[ Pobierz całość w formacie PDF ]
183
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Jak możesz porzucać mnie teraz, kiedy tak cię
potrzebujÄ™?
Zręcznym ruchem obrócił ją ku sobie i przywarł do jej
ust, rozpinajÄ…c zamek na plecach sukni. Palcami
rozsunął dżersejowy materiał i zaczął głaskać obnażone
ciało, zmierzając ku dołeczkom u nasady karku. Gdy tam
dotarł, lekko odciągnął ramiona Grace do tyłu. Zliska
suknia osunęła się z przodu i zatrzymała na zboczu
piersi. Chrapliwe jęki Scotta wibrowały jej w tkankach.
Czuła namiętność chłonących ją warg, zębów, języka.
Wątpliwości i lęki odstąpiły, jak zawsze, kiedy brał ją w
ramiona. Nie wiadomo, czyje pożądanie było silniejsze.
Napiwszy się do syta z jej rozchylonych warg, zmienił
pozycjÄ™, jednym ramieniem obejmujÄ…c jÄ… w talii i
odchylając górną połowę jej ciała bardziej do tyłu, żeby
móc dotykać kremowych zboczy piersi. Rozbudzał ją teraz
bolesną powściągliwością. Nawet gdy zaczęła go błagać,
by nie zostawiał jej zmysłów w niepewności, zrobił tylko
nieznaczny, powolny ruch, odchylajÄ…c jasnÄ… koszulkÄ™,
jedyne co nosiła pod luznym stanikiem sukni. Musiała
czekać, aż Scott zadowoli swe artystyczne upodobania
odpowiednim ułożeniem koronki wokół jej spragnionych
piersi. Trzymał ją bezsilnie opartą na ramieniu,
przygniecioną wizjami tego, co będzie robił za chwilę.
Wreszcie poczuła delikatne, wilgotne pieszczoty języka,
184
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
przesuwającego się po nabrzmiałych, różowych czubkach
piersi. Po każdym muśnięciu Scott pytał ją, czy chce
jeszcze, i leniwym ruchem wkładając na chwilę udo
między jej nogi, drażnił rozkwitem męskości. Grace
spazmatycznie szarpnęła cienki jedwab jego koszuli i
wtedy Scott dał jej to, o co prosiła. Delikatnie, rytmicznie
zaczął wsysać jej sutki, budząc w niej cudowne doznanie,
promieniujące od nabrzmiałych piersi w dół, ku
połączeniu ud. Wreszcie, gdy zaczęły nią wstrząsać silne
dreszcze, przysunął ją plecami do ściany i wziął tak, jak
stała, nie zwracając uwagi na kłębiące się między nimi
części garderoby, obojętny na wszystko poza potężną,
pierwotną siłą, która owładnęła nim dalece bardziej, niż
on owładnął Grace.
Była lekko przerażona obłędnym tempem ich
zbliżenia. Skromnie wygładziła zgniecioną suknię i z
rumieńcem na twarzy pozwoliła Scottowi pomóc w
rozplÄ…tywaniu bielizny i zapinaniu sukni.
- Już pózno - szepnęła niezręcznie.
- Zostań. - W głosie Scotta brzmiała prośba, ale
oczy zamieniały ją w rozkaz.
- Nie mogÄ™.
- Czy tak łatwo ode mnie odejść, Grace?
185
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Omal jej nie przekonał. Ale musiała iść. Gdyby
została, kto wie, którą jeszcze z jej słabości zacząłby
zgłębiać.
- Wcale nie - przyznała spokojnie. - Ale muszę się
pouczyć. Mam egzaminy, pamiętasz?
- Pomogę ci w nauce - ofiarował się, nie mogąc
ukryć zawodu.
- Dziękuję, ale nie skorzystam - odparła grzecznie,
lecz stanowczo. Z ulgą zauważyła, że Scott pogodził się z
odmową. Zresztą musiała pamiętać, że w świecie seksu
Scott jest mimo wszystko nowicjuszem. Do niej należy
czuwanie nad rozwojem sytuacji. Jeśli nie będzie tego
czynić ostrożnie, pogłębi tylko uraz jego męskiej jazni.
Scott musiał łączyć ze swoją pierwszą kochanką
wspomnienie dumy i satysfakcji, bez śladu
niepowodzenia. Wtedy miał szanse uciec od dręczącej
przeszłości i znalezć trwałe szczęście z inną kobietą...
Grace zagryzła zęby. Nie miała prawa do zazdrości. Nie
było to zdrowe uczucie... Przecież chodziło jej o dobro
Scotta!
- NaprawdÄ™ potrzebujÄ™ wypoczynku. Zobaczymy
siÄ™ jutro.
- Zobaczymy się? - Czarne oczy przebiły warstwę
jej pozornego spokoju. - Chciałaś powiedzieć: będziemy
uprawiać seks?
186
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Grace była zaszokowana pogardliwością tego zdania,
które padło, mimo że kilka chwil temu byli tak bardzo
razem.
- Scott...
- Czy nie to miałaś na myśli? Boże broń, żebyśmy
używali innego określenia, na przykład kochanie się ...
- Nie bÄ…dz taki, Scott.
- Jaki? Mam nie być ludzką istotą? Nie jestem
maszyną, Grace, tylko mężczyzną. I twoim kochankiem. I
chcę od ciebie więcej, niż ciągle widzieć, jak się
wycofujesz. Do diabła, przecież ty też mnie chcesz! Tylko
jesteś tak cholernie wystraszona, że boisz się spytać...
- O co? - Nieświadomie odsunęła się od niego, i
tym razem jej pozwolił.
- Dlaczego ty...
- Dlaczego ja?... - powtórzyła ostrożnie i urwała, a
on odpowiedział cicho:
- Bo cię kocham, oczywiście...
Ze wszystkich rzeczy, na które Grace była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]