jin ruszył już do drzwi, ale nagle przypomniały mu się wydarzenia
minionego dnia; zobaczył siebie stojącego w kościele z maleńkim dzieckiem
na rękach, któremu pomógł przyjść na świat. Pomyślał o kobiecie, która w
niewiarygodnie krótkim czasie zdołała tak głęboko wrosnąć w jego życie. I
nagle poczuł przypływ potężnej namiętności. Nie było mowy o wyjściu. Nie
zniósłby nawet chwili rozłąki.
Wbiegł po schodach, żeby znalezć się jak najbliżej Sherry. Przestraszył
się siły własnych uczuć. Tak bezbronny czuł się tylko raz w życiu, gdy jako
191
RS
chłopiec patrzył, jak jego ojciec opuszcza dom z kobietą uwieszoną jego
ramienia; kobietą, która nie była jego matką. Sin-Jin pamiętał do dziś
poczucie zagubienia i osamotnienia. Przysięgał sobie, że już nigdy nie
będzie bezbronny. A jednak! Złożył całą duszę i serce w ręce kobiety, której
intencje nie były wcale oczywiste.
To szaleństwo, ale Sin-Jin nie potrafił nic na to poradzić. Pragnął
Sherry, tu i teraz. Natychmiast. Desperacko.
Ułożył Sherry na łóżku i okrywał całe jej ciało pocałunkami, aż
zaczęła głośno dyszeć i wić się pod nim. Każdy jej ruch potęgował jeszcze
jego podniecenie, sprawiając, że poczuł się całkowicie i zupełnie w jej
niewoli.
Wreszcie, nie mogąc już się powstrzymać, połączył się z nią.
Stłumiony jęk rozkoszy rozległ się w chwili, gdy ich ciała podjęły
wspólnie namiętny taniec. Sherry objęła kurczowo Sin-Jina.
W kluczowym momencie miał wrażenie, że jego ciałem wstrząsnęła
gwałtowna eksplozja. A jednak było mu mało. Pragnął więcej.
Wyczerpany, spełniony, pragnął więcej. Czyżby oszalał?
Sin-Jin głęboko wciągnął powietrze w płuca. Wystarczyło mu tylko sił,
by przytulić Sherry. Przesunęła ręką po oczach, jakby chciała zetrzeć z nich
mgłę, leżała kompletnie pozbawiona sił i próbowała uspokoić oddech. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl