[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czy pan Cutter może zjeść z nami kolację?
- Oczywiście, córeczko - usłyszeli w odpowiedzi. - Powiedz, że
serdecznie zapraszam.
- To cudownie! - zawołała z dziwną radością. - Mama naszykowała
zapiekankę ziemniaczaną. Pomagałam jej zetrzeć żółty ser i kroić cebulę.
Moja mama robi najpyszniejszą zapiekankę na świecie. Musi pan
koniecznie spróbować.
- Chętnie skosztuję tego przysmaku - powiedział. - Pamiętaj jednak,
żeby nie zjeść za dużo.
- Czy myśli pan, że jak będę mniej jeść, to będę kiedyś taka ładna jak
mama?
Uśmiechnął się.
- Oczywiście, że tak. Już ci przecież mówiłem, że jesteś śliczną i bardzo
inteligentną młodą kobietą.
- Naprawdę pan tak uważa?
- Oczywiście - odparł pogodnie.
- To wspaniale! Może wieczorem pójdę do kina. Muszę się przebrać. -
Podniosła się i skierowała do wyjścia. - Dziękuję panu.
ROZDZIAA SIÓDMY
- O Boże, co ta dziewczyna z sobą zrobiła - jęknęła Blanka. Siedziała
przy stole kuchennym, cienkim nożykiem wykroiła z cykorii głąby. Cutter
pomagał w robieniu sałatki. Obierał mandarynki i starannie usuwał białą
skórkę. Zapiekanka ziemniaczana już była gotowa. Sałatka z cykorii i
mandarynek pasowała do tego wyśmienicie.
- Najwyższy czas, żeby Lisa przyszła tu do nas - zauważyła Adrianna,
otwierając piekarnik. Starała się zachować spokój. Wcześniej kilkakrotnie
wołała córkę, ale dziewczynka ociągała się z dołączeniem do towarzystwa.
Wyjęła z piecyka zapiekankę. Dopiero teraz odwróciła się i dech jej
zaparło z wrażenia.
- Siadaj, córeczko - powiedziała, siląc się, by . głos jej zabrzmiał
normalnie.
- Lisa, moje dziecko... - zaczęła Blanka.
- Nie teraz, mamo. - %7łonglując gorącymi naczyniami, podbiegła do
stołu. - Widzisz, jaki ma nastrój - szepnęła.
Lisa gwałtownym ruchem przysunęła sobie krzesło. Adrianna rzuciła
matce ostrzegawcze spojrzenie.
Dziewczynka miała na sobie tak kusą spódniczkę, że odsłaniała po
części okrągłe pośladki. Jej grzywka, mocno nasycona żelem, sterczała do
góry. Włosy o naturalnym ciemnym odcieniu brązu zdobiły jaskrawo-złote
pasemka. Rzęsy uginały się pod ciężarem tuszu.
- Umówiłam się z Jennifer do kina - zwróciła się do Blanki. - Czy
podwieziesz nas, babciu?
Adrianna poczuła, że dłużej tego nie wytrzyma. Piękny poranek w
ogrodzie nie przyniósł jej spokoju. Wręcz przeciwnie, emocje przepełniały
ją tak bardzo, że z trudem to wytrzymywała. Marzyła o tym, żeby uciec,
odpocząć. Nie rozumiała, co się z nią dzieje.
Cutter, zamiast pójść po pracy do domu, pomagał Blance w
przygotowaniu sałatki. Irytowało ją to dziwne porozumienie. Chciała, żeby
sobie poszedł, żeby w ciszy mogła przemyśleć to, co się wydarzyło rano. A
teraz jeszcze Lisa! Adrianna z trudem stłumiła wybuch. To jedno mocno
tkwiło jej w pamięci: w każdej sytuacji należało nad sobą panować.
Prawdziwa dama zawsze umie się odpowiednio zachować, choćby znowu
płonęły plantacje i wieszano ludzi.
Nie zrobiła córce awantury. Blanka także wstrzymała się od robienia
uwag. Rozmawiały o filmie, o tym, czy Lisa po powrocie zdąży odrobić
lekcje.
- Lisa, dlaczego nie jesz zapiekanki? - zapytała Adrianna. - Sałatka to za
mało. Wieczorem będziesz głodna.
Lisa odepchnęła talerz.
- Przestań mnie tuczyć! - krzyknęła. - Cutter mówi, że to twoja wina, że
mam za grube uda!
- Ale...
- Nie będę tego jadła! Jestem na diecie.
- Przecież nie możesz żywić się cykorią...
- Jestem pewien, że Lisa może sama zdecydować, co będzie jadła -
nieopatrznie wtrącił Cutter.
- Och, tak proszę pana. Nie jestem już małym dzieckiem. Jestem
dorosła. Prawda, proszę pana?
- Hm - mruknął, nie mając pewności, jak powinien zareagować.
- Cutter mówił, że jestem inteligentną kobietą. Mówiłeś tak, prawda? -
zapytała, zwracając się na ty" do hydraulika.
Rozpaczliwie zastanawiał się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Odłożył
widelec.
- Lisa, prawdę mówiąc, z punku widzenia dorosłego... - zawahał się.
- Zdrajca! - krzyknęła Lisa. Energicznie odsunęła krzesło, aż
przewróciło się, uderzając oparciem o podłogę. Postawiła je i szybko
wybiegła z pokoju. Zdążyli jeszcze zauważyć, że jej policzki intensywnie
pokryły się czerwienią.
Patrzył na nią ze współczuciem, bo rzeczywiście uważał ją za
inteligentną i wiedział, że teraz bardzo się będzie wstydziła swojego
zachowania. Podniósł się. Chciał ją dogonić.
- Proszę zostawić ją samą - rozkazała Blanka ostrym, stanowczym
głosem. - Ostatnia osoba, której ona teraz potrzebuje, to właśnie pan.
- Przepraszam - mruknął zakłopotany.
- Idziemy z Li są na ten film, niezależnie od tego, jak ona będzie ubrana.
Wrócimy zaraz po filmie - powiedziała Blanka i wyszła.
Adrianna poczuła, że ogarnia ją panika. Nie mogła zostać sam na sam z
tym mężczyzną. Wspomnienie tego, co wydarzyło się w ogrodzie, było
zbyt silne. Mimo wszystko udało jej się po śmierci Harveya stworzyć jakiś
kruchy ład, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Zdążyła ułożyć sobie
życie. Odniosła teraz wrażenie, że Cutter zburzył to wszystko. Był silny,
tak bardzo męski. Jakby tornado przeszło przez jej dom, nie miała siły
budować wszystkiego od nowa.
Oparł łokcie na kraciastej ceracie. Jeszcze przed chwilą tak bardzo
cieszył się na ten spędzony wspólnie wieczór. A teraz żałował, że rano w
rozmowie z Lisą próbował dodać jej odwagi, zachęcić do przejścia na
dietę. Chciał dobrze, a tymczasem wyszedł na głupka.
- To wszystko twoja wina - powiedziała Adrianna ze złością.
- Przepraszam, chciałem...
- Chciałeś udowodnić, że ja, matka-sadystka, krzywdzę swoją biedną
córeczkę. Traktowałeś ją jak kogoś wyjątkowego...
- Bo ona jest wspaniałą dziewczyną...
- Wiesz bardzo dobrze, co mam na myśli.
- Posłuchaj, moja droga. Pozwól jej, żeby po prostu była sobą. Ona nie
musi być taka jak ty. I nie musi codziennie się obżerać. Nie mów tyle o
jedzeniu. Pozwól, żeby czasami zostawiła coś na talerzu albo zrezygnowała
z kolacji, tak jak dzisiaj.
- Przez dwa tygodnie poznałeś ją lepiej niż ja przez całe życie -
parsknęła śmiechem.
- Przez dwa tygodnie widziałem jak wszystkie trzy borykacie się z
problemami. Ona widzi, że coś przed nią ukrywasz. I nie wie, co to jest.
Dręczą ją koszmary. Dziś rano wpadła w panikę, że Harvey wykasował z
komputera swoje pliki. Uważa, że te pieniądze zostały przetransferowane z
jej sypialni. Czy nie możesz po prostu powiedzieć jej prawdy?
Chciała coś wtrącić, zaprotestować, ale uciszył ją gestem dłoni i mówił
dalej.
- Adrianno, posłuchaj mnie. Pamiętasz, co mi powiedziałaś o swojej
matce, o tym, że nienawidzisz, jak upiększa obraz twojego ojca, jak boi się
spojrzeć prawdzie w oczy. Pomyśl o tym, co ty robisz. Czy myślisz, że Lisa
będzie ci kiedyś za to wdzięczna? Nie musiałaś jej mówić o zdradzie
Harveya, wystarczyło, żeby wiedziała, że mieliście pewne problemy...
- Zamknij się! - szepnęła Adrianna. Wskazała na schody. Blanka z Lisą
wychodziły do kina. Nie weszły do kuchni, żeby się pożegnać. - Chodz do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]