[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kać, aż zadzwoni telefon.
- I tak będziesz czekała.
Okręciła się na pięcie i spiorunowała go wzro
kiem.
- Słucham?
- I tak będziesz czekała - powtórzył spokojnie,
nie odrywając od niej spojrzenia.
Wyciągnął kolejnego papierosa i zapalił go z mi
ną, która zdawała się mówić:  A co mi tam!".
- Będziesz za mną tęskniła. Będziesz mnie prag
nęła. Możesz odejść z kancelarii, ale wspomnień nie
zdołasz zniszczyć. Nie zapomnisz o mnie, tak ja nie
zapomnę o tobie. Już zawsze będziemy mieć po
czucie, że ledwie coś się zaczęło, już się skończyło,
że coś nas ominęło.
- Seks to tylko seks! - wykrzyczała z pasją.
Nagle spostrzegła, że nie są sami. Obok prze
chodziło dwóch młodych chłopaków, którzy uśmie
chnęli się jak na komendę i mrugnęli porozumiewa
wczo. Gabby najchętniej zapadłaby się pod ziemię.
Zaczerwieniła się po same uszy i pobiegła plażą
w stronę parkingu. J.D. dogonił ją, a potem biegł
Diana Palmer
189
przy niej, spokojnie dopalając papierosa. Kiedy
znalezli przy samochodzie, rzucił niedopałek i przy
deptał go butem, po czym wsiedli do samochodu.
- Nie powiedziałbym, że to tylko seks - odezwał
się, zwrócony twarzą w jej stronę, i oparł rękę na
oparciu jej fotela, uśmiechając się tajemniczo.
- Aczkolwiek nie ukrywam, że w niezbyt odległej
przyszłości seks będzie nam zajmował mnóstwo
czasu.
- Marzyciel!
- Raczej to ty będziesz rozmarzona - odparł,
szelmowsko unosząc brwi. - Kiedy nie zapominam
o dobrych manierach, potrafię zrobić wrażenie na
kobiecie. Wtedy w Gwatemali byłem wściekły,
rozdrażniony. Ale dzień wcześniej miałaś przed
smak tego, jaki naprawdę jestem.
Wspomnienie tamtej chwili sprawiło, że oblałają
fala gorąca. J.D. powoli opuścił wzrok na wysokość
jej biustu i uśmiechnął się zmysłowo. Podążyła za
jego spojrzeniem, zrozumiała, co wywołało ten
uśmiech, i pośpiesznie skrzyżowała ręce na piersi.
- Za pózno  rzekł półgłosem. - Ciało zawsze
cię zdradzi. Nie zapomniałaś...
- Nie jesteś jedynym mężczyzną na świecie!
- Naturalnie - przytaknął zgodnie. - Ale ty nie
chcesz nikogo innego. Chcesz mnie.
- Bezczelny zarozumialec! - oświadczyła.
Leciutko dotknął jej ust.
- Byłaś gotowa za mnie zginąć - powiedział
zamyślony. - Dlaczego?
190 ZBUNTOWANA KOCHANKA
Roześmiała się niepewnie.
- A może po prostu chciałam trochę sobie po
strzelać? - odparła, ale usta jej drżały.
J.D. pocałował ją czule.
- A może miałaś inne powody, o których nie
chcesz mówić - stwierdził łagodnie, po czym dodał:
- Jesteś głodna?
Gabby była zdezorientowana tą nagłą zmianą
tematu, lecz zdobyła się na blady uśmiech.
- Jestem. Co miałeś na myśli?
- Cheeseburgery, rzecz jasna. - Zaśmiał się
i uruchomił silnik.
- Lubię cheeseburgery.
- Porozmawiajmy. - Znowu ją zaskoczył. - Ale
tak szczerze. Chcę wiedzieć o tobie wszystko. Jakie
książki czytasz, jak wyglądało twoje dzieciństwo
w Teksasie, dlaczego z nikim się nie związałaś.
Wszystko.
Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że ona także
niewiele o nim wie. Nie zna jego upodobań, po
glądów, nie wie, co dzieje się w jego sercu. Usiło
wała coś wyczytać z jego twarzy.
- Chciałabyś więcej o mnie wiedzieć? - spytał,
jak gdyby czytał w jej myślach. Rzucił jej ukrad
kowe spojrzenie. - Powiem ci absolutnie wszystko.
Zaśmiała się bez przekonania.
-  Wszystko" to dość szerokie pojęcie.
- I wymaga piekielnie dużego zaufania z mojej
strony - przyznał z uśmiechem. - Co tylko będziesz
chciała wiedzieć, Gabby.
Diana Palmer
191
Milczała, wstrząśnięta jego szczerością. Wpat
rywała się w swoje dłonie i zastanawiała się, czemu
drżą. Nie pojmowała, co J.D. próbuje osiągnąć, do
czego to wszystko zmierza. Kiedy podniosła wzrok,
jej twarz wyrażała niepewność.
Przyciągnął jej dłoń do swojego uda.
- Spraw, żebym został - rzekł niespodziewanie.
- Słucham? - zapytała.
- Spraw, żebym został - powtórzył, przez uła
mek sekundy patrząc jej prosto w oczy. - Możesz mi
dać więcej niż wszystkie przeklęte wojny tego
świata. Jeśli mnie pragniesz, okaż mi to. Daj mi
powód, ćwierć powodu do tego, żebym się ustat
kował. Kto wie, może sprawię ci niespodziankę?
Wpatrywała się w okno z poczuciem, że ziemia
usuwa jej się spod nóg. A jednak to nie koniec - coś
się dopiero zaczyna, choć nie do końca to, o czym
marzyła. Może przez jakiś czas zdoła utrzymać go
przy sobie, dopóki nie znudzi mu się jej ciało, ale co
potem?
On myśli o przelotnym romansie, a nie o domu
pełnym dzieci. Nie szuka stałego związku. Może
mimo wszystko zle się stało, że przestała się go bać.
Zatrzymała smutne spojrzenie na jego twarzy.
Jak zawsze miał nieodgadnioną minę, lecz pożąda
nie, które dostrzegała w jego oczach, dodało jej
nadziei. Pragnął jej tak bardzo, że zaczynała się
zastanawiać, czy nie kryje się za tym coś więcej, czy
i on czegoś do niej nie czuje. Niemniej takie sprawy
wymagają czasu, a Gabby nie zamierzała wycofy-
192 ZBUNTOWANA KOCHANKA
wać się z decyzji o zmianie pracy: odejdzie, choć jej
serce pęka.
Na dłuższą metę tak będzie lepiej, niż próbować
za wszelką cenę zatrzymać go przy sobie. Ona nie
nadaje się na kochankę i nie pozwoli, by J.D.
uwikłał ją w przelotny romans tylko po to, aby
znalezć sobie rozrywkę, zanim zdecyduje, czy bar
dziej widzi się w roli adwokata, czy żołnierza.
ROZDZIAA DZIESITY
Poszli do najbliższego baru szybkiej obsługi
i usiedli przy stoliku w przytulnym kącie sali.
Gabby patrzyła zafascynowana, jak J.D. w mgnie
niu oka pochłania trzy cheeseburgery, dużą porcję
frytek oraz dwa kubki kawy.
- Jestem dużym chłopcem - mruknął przepra
szająco, gdy kończył trzeciego cheeseburgera.
- To fakt - przyznała z uśmiechem, przygląda
jąc się opiętej na jego mięśniach koszuli.
Zmrużył oczy i spojrzał na nią z rozbawie
niem.
- Wspominasz, co się kryje pod spodem? - spy
tał półgłosem.
Zaczerwieniła się i sięgnęła po kubek z kawą.
194 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Sądziłam, że ogłosiliśmy zawieszenie broni
- oznajmiła z wyrzutem.
- I słusznie. Ale ja nigdy nie gram czysto,
zapomniałaś?
Popatrzyła na niego z uwagą, a potem zapytała:
- Jak wyglądały te cztery lata, kiedy byłeś na
jemnikiem? Jak to jest?
Przełknął ostatni kęs cheeseburgera, popił kawą
i z westchnieniem odsunął się od stolika.
- Ciężko. Podniecająco. Daje olbrzymią satys
fakcję, nie tylko finansową. - Wzruszył ramionami.
- Czy ja wiem? Na początku wszystko wydawało
mi się bardzo romantyczne, dopiero pózniej dotarło
do mnie, w co się wpakowałem. Chłopak z tego
samego werbunku co ja został aresztowany i wtrą
cony do więzienia, zaledwie wysiedliśmy z samolo
tu w jednym z małych afrykańskich państewek. Nie
zdążył oddać jednego strzału, lecz mimo to został
stracony z wieloma innymi, którzy mieli niejedno
życie na sumieniu.
Gabby oczy się rozszerzyły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl