[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Otwórz oczy, Alex - szepnął, całując jej szyję, wdychając jej jaśminowy zapach.
Podniosła powieki. Gdzieś w oddali zadzwonił dzwonek windy.
- Prosiłam cię, żebyś nie przestawał?
- Nie czuj się winna. To niewiarygodnie wzmocniło moje ego.
Potrząsnęła głową ze smutnym uśmiechem.
- Jakbyś tego potrzebował. Kobiety ustawiłyby się w kolejce, żeby zająć moje
miejsce.
- Mogę to samo powiedzieć o tobie.
- %7łe mężczyzni ustawiliby się do mnie w kolejce? Jakiś by się tam znalazł...
Pocałował ją tak namiętnie, że tylko wysiłkiem woli oderwał od niej wargi.
- Byłyby ich setki. Ja mam tutaj ostatnie słowo, więc nie dyskutuj. - Spojrzał na
nią. - Co robisz? Liczysz?
- Nie, całuję. - Wspięła się na palce, żeby mu oddać pocałunek. - Potem znikam,
zanim zrobię coś, czego oboje będziemy żałować.
W pośpiechu weszła za próg, przymknęła drzwi i zerknęła przez szparkę.
- Masz rację, liczyłam. Nie udało się.
Zamknęła drzwi, a on wiedział, że tej nocy nie zaśnie. A zatem nie położy się spać.
Ma coś bardzo ważnego do zrobienia.
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Kiedy nazajutrz Alex skończyła pracę, poszła przebrać się do swojego pokoju.
Znalazła na stole pudełko. Kartka napisana przez pokojówkę informowała: Pan McKen-
drick powiedział, że to przyszło dzisiaj.
Dziwne. Przekazywano jej tu pocztę, ale Wyatt nie miał z tym nic wspólnego.
Otworzyła pudełko. Między warstwami bibuły znajdowała się miniaturka
California Tower z Parku Balboa. A także wspaniały obraz przedstawiający most San
Diego-Coronado, żółto-biała poduszka z wyhaftowanym napisem San Diego, jakie lu-
bisz" i komplet zdjęć z dnia, kiedy Alex, Jayne, Molly i Serena wybrały się na wycieczkę
po porcie. Na zdjęciach widniały same uśmiechnięte twarze. Poza tym znalazła w pudeł-
ku kolekcję swoich ulubionych płyt i filmów, ulubione miętówki i niebieski koszyk z cy-
trusowo pachnącym potpourri, takim samym, jakie miała w domu.
Wdychając cudowny zapach, raz jeszcze zajrzała do pudełka. %7ładnej kartki ani li-
stu. Ale te zdjęcia...
Wysłała esemesy do przyjaciółek i umówiła się z nimi na połączenie o ósmej trzy-
dzieści wieczorem.
Czekając na rozmowę z przyjaciółkami, Alex starała się nie myśleć o najbardziej
prawdopodobnym zródle jej łupu.
Kiedy nareszcie nadeszła umówiona godzina, miała przed sobą na ekranie twarze
swoich swoich przyjaciółek.
Molly wyglądała na strapioną.
- Coś się stało? - zapytała.
Alex natychmiast ogarnęła skrucha.
- Przesadziłam, prosząc was o natychmiastową rozmowę. Nie, kochanie, nic złego
się nie stało. Ja tylko... Skąd mam zdjęcia z naszej wycieczki po porcie? Znalazłam je w
pudełku, które pokojówka zostawiła w moim pokoju. Tylko wy macie te zdjęcia...
Jayne westchnęła.
- Powinnyśmy były ci powiedzieć, że Wyatt dzwonił, ale prosił, żeby nic nie mó-
wić.
R
L
T
- Rozmawiałyście z nim?
- Jayne z nim rozmawiała - odparła Serena. - Martwił się, że nie masz w hotelu nic,
co przypominałoby ci o domu.
- Pytał, czym lubisz się otaczać - dodała Molly.
- Więc obgadałyśmy to i przekazałyśmy mu parę sugestii. Dobrze się czujesz? -
zapytała Jayne. - Czemu Wyatt nagle z tym wyskoczył?
Nie mów im, że był w twoim pokoju, powiedziała sobie Alex. Potem westchnęła.
To jej przyjaciółki.
- Dwa dni temu zobaczył mój pokój - wyznała z westchnieniem.
- Co przed nami ukrywasz? - Serena wyciągnęła z tego oczywisty wniosek.
%7łe się zakochałam, pomyślała Alex.
- To wspaniały człowiek, świetny szef. No dobra, jego pocałunki prześcigają moje
najdziksze fantazje. Ale nie macie się czym martwić. Niedługo będę w domu, a tam nic
mi już nie grozi. Będę szczęśliwa. Wystarczy mi pieniędzy na wynajęcie lokalu na sklep
i spełnię swoje marzenie. Agentka już coś dla mnie ma.
- Jakoś mnie to nie przekonuje - stwierdziła Jayne.
Alex przeniosła wzrok na zawartość paczki i znów się wzruszyła.
- Ta paczka jest cudowna.
- Co dostałaś? - spytała Serena.
Alex zaspokoiła jej ciekawość.
- Ale zdjęcia to wy przysłałyście?
- Jayne je miała. To my powinnyśmy były zrobić to, co zrobił Wyatt - stwierdziła
Molly.
- Ależ nie, sama mogłam się tu jakoś urządzić. A co tam u was?
Przez chwilę panowała cisza.
- U mnie w porządku - odparła Jayne.
- U mnie też - dodała Molly.
- Jakoś... leci - rzekła Serena.
%7ładna z nich nie mówiła bardziej przekonującym tonem niż ona sama, pomyślała
Alex, ciekawa, czy ich nastrój brał swój początek w ich wspólnym weekendzie w Las
R
L
T
Vegas. Zresztą to bez znaczenia. Kiedy otworzy się pudełko, nie można już udawać, że
nie wie się, co jest w środku. A weekendu w Las Vegas nie da się cofnąć.
Nagle do niej dotarło, dlaczego nie nadała swojemu hotelowemu pokojowi bardziej
osobistego charakteru. Gdyby się tu zadomowiła, zaczęłaby myśleć, że tutaj jest jej miej-
sce. A to nieprawda.
W nocy śniły jej się silne ramiona Wyatta, które ją obejmują. Rankiem obudziła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]