[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pomimo suszy, pomimo lęku o utratę wszystkiego, pomimo wyczer
szych studni na tym ranczu, prawie cała ukryta w zagłębieniu terenu.
pania, które nadejdzie przed zachodem słońca, Hope uważała każdy nowy
Kiedy tam dotarła, wiatrak stał nieruchomo, bo było zbyt wcześnie
dzień spędzony na ranczu za cud. Nie istniało dla niej drugie takie miej
na wiatr. Ale nie było zbyt wcześnie na to, żeby zwierzętom chciało się
sce na ziemi, jak Dolina Słońca.
pić. Jednak żadne z nich nie podeszło do zbiornika w poszukiwaniu wody.
Otworzyła szybę kabiny i słuchała, jak woda wpływa do zbiornika.
Serce Hope ścisnął lęk, serce waliło jak młotem. Dlaczego bydło nie
Zwierzęta ryczały, przemieszczały się z miejsca na miejsce i zanurzały
biegnie do wody? Zagubiło się? Ukradziono je?
zakurzone białe pyski aż po oczy w wodzie, pijąc łapczywie. Hope
Padło z pragnienia?
uśmiechnęła się na ten widok i rozsiadła wygodniej na wysłużonym sie
Nagle przy brzegach zbiornika dostrzegła oślepiający błysk wody i zro
dzeniu. Drzemała odurzona perlistym pluskiem wody.
zumiała, co się stało. Tym razem nie mogła powstrzymać łez, które pły
nęły jej po policzkach. Rio napełnił zbiornik, pozwolił bydłu się napić
i napełnił go powtórnie. Bydło całkowicie ugasiło pragnienie.
- Przyjedz na obiad - powiedział Mason do Ria. - Punkt szósta. Je
Potem przelał resztę wody z cysterny do tego poidła, pojechał do studni
śli się wyrobisz, to nawet wcześniej.
Turnera i przywiózł kolejny transport. Pracował do póznych godzin noc
- Jeśli nie dotrę o szóstej, nie czekajcie na mnie. Zjem zimne, jak
nych, podczas gdy ona wypoczywała w wannie pełnej gorącej wody i po
dojadÄ™.
raz pierwszy od wielu miesięcy tak smacznie spała.
Mason spojrzał w niebo. Słońce dopiero co wychyliło się zza linii
Zrobił to wszystko, choć nikt go o to nie prosił, bo wiedział, że była
horyzontu, ale nie potrzebował wcale światła, by wiedzieć, że zaczyna
zbyt uparta - i zbyt wystraszona - żeby się przyznać, że znów będzie
się kolejny dzień bez kropli deszczu. Wyczuwał tę suchość w powie
musiała zgromadzić stado i sprzedać te sztuki, dla których nie będzie
trzu, czuł ją na ustach, słyszał w trzasku wyładowań elektrycznych za
w stanie przywiezć wody.
59
58
i wymiotło go z domu tak szybko, jakby mu się palił tyłek. Powiedział
każdym razem, kiedy przesuwał się na winylowym siedzeniu swojej
coś do Cooka o sprawdzaniu południowej studni.
ciężarówki.
Mason zdrętwiał.
- Dotarłeś tu o wschodzie słońca - powiedział Mason. - Nawet taki
- Południowa studnia? Ta, z której czerpiemy wodę?
podły, leniwy sukinsyn jak Turner nie może się spodziewać od pracowni
- Ta sama. Nie wiem, co w niego wstąpiło. Zwykle dosiada konia
ka więcej niż dwunastu godzin pracy dziennie, zwłaszcza wtedy, kiedy
jako ostami i wraca do zagrody jako pierwszy.
płaci tylko za osiem i oczekuje od ciebie, że będziesz jeść obiad, siedząc
- Kiedy wyjechał?
na koniu.
- O, jakąś godzinę temu. Może wcześniej. Sam dopiero wstałem.
Rio wzruszył ramionami i głębiej nasunął kapelusz. Turner niemiło
- Miło było z tobą pogadać - szybko powiedział Mason. - Dam ci
siernie go wykorzystywał, ale po co narzekać przed Masonem? Rio wie
znać, jak tylko będziemy szukać ludzi do pracy.
dział, że John Turner spada jak grad kamieni na każdego mężczyznę,
Zanim mężczyzna zdołał odpowiedzieć, Mason puścił sprzęgło i wje
który pojawi się na ranczu Hope. Nawet gdyby miała więcej pieniędzy na
chał w bramę, tryskając żwirem spod kół.
wynajęcie robotników, Turner znalazłby sposób, żeby ich wykurzyć z Do
liny Słońca. Nie życzył sobie żadnego mężczyzny poniżej sześćdziesiąt
ki w promieniu dwóch kilometrów od Hope Gardener.
Usta Ria wykrzywił drapieżny uśmiech. Wcześniej czy pózniej Tur
ner przestanie być tylko pracodawcą i zacznie go otwarcie atakować.
Rozdział 8
Rio wprost nie mógł się tego doczekać.
- Im dłuższą mam dniówkę, tym szybciej pozbędę się Turnera -
oświadczył spokojnie. - Do zobaczenia wieczorem.
ope powoli ocknęła się z drzemki i rozejrzała się dookoła. Płócien
Mason skinął dłonią na pożegnanie i skierował ciężarówkę ku bra
ny szlauch był płaski, w pustej cysternie może dwie filiżanki wody.
H
mie. Był prawie w połowie drogi do miasteczka Cottonwood. Musiał tam
Nadeszła pora, żeby wyruszyć do studni Turnera.
załatwić kilka sprawunków. Miał wrażenie, że kiedy tylko się odwrócił,
Droga do studni była ciężka i męcząca. Hope wprost nie mogła się
to czy inne urzÄ…dzenie w gospodarstwie nagle siÄ™ psuje.
doczekać, kiedy woda ze studni zacznie spływać do wielkiego brzucha
Zanim dotarł do bramy, do pikapa zbliżył się mężczyzna na koniu.
cysterny. To będzie chwila, kiedy wolno jej będzie odpocząć i zebrać siły
Mason rozpoznał Pete'a Babcocka, człowieka, który kiedyś pracował
na drogę powrotną do Doliny Słońca.
w Dolinie Słońca. Zatrzymał się i opuścił szybę. Babcock kiedyś uczył
Ledwie Hope skręciła w małą dolinkę, gdzie znajdowała się studnia
w szkole, a potem został kowbojem. Lubił plotki, ale ciężko i dobrze pra
Turnera, zdała sobie sprawę, że nie znajdzie dla siebie chwili ciszy i spo
cował. Mason z żalem się z nim żegnał, lecz nie miał wyjścia.
koju, kiedy cysterna będzie się napełniać wodą. Obok wiatraka zaparko
- Dzień dobry, Mason. Nie widziałem cię od czasu cielenia. Jesteś tu
wany był dżip Johna Turnera. Jaskrawoczerwona farba połyskiwała jak
po to, żeby wynająć trochę ludzi do roboty?
światło na skrzyżowaniu.
- Wiele bym dał za to, żeby to była prawda, ale, niestety, nie jest.
Jednak dzisiaj kolor ten został przytłumiony przez grubą warstwę
Tylko odwoziłem Ria.
kurzu.
Pete skinął głową i mrużąc oczy, spojrzał na wschód, gdzie słońce
Jej dłonie zacisnęły się na kierownicy, aż kostki palców całkiem zbie
dopiero unosiło płonącą głowę nad wyschniętą ziemię.
lały. Po cichu syknęła coś przez zęby, porażona skurczem żołądka i dresz
- Słyszałem, że pracował dla panny Hope. Kopał studnię czy coś
czem lęku, który przebiegł jej po plecach. Turner był ostatnim człowie
w tym rodzaju.
kiem na świecie, którego chciałaby spotkać.
- Dobrze słyszałeś. Ma zamiar znalezć dla nas wodę.
Powoli wjechała ciężarówką na miejsce obok generatora, zgasiła sil
- Mam nadzieję, że mu się uda. Panna Hope miałaby spokojną gło
nik i wyskoczyła z lekkością, która bynajmniej nie współgrała z jej uczu
wę. - Pete uśmiechnął się, ukazując dwa rzędy lśniących zębów. - To jest
ciami. Widok cielska wysokiego na metr dziewięćdziesiąt, z potężnymi
dobry dzień dla cudów. Szef wstał, zanim ktokolwiek z nas się obudził,
61
60
- Zadałem ci pytanie - powiedział chłodno.
barami, nie wywoływał w niej żadnych uczuć prócz żalu, że nie może
- A ja na nie odpowiedziałam. Nie wiem, gdzie jest Mason.
stÄ…d uciec. Gdziekolwiek. Byle dalej od niego.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. - Turner gwałtownym ru
Odkąd nastała susza i Hope wzięła drugą pożyczkę na potrzeby ran-
chem zdjął perłowoszary kapelusz i niecierpliwie uderzyłnimo udo. Jego
cza, Turner krążył nad nią jak sęp nad kulawą antylopą, czekając, aż da
ludzie wiedzieli, że to był znak, iż jego cierpliwość się kończy. Miał na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]