[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odczytać nazwisko, sylaba po sylabie, jakby składał je z oddzielnych cegiełek: 
Panna Pilar E stra va dos. Pan Stephen Farr. Teraz służba: Edward Tressilian,
kamerdyner, Walter Champion, lokaj. Emilia Reeves, kucharka. Queenie Jones,
podkuchenna. Gladys Spent, główna pokojówka. Grace Best i Beatrice Moscombe,
dwie pokojówki. Joan Kench, dziewczyna do wszystkiego. Sydney Harbury, osobisty
służący pana Lee.
 Sporo ich, co, Sugden?
 Owszem, niemało.
 1 nie wiadomo, gdzie każdy z nich był w chwili morderstwa?
 Tylko w przybliżeniu. Jak już mówiłem, nie zdołałem jeszcze nikogo
przesłuchać. Według tego, co mówi Tressilian, mężczyzni znajdowali się wtedy
jeszcze w jadalni. Panie przeszły do salonu, gdzie Tressilian zaniósł im kawę. Wedle
jego własnych słów wrócił właśnie do stołowego, gdy posłyszał nad głową straszny
hałas, a potem rozległ się krzyk. Tressilian pobiegł prosto przez hali, a potem wraz z
innymi wpadł na schody.
 Ilu członków rodziny mieszka tu na stałe i kim są zaproszeni goście?
 W domu mieszka tylko pan Alfred Lee z żoną. Cała reszta przyjechała na święta.
 A gdzie sÄ… teraz?
 Kazałem im zostać w salonie, póki nie zacznę przesłuchania.
 W porządku. Może pójdziemy na górę i obejrzymy miejsce zbrodni?
Inspektor poprowadził ich szerokimi schodami i korytarzem. Gdy weszli do pokoju,
Johnsonowi wyrwał się okrzyk:
 Co za okropność!
Stał przez chwilę nieruchomo, patrząc uważnie na przewrócone krzesła,
zdruzgotaną porcelanę i zbryzgane krwią szczątki wystroju wnętrza.
Chudy, starszawy mężczyzna podniósł się znad zwłok i pozdrowił go:
 Dobry wieczór, panie komisarzu. Można by rzec, istna jatka, prawda?
 Na to wygląda. Ma pan coś dla nas, doktorze? Lekarz wzruszył ramionami i
skrzywił się lekko.
 Na rozprawie posłużę się ściśle naukową terminologią, ale teraz mogę śmiało
powiedzieć: to nietrudny przypadek. Poderżnięto mu gardło niczym wieprzowi.
Wykrwawił się na śmierć błyskawicznie. Ani śladu narzędzia zbrodni.
Poirot podszedł do okna. Jedno było zamknięte a drugie uniesione na jakieś cztery
cale i  o czym wspomniał inspektor  unieruchomione w tej pozycji przez
staromodny aparat przeciw włamaniom, zaopatrzony w solidną żelazną sztabę.
 Kamerdyner powiada  odezwał się Sugden  że tego okna nigdy nie
domykano, bez względu na pogodę. Na wypadek deszczu leżało pod nim linoleum,
całkiem zresztą niepotrzebnie, bo spory okap stanowi zupełnie wystarczającą osłonę.
Poirot skinął głową. Przystanął nad zwłokami i długo przyglądał się zabitemu
starcowi. Ohydny grymas odsłaniał bezkrwiste dziąsła ofiary. Palce zaciśnięte były na
kształt kleszczy.
 Nie wygląda na silnego  zauważył Poirot
 Był jednak zaskakująco odporny. Zdołał oprzeć się kilku chorobom, które
niejednego by powaliły.
 Miałem na myśli co innego  odrzekł Poirot.  Chciałem powiedzieć, że nie
był potężnej postury.
 Nie, wydaje siÄ™ raczej drobny.
Poirot odwrócił wzrok od zabitego. Przyjrzał się przewróconemu fotelowi,
masywnemu meblowi z mahoniu. Obok leżał okrągły stolik, również mahoniowy, i
resztki dużej porcelanowej lampy. Inne, mniejsze foteliki walały się nie opodal wraz z
ciężkim szklanym przyciskiem do papierów, książkami, statuetką z brązu
przedstawiającą nagą dziewczynę oraz szczątkami japońskiej wazy, karafki i dwóch
kieliszków.
Poirot nachylił się i obejrzał wszystko dokładnie, lecz bez dotykania. Zmarszczył
brwi, jakby go coś zaintrygowało.
 Czy coś pana zastanawia?  spytał inspektor.
Herkules Poirot westchnÄ…Å‚.
 Taki słaby, mały człowieczek  i tyle nieładu&
Johnson wyglądał na zaskoczonego. Odwrócił się i rzekł do policjanta, który
pracował w pokoju:
 Czy sÄ… jakieÅ› odciski?
 Pełno ich w całym pokoju.
 A na sejfie?
 Tylko ślady palców ofiary.
 Co pan powie o tej krwi?  Johnson zwrócił się do doktora.  Morderca z
pewnością musi mieć jej ślady na sobie.
 Niekoniecznie  odparł lekarz.  Krew pochodzi niemal wyłącznie z żyły
szyjnej. Stamtąd nie tryska tak gwałtownie jak z arterii.
 Nie, nie. Zdaje mi się jednak, że pełno tu krwi naokoło. Poirot rzekł:
 Tak, mnóstwo tu krwi, co każdego musi zaraz uderzyć. Mnóstwo krwi.
 Czy to nasuwa panu jakąś myśl?  odezwał się z respektem Sugden.
Poirot rozejrzał się wokół. Potrząsnął głową.
 Wyczuwam tu przemoc. Tak. Straszną przemoc.  Urwał na chwilę, po czym
zaczął znowu:  Tak& Przemoc. I krew. Nacisk położono na krew. Jest tu&
jakby to rzec& zbyt wiele krwi. Krew na fotelach, stołach, dywanach& Jak gdyby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl