[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy nie okażę się beznadziejną matką, czy nie zmienię w wieloryba, czy zdołam się na-
uczyć greckiego? - Jej głos był zduszony od łez.
Zephyr nie wiedział, jak na to zareagować.
- Chcesz za mnie wyjść. - Po co inaczej miałaby się uczyć greckiego?
- A czy mam jakiś wybór? Jeśli nie zawrzemy związku, z pewnością będziesz wal-
czył o przyznanie opieki nad dzieckiem. Nie próbuj zaprzeczać.
Spuścił głowę. Nie zamierzał odbierać jej dziecka, ale rola weekendowego tatusia
również mu nie odpowiadała.
- Jednak nie to niepokoi mnie najbardziej, tylko ewentualność, że gdybym za ciebie
nie wyszła, pewnego dnia ożeniłbyś się z inną i założył z nią rodzinę.
- I tego właśnie się boisz? - spytał.
- Oczywiście. Przecież cię kocham. Jego serce zabiło mocniej.
- Kochasz mnie? - spytał ostrożnie.
- Tak.
- Jak przyjaciela? - wolał się upewnić.
Objęła go za szyję i nie mogąc dłużej powstrzymywać łez, rzewnie się rozpłakała.
- Nie, nie jak przyjaciela...
- Nikogo nie przekonasz, że kochasz mnie jak brata. - Może kobiety darzyły szcze-
gólną miłością ojców swoich dzieci?
Znów potrząsnęła głową, mimo łez na jej ustach igrał tajemniczy uśmieszek.
R
L
T
- Kocham cię całym sercem i duszą, jesteś moim jedynym i wybranym mężczyzną
na świecie.
Zachwiałby się, gdyby nie stali ciasno objęci.
- Czy tak właśnie kochałaś Arta? - musiał o to zapytać.
Za nic na świecie nie chciał usłyszeć, że darzyła byłego męża tym samym uczu-
ciem.
- Miłość do niego była zaledwie cieniem tego, co czuję do ciebie - odrzekła.
Czy powinien w to wierzyć? A jeśli nawet, to czy stanowiło to jakąś różnicę? Jego
matka także go kochała, a mimo to odeszła, gdy musiała dokonać wyboru.
- A jednak do mnie nie zadzwoniłaś.
- Moja miłość do ciebie nie sprawia, że jestem doskonała i całkowicie pozbawiona
egoizmu. Chcę wyjść za ciebie za mąż, żeby mieć pewność, że nigdy mnie nie opuścisz -
wyznała zdławionym głosem. - Chcę być z tobą przez resztę życia, tak bardzo chciałam
nosić twoje dziecko w łonie, że nie mogłam spać, czekając na telefon lekarza.
- Pragnęłaś być ze mną w ciąży? - upewnił się Zephyr.
- Tak, najbardziej na świecie. Być może zaczniesz podejrzewać, że celowo zgubi-
łam plaster, ale przysięgam ci, że to nieprawda.
- Dlaczego chciałaś być w ciąży?
- Czyżbyś mnie nie słuchał? Wiedziałam, że dziecko przywiąże cię do mnie na
zawsze. Gdy przypadkowo doszło do zapłodnienia, poczułam, że mam niesamowite
szczęście, bo przecież nie postąpiłabym tak celowo.
- Skoro tak bardzo się z tego ucieszyłaś, to dlaczego nie odzywałaś się do mnie
przez cały tydzień?
- Wyobraziłam sobie, że całe życie będę żoną człowieka, który wprawdzie mnie
lubi, ale nie kocha, i to mnie przerażało.
- Czy przez ostatnie miesiące byłaś nieszczęśliwa?
- Nie.
- Dlaczego więc miałabyś cierpieć jako moja żona?
- Mam nadzieję, że tak nie będzie.
R
L
T
- Już ja się o to postaram. - Zanim Piper oskarży go o arogancję, postanowił jej coś
wyznać. - Ja także chciałem, żeby się okazało, że jesteś w ciąży, i bardzo się cieszę, że
zdecydowałaś się za mnie wyjść.
Spontanicznie złączyli wargi w czułym pocałunku.
- Czy nie uważasz, że nasz wzajemny egoizm się znosi? - spytała z powagą, jakby
odpowiedz była dla niej naprawdę ważna.
- Myślę, że to nie ma znaczenia, póki oboje jesteśmy zadowoleni z efektu.
- Chyba masz rację. - Spojrzała na niego spod przymrużonych rzęs. - Czy chciałbyś
się teraz kochać?
- A to bezpieczne dla dziecka?
- Bardzo.
- Pytałaś?
- Oczywiście. Przecież wiem, jak nas ciągnie do siebie, a teraz będziemy dużo ze
sobą przebywać.
Był zachwycony tą perspektywą, choć cichutki głosik w jego głowie szeptał mu, że
powinien zachować czujność, gdyż wszystko może mu zostać odebrane. W końcu udo-
wodniła mu tygodniowym milczeniem, że mimo uczucia świetnie sobie radzi bez niego.
- Zamieszkasz ze mnÄ…?
- PrzeprowadzÄ™ siÄ™ do ciebie w weekend.
- Czy zależy ci na wystawnym weselu? - chciał wiedzieć.
- Nie. - Zerknęła na niego i przygryzła wargę. - Wystarczą nasze rodziny.
- Ja nie mam rodziny.
- Ależ masz, pamiętaj, że poznałam twoje tajemnice. Oprócz Neo, który jest jak
twój brat, masz matkę, jej męża i przyrodnie rodzeństwo. Chcę, żeby byli na naszym ślu-
bie.
- Dlaczego?
- Ponieważ sądzę, że w przyszłości będziesz się z tego cieszył. I nie chcę urazić
twojej siostry, nie zapraszajÄ…c jej.
- Dlaczego tak myślisz? - Piper zupełnie inaczej postrzegała pewne sprawy.
R
L
T
- Nalegała, żebyś poznał jej dzieci, prawda? Uważa cię za brata i byłaby zdruzgo-
tana odkryciem, że ty nie odwzajemniasz jej uczuć.
Zephyr w milczeniu przetrawiał jej słowa. Potem porwał ją w ramiona. Kochanie
się z nią było znacznie ciekawszą perspektywą niż dalsza rozmowa o jego rodzinie.
- Teraz należysz do mnie.
- Wydajesz siÄ™ ucieszony tym faktem.
- Bo tak jest. - Zaniósł ją do swojej... do ich wspólnej sypialni.
- Czy naprawdę przeniesiemy się do Grecji? - spytała z wargami na jego ustach.
- Wyspa jest dobrym miejscem na wychowywanie dzieci.
- Wyjdę za ciebie, nawet gdybyśmy się nie przeprowadzili. Kocham ciebie, a nie
twoje pieniądze czy to, co mogę za nie kupić.
Wciąż jednak pamiętał, że nie odezwała się do niego przez tydzień. Teraz jednak
nie chciał tego dłużej roztrząsać. Najważniejsze, że Piper zgodziła się zostać jego żoną,
choć właściwie nawet nie zdążył się jej oświadczyć.
Piper leżała na łóżku, czekając, aż Zephyr upora się z telefonem. Wcisnął dwa
klawisze.
Mogła się założyć, że chodziło o szybkie wybieranie zapamiętanego numeru.
Ktoś po drugiej stronie łącza odebrał.
- Możesz mi pogratulować. Będziemy mieli dziecko, a Piper zgodziła się zostać
moją żoną. - Uśmiechnął się do niej czule.
Jego rozmówca zareagował potokiem podekscytowanych słów, zbyt stłumionych
jednak, by dało się je rozróżnić.
- Tak. Zadzwonię jutro i przekażę ci szczegóły.
Neo dodał kilka słów.
- Dobrze - odrzekł Zephyr. - Kalinichta. Zakończył rozmowę.
- Neo? - upewniła się.
- Tak. Wiedział, że wyczekuję twojego telefonu. Martwił się o mnie. - Jak miło, że
Zephyr w takiej chwili pomyślał o uspokojeniu przyjaciela.
- Ucieszył się z nowin?
R
L
T
- Szalenie. On i Cass zapraszają nas jutro, żeby to uczcić, oczywiście jeśli mamy
ochotÄ™.
- Jasne. W ciągu dnia muszę jednak popracować. Mam zaległości.
- Jak sądzisz, czy twoja asystentka przeprowadziłaby się wraz z firmą na wyspę?
- Nie wiem, czy będę jej jeszcze potrzebowała, skoro zamierzam ograniczyć dzia-
łalność. Nie chcę pracować na pełny etat, jeśli tylko nie będę musiała. - Piper zaczęła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]