[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydawały jej się,
\e są bursztynowe, teraz mieniły się szmaragdowo.
Spojrzał na nią z ukosa. I uśmiechnął się. Leniwie, ale i bardzo smutno.
-W lecie poznałem dziewczynę- powiedział cicho, jakby to wszystko tłumaczyło.
Wskazał głową jej samochód.
-Uciekaj. I nie wracaj. Jestem tu przejazdem, następnym razem ci nie pomogę.
Nie wsiadaj! Nie! Powiedz mu! Powiedz, \e jesteś czarownicą z Kręgu Północy!
Po raz pierwszy Gillian świadomie zlekcewa\yła słowa Anioła. Dr\ącą ręką otworzyła drzwi
i jeszcze raz
spojrzała na chłopaka. Na Asha.
-Dziękuję.
-Cześć.- Pomachał jej i długo patrzył za znikającym samochodem.
Zawracaj! I to ju\! Tam jest twoje miejsce, tak samo jak ich! JesteÅ› jednÄ… z nich! Nie mogÄ… ci
tego zabronić!
Zawracaj!
-Przestań!- powiedziała na głos.-Nie mogę! Nie rozumiesz? Nie mogę. Tam jest strasznie. Oni
byli zli.
Teraz, w samochodzie, czuła, jak nerwy jej puszczają. Dr\ała na całym ciele. Nic nie widziała
przez Å‚zy,
oddech wiązł jej w piersi.
-Wcale nie!- Anioł pojawił się na siedzeniu pasa\era. Jeszcze nigdy nie wydawał się równie
przejęty.- Są
silni i tyle&
-yli! Chcieli zrobić mi krzywdę! Widziałam to w ich oczach!- Była na granicy histerii.-
Dlaczego mnie tam
zabrałeś? Nie pozwoliłeś mi porozmawiać z Meluzyną. Ona jest inna.
Targały nią dreszcze. Samochód wpadł w poślizg. Z trudem odzyskała nad nim panowanie.
Nagle wszystko
wydawało się obce i straszne jest sama na pustej szosie w środku nocy, a jej jedynym
towarzyszem jest
dziwna istota.
Nie wiedziała ju\, kim jest, poza tym, \e to na pewno nie anioł. Umysł ochoczo podsunął
logicznÄ…
alternatywÄ™. Jedzie przez noc w towarzystwie demona&
-Przestań, Gillian!
-Kim jesteÅ›? Czym?
-Jak to? Przecie\ wiesz.
-Nie, nie wiem!- wrzeszczała na całe gardło.- Niczego o tobie nie wiem! Dlaczego mnie tam
zabrałeś?
Chciałeś, \eby zrobili mi krzywdę? Dlaczego?
-Gillian, zatrzymaj siÄ™. I to ju\.
Powiedział to tak władczo, ze usłuchała. I tak szlochała, nie mogła prowadzić w tym stanie.
Czuła, \e w tej
chwili, dosłownie i w przenośni, traci rozum.
-Spójrz na mnie. Otrzyj łzy i spójrz na mnie.
Po chwili była w stanie to zrobić. Lśnił, emanował światłem, od końców złotych włosów, po
zarys pięknych
mięśni. Uspokoił się, a na jego twarzy malowała się błogość, którą zakłócał jedynie strach o
niÄ….
-Dobrze- zaczął.- Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem. Z nowymi rzeczami czasami tak jest,
wydajÄ… siÄ™
okropne tylko dlatego, \e są inne. Pózniej o tym porozmawiamy- dodał.
Gillian z trudem zaczerpnęła powietrza.- Widzisz, Gillian, nie mógłbym cię skrzywdzić.-
Jego oczy stawały
siÄ™ coraz bardziej fioletowe.
-Ale& ty& - Nagle Gillian dostała spazmów.
-Nie mógłbym cię skrzywdzić. Widzisz, jesteś moją drugą połówką. Bratnią duszą.
Powiedział to tak uroczyście, tak przejętym głosem, ze choć nie miała pojęcia, co to znaczy,
poczuła dziwny
dreszcz, jakby sobie coś przypomniała.
-Co to znaczy?
-To zjawisko występuje w świecie nocy. Ka\dy ma swoją drugą połówkę. Kiedy ją poznajesz,
wiesz, \e to
właśnie ta osoba. Wiesz, \e waszym przeznaczeniem jest być razem i \e nic nie zdoła was
rozdzielić.
Tak. Jego słowa budził w niej coś, o czym zapomniała. Jej przodkowie w to wierzyli.
Przestała płakać. Uspokoiła się, ale była zmęczona i zagubiona.
-Ale& Jeśli tak& - Nie mogła ubrać myśli w słowa.
-Nie przejmuj się tym na razie- poprosił Anioł pospiesznie.- Pózniej o tym porozmawiamy.
Wszystko ci
wyjaśnię. Chciałem tylko, \ebyś wiedziała, ze nie mógłbym cię skrzywdzić. Ja cię kocham,
Gillian, nie
rozumiesz?
-Tak- szepnęła. Otaczała ją mgła. Nie chciała myśleć, analizować tego, co powiedział.
Chciała do domu.
-Odpocznij, ja się wszystkim zajmę- westchnął.- Nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze.
Rozdział 13
Następnego dnia Gillian usiłowała skupić się na codziennych obowiązkach.
Poszła do szkoły niewyspana- czy\by w nocy miała koszmary? Koniecznie chciała się czymś
zająć.
Przez cały dzień anga\owała się we wszystko co robiła. Paplała, \artowała, otaczała się
ludzmi, gadała o
Gwiazdce, egzaminach, imprezach.
Podziałało. Anioł był wyciszony, trzymał się z daleka. Natomiast uczniowie oszaleli,
rozpierała ich
energia- do ferii zostało jeszcze tylko dwa dni. Po popołudniu Gillian miała świetny humor.
-Nawet nie mamy choinki.- poskar\yła się Dawidowi.- A do Wigilii zostało tylko pięć dni.
MuszÄ™
wyciągnąć mamę na zakupy.
-Nie kupuj.- poradził z uśmiechem.- Dzisiaj wieczorem zabiorę cię w pewne miejsce. Jest tam
pięknie,
choinki nic nie kosztujÄ….
-Wezmę samochód mamy, jest du\y-zaproponowała.- Podobają mi się wielkie choinki.
W domu nadal kręciła się jak fryga. Zapędziła nawet mamę do pracy. Kazała jej pakować
prezenty i
odkurzyć plastikowe dekoracje świąteczne. Jeszcze nie rozmawiała z Aniołem o tym, jak ma
jej
zakomunikować prawdę, powiedzieć, \e jest czarownicą. Nadal była w świetnym humorze,
kiedy David
przyjechał po nią po kolacji. Wydawał się przygaszony, ale nie miała ochoty o nic pytać. Cały
czas
paplała o imprezie, którą Steffi Lockhart planowała w piątek.
Jechali długo i ju\ kończyły jej się pomysły co do imprezy Steffi, ale w końcu David
powiedział:
-To gdzieÅ› tutaj, tak mi siÄ™ wydaje.
-Dobra. Proszę tę.- Wskazała piętnastometrowy świerk przy drodze.
David się uśmiechnął.
-W głębi są mniejsze.
Drzewek było tyle, \e Gillian za nic nie mogła się zdecydować, ale w końcu wybrała smukły
świerk o
idealnym kształcie- wyglądał jak dama w rozło\ystej sukni. Zcieli go i przenieśli do
samochodu.
Pachniał cudownie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]