[ Pobierz całość w formacie PDF ]

załamana?
 Widziałam Mirandę. Wygląda jak Barbie... blondynka, niebieskie oczy...  zaczęła
Autumn. Opowiedziała przyjaciółce o balu.  Miranda była z Bradem  dokończyła.
Chwyciła głęboki oddech, już było jej wszystko jedno.  Jestem w nim zakochana  dodała
bezradnie.
 Och, Autumn!  entuzjastycznie zaczęła Elaine, ale tknęło ją coś w spojrzeniu
dziewczyny. Spochmurniała.  Nie jest dobrze?  domyśliła się.
 Jakoś to przeżyję  odrzekła bezbarwnym głosem.
 Och, Autumn!  współczująco jęknęła Elaine.  Dlaczego tak jest? A wydawał się dla
ciebie w sam raz...
 Bo był. I jest. Tylko że ja do niego nie pasuję. Wiesz, dopiero teraz zaczynam rozumieć
mojÄ… mamÄ™.
 Jak to?  zdumiała się Elaine.
 Nie chcę winić ojca  powiedziała szybko, dodając, że całą niedzielę spędził gdzieś z
Shanną.  Ale nagle dotarło do mnie, że całe życie robiłam wszystko, byle sprostać jego
oczekiwaniom, żeby go nie rozczarować. Jeśli moja mama też była jak ja niedoskonała, to
musiała ciężko to znosić.
 Ale co to ma wspólnego z Bradem? Autumn wzruszyła ramionami.
 Jest jak mój ojciec. Uprzejmy, ambitny, ma silny charakter i wiarę w siebie. Poza tym
dokładnie wie, czego chce od życia, a ja ciągle się miotam. Musiałabym dostosować się do
jego oczekiwań. A boję się tego.
 Myślisz, że tego właśnie by chciał?
 Chyba tak  skinęła głową.
 Kocha ciÄ™?
 Nie wiem  odparła. Ciastko, które właśnie dekorowała, skruszyło się w jej palcach.
Elaine pośpiesznie podała jej zapasową sztukę.
 Wymieniałaś jego cechy, ale chyba o czymś zapomniałaś. Nie wydaje ci się, że
stawiając warunek dopasowania się do wymagań, wykazuje daleko idący egoizm?
 Wie, czego chce, i do tego dąży. Jaki w tym egoizm?  stanęła w jego obronie.  Cenię
takich ludzi. Ty taka jesteś  uśmiechnęła się do niej.
 Tylko że ja chcę sama decydować, nie chcę bezwolnie się poddawać.
 Więc tak to jest?
 Tak to jest  odrzekła, obrysowując lukrem czerwone serce. Ostrożnie odłożyła
ciasteczko.  Tak to jest  powtórzyła beznamiętnie.
ROZDZIAA DZIESITY
Mijały dni. Skończył się luty, nadszedł marzec, dni stawały się coraz dłuższe. Z upływem
czasu Autumn coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że niepostrzeżenie przemodelowuje
swoje życie i, co doprawdy było ironią losu, każdy kolejny krok przybliża ją do drogi
wyznaczonej przez Brada.
Za dwa miesiące kończyła się umowa na lokal, zaczęła więc rozglądać się za nową
lokalizacją. Zdecydowała, że ograniczy działalność firmy i zostawi sobie tylko bukiety. Pora
też przestawić się na pracę w normalnych godzinach.
Elaine wahała się, czy iść za nią, czy też może odkupić część niepotrzebnych już
sprzętów i zacząć pracę na własny rachunek. Autumn godziła się na pozostawienie jej
dotychczasowej nazwy pod warunkiem, że wzajemnie będą promować swoje wyroby. Nie
miała być to filia, zresztą teraz już sama nie była pewna, czy rzeczywiście jej na tym zależy.
To były wcześniejsze plany, kiedy jej podświadomym celem było olśnienie ojca. Teraz
chciała działać jedynie dla własnej satysfakcji.
Interes szedł coraz lepiej, sypały się zamówienia. Z pewnością była w tym duża zasługa
Brada, choć i sprzedaż ciastek znacznie wzrosła. Kusiło ją, by zadzwonić do niego z
oficjalnym podziękowaniem, ale bała się, że ta rozmowa okaże się ponad jej siły. Poza tym,
do końca nie była pewna, czy przypadkiem nie szuka pretekstu.
Od tamtego wieczoru rozmawiała z nim raz i raz z Betty, ale chodziło wyłącznie o sprawy
zawodowe. Resztę załatwiała pocztą. On wprawdzie kilka razy zostawiał wiadomość na
automatycznej sekretarce, ale ponieważ podawał prywatny numer, nie chciała oddzwaniać.
 Autumn.  Głos Elaine wyrwał ją z rozmyślań.  Wszystko już zrobione, więc się
zbieram.  Zatrzymała się w pół drogi.  Gdybym miała ciastkarnię, nie mogłabym tak po
prostu sobie wyjść i zapomnieć o wszystkim, co?
 Niestety  potwierdziła Autumn.  Ale w przyszłym roku Nicki będzie w szkole przez
cały dzień, więc i ty będziesz mieć więcej czasu.
 Skoro nie będzie bukietów, to nie będę musiała zostawać po godzinach, jak ty teraz 
zamyśliła się Elaine.
 No i zna cię tutaj mnóstwo osób  dodała Autumn.  Klienci bardzo cię lubią. A to się
liczy.  Umilkła.  Będzie mi ciężko rozstać się z tobą, Elaine. Miałam szczęście, że na ciebie
trafiłam. Ale jestem pewna, że ci dobrze pójdzie i będziesz zadowolona. Szczerze ci tego
życzę.
 Ja tobie też  uśmiechnęła się Elaine i dodała nagle:  Autumn, dlaczego do niego nie
zadzwonisz?
Zaskoczyła ją, ale świetnie wiedziała, kogo miała na myśli.
 Zastanawiałam się nad tym  przyznała. Gestem powstrzymała Elaine.  Nie to, co
myślisz. Chciałam powiedzieć mu o stanie firmy i podziękować, bo to dzięki niemu tak się
poprawiło. Przez ten czas posunęłyśmy się ogromny krok do przodu.
 To prawda  przyznała Elaine i uścisnęła Autumn.  W takim razie do jutra. I zadzwoń
do niego!  zawołała na odchodne.
 Chyba to zrobię  mruknęła Autumn i sięgnęła po wystygłą kawę.
Serce jej biło, kiedy po paru minutach zaczęła wybierać numer Brada. Zgłosiła się
automatyczna sekretarka. No tak, przecież zadzwoniła na służbowy numer. Zostawiła
wiadomość.
Aż podskoczyła, kiedy ktoś zastukał w szybę. Shanna i Max. Odetchnęła z ulgą.
 Coś się stało?  z niepokojem zapytała Shanna, kiedy wpuściła ich do środka.  Miałaś
taką minę przy telefonie... Jakieś złe wieści?
 Nie.  Autumn uśmiechnęła się blado.  Po prostu jestem zmęczona. Ale, co wy tu
robicie w środku dnia? Chyba nie stało się nic złego?
Max i Shanna popatrzyli na siebie rozpromienieni.
 Wprost przeciwnie.  Max uśmiechnął się od ucha do ucha.  Same dobre nowiny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl