[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odezwał się.
- Dziękuję - uśmiechnęła się.
Luke nie mógł się dłużej powstrzymać. Przyciągnął Emily do siebie i pocałował.
Energicznie odwzajemniła pocałunek, co tak go zaskoczyło i podnieciło, że upuścił kieli-
szek. Brzęk tłuczonego szkła sprawił, że oboje podskoczyli.
Emily zachichotała.
- Kupię im tuzin, jako prezent ślubny - skomentował Luke.
Odwrócił wzrok od rozbitego szkła i spojrzał na Emily. Wargi miała wilgotne i
rozchylone. Jego wzrok płonął.
- Ręce same mi się do ciebie wyrywają - szepnął zmysłowo.
- Nie mam zamiaru cię powstrzymywać - wyznała i oparła dłonie o jego tors.
Poczuł, jakby potężny ładunek elektryczny wstrząsnął jego ciałem. Uniósł dłoń i
kciukiem przesunął wzdłuż linii jej warg. Czubkiem języka dotknęła jego palca. Zadrżał.
Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Kręciło mu się w głowie, chociaż wypił
tylko kilka łyków szampana.
Odchylił głowę, by zaczerpnąć powietrza. Oboje oddychali ciężko. Patrzył na nią
spod przymrużonych powiek i pomyślał, że poszukiwanie rozrywki w towarzystwie
Emily było jedną z najlepszych decyzji, jakie ostatnio podjął w swoim nudnym życiu.
Kiedy jego wzrok zatrzymał się na wydatnych i kuszących wargach, poczuł nieprzepartą
potrzebÄ™ zdobycia jej.
Luke nie przerywał pocałunku, dopóki nie usłyszał jęku rozkoszy. Zadowolony,
odchylił głowę, ale satysfakcja go opuściła, gdy dostrzegł dziwny wyraz jej twarzy.
- O co chodzi? - spytał.
Uśmiechnęła się.
- Coś sobie przypomniałam - odparła. - Co oznaczało  o rany", które wczoraj wy-
powiedziałeś?
Zmarszczył brwi.
R
L
T
- Powiedziałem to na głos?
- Tak. O co chodziło?
Potarł brodę i się zamyślił. Wspomnienie tamtego pocałunku gwałtownie powróci-
Å‚o.
- Wiesz, okazałaś się inną osobą, niż się spodziewałem. Kiedy wygrywałem cię na
aukcji, nie mogłem przypuszczać, że okażesz się aż tak atrakcyjna. I to pod każdym
względem.
Zaskoczona tym wyznaniem, milczała przez chwilę.
- Ale to chyba dobrze, prawda? - spytała wreszcie.
- Nie wiem - odparł z wahaniem.
- Pochlebiasz mi czy chcesz obrazić? - prychnęła oburzona.
Przechylił delikatnie głowę i przyjrzał się jej. Następnie chwycił biodra Emily i
przyciągnął gwałtownie do siebie. Przylgnęła do niego.
- Czy tak wystarczająco ci pochlebiłem? - wychrypiał.
Jej ciało przeszył dreszcz, ale spojrzała mu hardo w oczy.
- Wszystko zależy od tego, co dalej zamierzasz zrobić - odparła szeptem.
Luke zastygł w bezruchu. Czy ona naprawdę chce mu powiedzieć... Uwodzicielski
i kuszący uśmiech na jej ustach zdawał się potwierdzać jego przypuszczenia.
- Zatem? - ponagliła go.
Jego ciało wysyłało mu jednoznaczne sygnały. Musi to zrobić!
- Widzę dwa rozwiązania. Albo zostaniemy tutaj i dalej będziemy karmić plotki...
- Albo? - przerwała mu.
- Albo stąd wyjdziemy - skończył, oddychając ciężko.
- I gdzie pójdziemy?
- Znajdziemy miejsce, gdzie będziemy w spokoju  to" kontynuować.  To", o czym
myślimy, że chcemy kontynuować - dodał niepewnie.
Widział, że zadrżały jej wargi.
- Zostajemy czy idziemy?
- Idziemy.
- JesteÅ› pewna?
R
L
T
- Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna.
Chwycił jej dłoń i szybko ruszył do wyjścia.
Gwałtownie i nerwowo przedzierali się przez tłum gości, którzy czekali już przy
stołach na kolację.
- Może powinniśmy się pożegnać? Albo przeprosić, że już wychodzimy? - wydy-
szała, nie mogąc za nim nadążyć.
- Powinniśmy - zgodził się, ale nawet nie zwolnił kroku.
Zacisnęła mocniej palce na jego dłoni.
- Napiszę do nich pózniej.
W pełnym napięcia milczeniu przeszli przez hol do windy.
- Który pokój? - rzucił, kiedy wreszcie dotarli na właściwe piętro.
- Dwieście szesnaście - odparła Emily pospiesznie, rozglądając się po korytarzu, bo
z przejęcia nie wiedziała, w którą stronę powinni ruszyć.
Luke chwycił ją za rękę i pociągnął we właściwym kierunku. Następnie pomógł jej
otworzyć drzwi, bo drżącymi dłońmi nie mogła trafić kartą magnetyczną w podajnik.
Sekundy pózniej rzucili się sobie w objęcia. Pospiesznie szukali nawzajem swoich
ust ustami. Zarzuciła mu ręce na szyję i oplotła go nogami w pasie. Oparł ją o drzwi wej-
ściowe, nawet na moment nie odrywając od niej spragnionych ust. Rzuciła torebkę na
ziemię, po czym drżącymi rękami zaczęła go rozbierać. Najpierw zdjęła mu marynarkę,
następnie koszulę. Z rozkoszą dotknęła jego nagiego torsu.
Chciała napawać się chwilą. Pieściła jego ramiona, piersi, brzuch. Gładziła jego
kark i plecy. Pragnęła nauczyć się go na pamięć. Luke jęczał podniecony i cały czas ją
całował.
W pewnej chwili oderwał się od niej i odsunął ją odrobinę od siebie. Oczy mu
błyszczały, oddychał ciężko.
- Nie - jęknęła zawiedziona i próbowała go ponownie przyciągnąć.
- Muszę uwolnić cię z tej sukienki.
Chwycił Emily za pośladki i zaniósł do łóżka.
Ułożył ją na miękkim materacu i przez moment patrzył na nią intensywnie.
R
L
T
Emily kątem oka dostrzegła swoje odbicie w dużym lustrze. Miała podkurczone
kolana, sukienkę podciągniętą do bioder. Oczy jej błyszczały, rozchylone wargi drżały. Z
rozrzuconymi na prześcieradle włosami wyglądała dziko i rozpustnie.
Odgarnął włosy z jej twarzy i przesunął palcem po drżących wargach. Następnie
powoli zaczął odwiązywać troczki jej sukienki. Chwilę pózniej leżała przed nim w samej
bieliznie.
Spojrzała na niego zalotnie i jęknęła podniecona. Ponownie rzucili się na siebie.
Namiętnie pieścili i całowali. Gładził jej ciało, dotykał piersi przez szorstki materiał biu-
stonosza. Wsunął dłoń między jej drżące, rozpalone uda. Przycisnął palce do jej wilgot-
nych majtek. Jęknęła z pożądania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl