[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żebyś wrócił z czymś, co mógłbym przeczytać w nabożnych książkach.
 Dlaczego pan, pastorze, sam nie pojedzie?
Neil Carlton dopił swoje wino, patrząc gdzieś poza mną. Widziałem w nim tę
chęć, zanim się odezwał:
27
 Wolałbym sam pojechać, niż wysłać tam ciebie. Z wielu jednak powodów
nie mogÄ™. Czy podejmiesz siÄ™ tego zadania?
 Proszę o dwadzieścia cztery godziny do namysłu.
Neil odstawił kieliszek i wstał. Tym samym moja wizyta dobiegła końca.
 Dwadzieścia cztery godziny  powiedział.  Jutro po południu. O tej
porze. Tutaj!
Wyszedłem na wielkomiejską ulicę. Miasto nie zmieniło się w ciągu godziny,
którą spędziłem u Neila Carltona: dobrze znana stara metropolia z warkotliwym
ruchem na jezdniach i spieszącymi się ludzmi, z hałasem i odorem spalin i tłokiem
wszędzie. Ale teraz jakaś mgiełka przysnuwała to wszystko, mgiełka, nie będąca
smogiem. Miasto wydawało się nierealne. Mogę, myślałem, wsiąść do samolotu,
usadowić się w wygodnym fotelu i prawie zaraz ono przestanie istnieć. Już nie
będę czuł tych zapachów ani widział tych zapędzonych ludzi, ani słyszał tego
zgiełku.
Ogarnął mnie dziwny jakiś nastrój. Dzień ten był dosyć ponurą rocznicą i pa-
mięć o tym czaiła się we mnie od rana, nawet przy rozmowie o malarzach-cza-
rownikach i o Niemczech średniowiecznych. Rok temu moja była żona umarła
śmiercią tragiczną. Już nic mnie z nią nie łączyło, ale doznałem wówczas wstrzą-
su i odczuwałem zwykły w takich wypadkach żal. To powróciło do mnie w tę
rocznicę, wnosząc posępność, wielką posępność.
Szedłem szybko. Zobaczyłem budkę telefoniczną i odruchowo zboczyłem
z drogi. Zadzwoniłem do Ludwiga Lorensona, który powiedział, że mogę przyjść.
Siedział samotnie w swoim biurze na parterze, kiedy tam wszedłem. Szukałem
Roberta, ale nie było go. Ludwig w foteliku obrotowym odchylony od biurka
wskazał mi obok krzesło.
 Domyślam się, dlaczego przyszedłeś  powiedział.  Chcesz jeszcze raz
popatrzeć na ten obraz. Zanim mnie o to poprosisz, odpowiem  nie , muszę od-
powiedzieć  nie .
 Ja nie chcę go widzieć  powiedziałem.  Nawet nie pomyślałem o tym.
 Ojciec Graney o tym pomyślał. Był tu dziś wczesnym rankiem. Obraził się,
kiedy mu odmówiłem, ale miałem rację.  Ludwig bezradnie wzruszył ramiona-
mi i rozłożył ręce.  Wolałbym nigdy tego obrazu nie widzieć. I zle zrobiłem
pokazując go wam. Błąd, którego już nie powtórzę.
 Ten obraz trzeba było komuś pokazać, Ludwig  powiedziałem.  Tyś
wybrał właściwych ludzi. Zdenerwowali się. Nie twoja wina. Ja właśnie z powodu
tego obrazu wyjeżdżam do Niemiec.
 Po co?
 %7łeby dowiedzieć się możliwie jak najwięcej o tym malarzu. O tym Boni-
facym Rohlmannie.
 %7łył w siedemnastym wieku. Nieznany. Niczego ślę nie dowiesz.
 Spróbuję. To był wielki malarz, jeden z tych naprawdę wielkich.
28
 Nie. Był nikim.
Ludwig powiedział to z przekonaniem, które dużo mi o nim mówiło. On zaj-
muje się malarzami o ustalonej sławie, jakimś jednym dziełem spośród licznych
dzieł danego malarza bądz całym ich szeregiem, nie potrafi natomiast patrzeć na
dzieło samo w sobie, jedyne, nie połączone z taką czy inną szkołą czy miejscem,
do którego by należało, nie poparte wielką reputacją. Oczywiście, to nic dziw-
nego. Jest znawcą pod wieloma względami, jest wrażliwy na piękno, ale patrzy
okiem handlarza sztuki, a nie artysty.
 Czy był nikim, czy nie był nikim  powiedziałem  cieszę się, Ludwig,
że poznałem Bonifacego Rohlmanna, chociażby w jednym obrazie. Rohlmann był
interesujący, był tajemnicą. Wiem, jak umarł.
Oczy Ludwigowi się zwęziły. Twarz mu zastygła. Najwidoczniej miał jakieś
informacje o Rohlmannie, tylko się do tego nie przyznawał. Czekał, żebym podał
wiadome mi szczegóły.
 Został spalony w Trewirze  powiedziałem  jako czarnoksiężnik.
Wtedy odetchnÄ…Å‚ przeciÄ…gle.
 W Trewirze?  powtórzył.  Chyba nie w Trewirze. No, ale skoro tak
mówisz. Co wiesz jeszcze?
 Urodził się we Friedheim w roku tysiąc sześćset dziewiętnastym.
 I nic więcej?
 Nic.
 I z takimi wiadomościami jedziesz do Niemiec?
 Znam początek i zakończenie. Wyszperam, co było w tak zwanym między-
czasie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl