[ Pobierz całość w formacie PDF ]
króla Hiszpanii, który go oskarżał o zakusy na jego fortece; nastraszono go o
jego ziemie; wreszcie poradzono mu usunąć siÄ™ do Béarn. Królowa daÅ‚a mu
pozór po temu polecając odprowadzić panią Elżbietę i skłoniła go nawet, aby
odjechał przed tą księżniczką; w ten sposób nie został na dworze nikt, kto by
mógł przeciwważyć wpływ domu Guise.
Mimo że to byÅ‚a przykra rzecz dla pana de Clèves, że nie odwoziÅ‚ pani
81
Elżbiety, nie mógł się wszakże uskarżać, a to dla majestatu osoby, którą na-
deń przełożono: ale żałował tego zlecenia mniej dla czci, jaką by mu przynio-
sło, ile dlatego, że to była rzecz, która oddalała jego żonę od dworu, bez
umyślnego i jawnego zamiaru z jego strony.
Wkrótce po śmierci króla postanowiono udać się do Reims na koronację.
Skoro tylko zaczÄ™to mówić o tej podróży, pani de Clèves, która wciąż sie-
działa w domu udając chorą, prosiła męża, aby pozwolił jej nie jechać ze
dworem, ale udać się do Colomiers dla zaczerpnięcia powietrza i ratowania
zdrowia. Odparł, że nie chce wchodzić, czy to troska o zdrowie odwodzi ją od
tej podróży, ale zgadza się na jej prośbę. Aatwo mógł się zgodzić na coś, co
już był postanowił: mimo najlepszego mniemania o cnocie żony, rozumiał
dobrze, że ostrożność nie pozwala wystawiać jej dłużej na widok ukochanego
człowieka.
Pan de Nemours dowiedziaÅ‚ siÄ™ niebawem, że pani de Clèves nie jedzie ze
dworem; nie mógł się zdobyć na to, aby odjechać nie ujrzawszy jej, i w
przeddzień wyjazdu udał się do niej tak pózno, jak tylko przystojność zezwa-
la, aby ją zastać samą. Los sprzyjał jego zamiarom. Kiedy wchodził w dzie-
dziniec, spotkał panią de Neyers i panią de Martigues, które wychodziły i
które mu powiedziały, że ją zostawiły samą. Wszedł tedy pomieszany i prze-
jęty wzruszeniem, które można porównać jedynie ze wzruszeniem pani de
Clèves, kiedy jej oznajmiono pana de Nemours. LÄ™k, aby jej nie mówiÅ‚ o swo-
jej miłości, obawa, aby mu nie odpowiedziała zbyt przychylnie, niepokój, o
jaki te odwiedziny mogły przyprawić męża, przykrość opowiedzenia mu o
nich lub utajenia ich, wszystko to przyszło jej równocześnie na myśl i wpra-
wiło ją w takie zakłopotanie, że postanowiła uniknąć rzeczy, której może naj-
bardziej pragnęła. Posłała jedną ze swych dworek do pana de Nemours, który
czekał w przedpokoju, z odpowiedzią, że czuje się cierpiąca i że z wielkim
swym żalem nie może przyjąć zaszczytu, jaki jej czyni. Cóż za boleść dla
ksiÄ™cia nie widzieć pani de Clèves, i to nie widzieć z wÅ‚asnej jej woli! Odjeż-
dżał nazajutrz; nie mógł się niczego spodziewać od przypadku. Nie mówił z
nią od czasu owej rozmowy u królewicowej i mógł przypuszczać, że owo nie-
baczne zwierzenie zniweczyło wszystkie jego nadzieje; słowem odchodził uno-
sząc wszystko, co mogło zaognić jego dotkliwą boleść.
Skoro tylko pani de Clèves ochÅ‚onęła nieco, wszystkie racje, które kazaÅ‚y
jej odprawić księcia, pierzchły; uważała nawet, że zle zrobiła, i gdyby śmiała
lub gdyby był jeszcze czas, kazałaby go odwołać.
Wyszedłszy od niej, panie de Nevers i de Martigues udały się do królewi-
cowej; byÅ‚ tam pan de Clèves. Królewicowa spytaÅ‚a ich, skÄ…d idÄ…; odpowie-
dziaÅ‚y, że byÅ‚y u pani de Clèves, gdzie spÄ™dziÅ‚y popoÅ‚udnie w licznym towa-
rzystwie i zostawiły tam jedynie pana de Nemours.
Te sÅ‚owa, obojÄ™tne dla nich, nie byÅ‚y obojÄ™tne dla pana de Clèves. Mimo iż
musiał rozumieć, że pan de Nemours łatwo może znalezć sposobność mówie-
nia z jego żoną, mimo to myśl, że on jest u niej, że jest z nią sam i że może jej
mówić o swojej miłości, zdała mu się w tej chwili tak nową i tak nieznośną,
że zazdrość rozpaliła się w jego sercu gwałtowniej niż kiedykolwiek. Nie po-
dobna mu było zostać u królowej; wrócił nie wiedząc nawet, czemu wraca i
czy ma zamiar zaskoczyć pana de Nemours. Zbliżając się do domu rozejrzał
się, zali nie spostrzeże nic, z czego by mógł wnioskować, czy książę jest tam
jeszcze: doznał ulgi widząc, że go już nie ma i miło mu było pomyśleć, że nie
82
mógł zostawać długo. Wyobraził sobie, że to może nie o pana de Nemours
trzeba być zazdrosnym: chociaż nie wątpił o tym, silił się wątpić; ale tyle go o
tym przekonywało, że niedługo pozostawał w upragnionej niepewności. Udał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]