[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Już dobrze - przerywa Devon, zirytowany paplaniną Bjorna. - Chcesz, żebym miał złe sny?
Zasypia dopiero po długiej chwili. Wtedy jednak zamiast koszmarów śni mu się Morgana i
jest to najpiękniejszy sen z nią w roli głównej.
- Ja też cię kocham - mówi jej, a ona podsuwa mu usta do pocałunku.
Przez kilka następnych dni w Kruczym Dworze panuje dziwny spokój. Bjorn nie wspomina
o spotkaniu w piwnicy, a pani Crandall nie mówi nic o Isobel. Morgana traktuje Devona uprzejmie,
lecz z dystansem, wyraznie zmieszana tym, co powiedziała mu w Niespokojnej Przystani. Devon
jest jednocześnie zadowolony i zaniepokojony takim zachowaniem. Z jednej strony nie wie, jak
powinien postąpić w takiej sytuacji, i ten dystans znacznie mu to ułatwia. Z drugiej tak bardzo
chciałby z nią być, rozmawiać i całować jej usta tak, jak to robił we snach.
Znów żałuje, że jego ojciec nie żyje. Dlaczego wszystko tak się poplątało? Mam taką
wspaniała dziewczynę jak Cecily, która mnie lubi i którą ja też lubię - ale za każdym razem, gdy
zobaczę Marganę, zaczynam się ślinić. O co tu chodzi? I co robić, jeśli ona mówiła poważnie - że
zakochała się we mnie? Jak mam sobie z tym poradzić?
Ojciec umiałby wyjaśnić to wszystko. Devon próbuje wykładać na palec jego pierścień w
nadziei na następne widzenie, ale daremnie. Zciąga pierścień z palca. Jaki pożytek płynie z
posiadania magicznych mocy i przedmiotów, jeśli nie można na nich polegać?
Jednak najgorsze jest to, że Rolfe najwyrazniej opuścił miasteczko, nie powiedziawszy mu o
tym. Ilekroć Devon usiłuje się z nim zobaczyć, nie ma go w restauracji. Kiedy przychodzi tam po
raz pierwszy, Roxanne oznajmia mu, że Rolfe pojechał w interesach do Bostonu. Po kolejnych
bezowocnych wizytach Devon zaczyna się denerwować i mówi Roxanne, że Rolfe chciał
powiedzieć mu coś o Bjornie. Roxanne odpowiada, że bardzo jej przykro, ale nie ma pojęcia, co to
mogło być.
- Niepokoję się - przyznaje. - To niepodobne do Rolfe a, wyjeżdżać na tak długo i nie
podawać mi żadnych szczegółów.
Wskutek tego wszystkiego Devon jest w złym humorze, co jego przyjaciele szybko
zauważają. Ma poczucie winy, bo nie powiedział im o tym, co się dzieje. Po tym, jak walczyli z
Szaleńcem, obiecali nie mieć przed sobą tajemnic. Ponieważ jednak D. J. i Cecily zachowywali się
tak dziwnie, a Marcus tak niepokoił się pentagramem, Devon zatrzymał większość tych
niepokojących wieści dla siebie. Będzie musiał im wszystko wyjawić i zamierza zrobić to po
szkole, w pizzerii Gia.
Lokal jest pełny. Pięcioro przyjaciół wie, że tworzy dziwną grupkę, ale nikt ich nie zaczepia.
Wszyscy pamiętają, jak sprawnie Devon pokonał awanturującego się tu chłopaka - który tak
naprawdę był demonem udającym nastolatka. Siadają przy stole: D. J. i Devon po jednej, Ana,
Cecily i Marcus po drugiej stronie.
- Zamówimy pizzę z ananasem? - Pyta Ana.
- Fuj - krzywi się Cecily. - Gustujesz w potrawach równie paskudnych jak twoje stroje.
- Hmm, to nie ja wciąż noszę bermudy, chociaż już jest styczeń.
Cecily krzywi siÄ™. WybierajÄ… pizzÄ™ pepperoni, kiedy Gio, w swoim poplamionym
podkoszulku, odsłaniającym owłosiony brzuch, przychodzi przyjąć zamówienie.
- Dobrze wypieczoną, w porządku, Gio? - Woła D. J.
- Ekstrachrupka pepperoni - mówi właściciel pizzerii, zapisując te słowa w notesie.
- Słuchajcie, ludzie - mówi Devon. - Muszę o czymś z wami porozmawiać.
- Ojej - mówi Ana. - Proszę, tylko nie o potworach i wyprawach do piekła.
Devon uśmiecha się smutno.
- Cóż, jeśli nie chcecie słuchać...
- O co chodzi, Devonie? - Pyta Cecily. - I dlaczego nie podzieliłeś się tym ze mną?
- No cóż, przez sześć z dziesięciu ostatnich dni nie chciałaś ze mną rozmawiać.
Ona wydyma usta.
- Przeprosiłam cię.
- Dacie mu wreszcie powiedzieć? - Pyta Marcus.
Devon siada wygodniej.
- Pewien zły duch próbuje otworzyć Otchłań.
- Czy to Jackson Muir? - Pyta z nagłym przestrachem Cecily.
- Nie - mówi Devon. - To duch czarownicy z szesnastego wieku. Isobel Apostaty.
- Isobel? - Powtarza Ana.
- Kobieta? - Wydaje się, że Cecily jest zafascynowana, niemal urzeczona tą myślą. - O,
super.
- Super? - Devon pochyla się do niej nad stołem. - To nie zabawa, Cecily. Stoimy w obliczu
katastrofy.
- Poradzisz sobie z tym - mówi dziewczyna. - Ostatnim razem dałeś sobie radę. Mam do
ciebie pełne zaufanie.
- Piękne dzięki. Jednakże czy mogę zaznaczyć, że ta Isobel kręci się po tym świecie od
pięciuset lat? Myślę, że może znać kilka sztuczek, o których ja nie mam pojęcia.
- Dlaczego uważasz, że to ona? - Pyta D. J. Po raz pierwszy zabrał głos, od kiedy Devon
poruszył ten temat.
- Miałem wizję, kiedy założyłem na palec pierścień mojego ojca. Wskazują na to również
inne fakty.
- Jednak nie widziałeś jej? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl