[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poranny wysiłek wynagrodził sobie, zagłębiając się w powieści. Czytał z ołówkiem w
ręku, próbując odkryć, w jaki sposób autor osiągnął dany efekt. Zamierzał prześledzić jego
technikę, wzbogacić nią własny warsztat i wykorzystać pózniej przy nakreślaniu swoich
postaci w czarnym notatniku. Potem zajął się własnym opowiadaniem, któremu planował
nadać tytuł Ciało, ciało.
To było wspaniałe, dużo więcej niż tylko satysfakcjonujące. Jego wyobraznia
przebudziła się i schwyciła go w swoje objęcia. Silny motywacją, był pewny swych
umiejętności. Czy istniało piękniejsze uczucie? Jakaś sekretarka uruchomiła szafę grającą i
puszczając Kiss, przetańczyła przez całą salę.
Wcześniej był na zajęciach Deedee. Tego ranka z pewnością miała jakieś ważne
spotkanie - chodziła na nie dosyć często, college planowano sprywatyzować - włożyła dziś
czarną garsonkę i wypucowane szkarłatne mokasyny znoszone od wewnętrznej strony. Coś
musiało ją wprawić w niezwykle energiczny i srogi nastrój. Studenta, który nigdy nie słyszał
o Freudzie, niemalże rozniosła w puch. Przechadzając się po sali, zdjęła marynarkę, pod którą
nosiła małą czerwoną jedwabną bluzeczkę. Od czasu do czasu przysiadała na swoim biurku,
wymachując nogami, tak jakby chciała skopać własnych studentów, i poprawiała na sobie
krótką spódniczkę. Zdaniem Shahida, ociągała się przy tym. Uważała przecież, że nauka
powinna sprawiać przyjemność. Na koniec podziękowała słuchaczom i wyszła, zanim Shahid
zdążył pozbierać swoje rzeczy.
- Deedee - zawołał za nią. - Poczekaj chwilę. Na wąskich schodach otoczyła ją grupa
Trzy Stopnie Poniżej Zera, składająca się z Kreolki, Hinduski i młodej Irlandki o różowych
włosach. Deedee miała na pęczki takich fanek, które niemalże omdlewały, gdy tylko
niespodziewanie wyłoniła się zza rogu. Ale te trzy były jej najbardziej oddane, kopiowały jej
styl ubierania i patrzyły na nią jakby była drugą Madonną.
Shahid rzucił się w pościg za goniącymi ją wielbicielkami i był gotów przepchnąć się,
kiedy Deedee przystanęła, żeby porozmawiać z Tariqiem, jednym z braci. Wiedząc, że nie
byłoby rozsądnie pokazywać się mu w jej towarzystwie, Shahid zrobił kilka rundek wokół
budynku. Gdy wrócił, samotne fanki czatowały pod drzwiami jej pokoju. Czekał przez pół
godziny, bez skutku. W końcu poszedł do pubu.
A teraz wracał do domu z nadzieją, że do niego zadzwoni.
Wchodząc po schodach, zdał sobie sprawę, że kompletnie zapomniał o Chilim. Kiedy
rano wychodził do college'u, Chili podniósł się z podłogi i zwalił na jego łóżko, nawet nie
otwierając oczu. Teraz gdzieś zniknął; filiżanka kawy, którą zrobił dla niego Shahid, stała
przy łóżku nietknięta.
Pracował nad rękopisem Riaza, gdy do pokoju zapukał Hat, donosząc mu, że są
potrzebni na East Endzie. Shahid wrócił do biurka i ponownie zajął się przepisywaniem. Hat
stanął za nim i położył mu ręce na ramionach.
- WyprowadzajÄ… siÄ™ z mieszkania i przenoszÄ… na nowe miejsce. Ojciec rodziny ciÄ…gle
leży w szpitalu. Potrzebują pomocy przy wynoszeniu mebli.
- Nie widzisz, że jestem zajęty? Hat cofnął się odruchowo.
- Nie chcesz iść ze mną?
- To nie moja kolej. Muszę przepisać te papiery dla Riaza.
- Oderwij się chociaż na chwilę.
- Ja tylko wykonujÄ™ polecenia. Hat westchnÄ…Å‚.
- Riaz chciałby z tobą pomówić. Wydarzyło się ponoć coś jeszcze.
- Co?
- To Chad zachował dla siebie.
- Jak zwykle.
- Och, daj już spokój. Wiem, że Chad potrafi się zachowywać dziwnie, i w ogóle. Ale
może miałbyś ochotę na trochę bindi?
Po drodze wstąpili do restauracji Hata. Hat usadził go wygodnie i przyniósł mu
jedzenie razem ze specjalnością swego ojca, pikantnym jabłkowym sosem ćatni. Potem, od
czasu do czasu sięgając do miseczki pełnej rzodkiewek, pochylił się do niego ponad stołem.
- Jar, spróbuj tylko tej ćany. - Zanurzył nawet widelec w półmisku z prażonym
włoskim grochem i podniósł go do ust Shahida. - Co cię gryzie, Shahid, przyjacielu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]